36. Czas Na Rozłąkę

72 5 1
                                    

Następnego dnia obudziłam się około dwunastej, totalnie wykończona i wypruta z życia. Spojrzałam na puste miejsce obok siebie i wstałam z łóżka. Jak przez mgłę pamiętałam, jak przyjechaliśmy do pewnej rezydencji w Kilonii, która stała na ulicy zapisanej przez generała Eisenhowera na kartce, którą generał dał Reinhardowi podczas spotkania. Nie podobało mi się tylko, że roiło się tu od amerykańskich żołnierzy.

- Nie podoba mi się tu, ani trochę – mruknęłam pod nosem i ogarnęłam się szybko, wciskając się w mundur.

Poprawiłam włosy i wyszłam z pokoju, stanęłam na korytarzu i rozejrzałam się uważnie dookoła, a następnie ruszyłam w kierunku schodów. Musiałam koniecznie znaleźć Reinharda. I zrobiłam to, chwilę później. Siedział w przestronnym i jasnym salonie, wraz z generałem Eisenhowerem. Przyjrzałam się uważnie Amerykaninowi i weszłam do środka, gdy ten mnie zaprosił.

- To moja żona, o której tyle Panu mówiłem – Reinhard wstał z fotela i uśmiechnął się szczerze.

- Tak, miło mi Panią poznać. Pani mąż sporo zawdzięcza pańskiej osobie – Eisenhower wyprostował się i z uśmiechem uścisnął mi dłoń, którą do niego wyciągnęłam.

- Mi również jest miło Pana poznać, generale – uniosłam w górę kącik ust.

- Właśnie rozmawiałem z generałem i uzgodniliśmy, że w razie odbycia się procesów nazistów, nie będziesz musiała zeznawać. Jedyne, co to pewnie ktoś do ciebie przyjedzie, żeby zadać ci kilka pytań – Reinhard podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu.

- Co to ma znaczyć? – ściągnęłam brwi i przeniosłam wzrok na generała.

- Przykro mi, ale Pani mąż brał udział w eksterminacji ludności żydowskiej. Moi żołnierze wyzwalali nazistowskie obozy, gdzie widzieli ludzi, który wyglądali, jak śmierć. Prawdą jest, że Pan Heydrich robił wszystko, aby, jak najszybciej zakończyć wojnę i zmienił swój stosunek do ludności żydowskiej. Niestety to nie zmienia tego, czego dokonał wcześniej. Pani mąż zostanie postawiony przed trybunałem wraz z innymi nazistami – przez chwilę miałam wrażenie, że Eisenhower patrzył na mnie współczująco, a ja nie mogłam uwierzyć, że najgorsze moje przypuszczenie właśnie się sprawdza.

- Rozumiem – mój głos wydawał się beznamiętny, musiałam udawać, że jakoś specjalnie mnie to nie ruszyło.

- Przez jakiś czas tu pomieszkacie. Po waszej kapitulacji, Pan pojedzie ze mną – Eisenhower spojrzał na Reinharda i westchnął cicho.

Reinhard zacisnął szczękę i pokiwał głową, nawet nie raczył na mnie spojrzeć, utkwił tylko wzrok w tym Amerykaninie.

- A teraz proszę o wybaczenie, ale jestem bardzo zajęty – generał skinął nam głową i oddalił się z lekkim uśmiechem.

Zacisnęłam powieki i dłonie, jakoś musiałam oswoić się z tą myślą. Nie mogłam pokazywać, jak bardzo boli mnie myśl, że mogę już więcej nie zobaczyć męża.

- Kochanie, wszystko dobrze? – Reinhard objął mnie ramieniem w talii i spojrzał na mnie z troską.

- Tak, wszystko jest w, jak najlepszym porządku – odepchnęłam go od siebie i ruszyłam do wyjścia.

Musiałam pobyć sama, pozbyć się bólu tak, żeby nikt nie widział. Miałam być silna, ale jak? Skoro miałam stracić mężczyznę, którego kochałam całym sercem?

- Gdzie idziesz? Lepiej nie wychodź sama – Reinhard szybko złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.

- Zostaw mnie, chcę być sama – próbowałam mu się wyrwać, gdy do oczu napłynęły mi łzy, no to by było na tyle, jeśli chodzi o moje bycie silną.

Ścieżka miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz