37. Wyrok

76 3 0
                                    

Rok, właśnie tyle minęło od momentu, w którym żegnałam się z Reinhardem. Rok, kiedy to wychowywałam dzieci sama. Od roku mówię dzieciom, że tata w końcu wróci, choć sama przestałam już w to wierzyć, tym bardziej, że nie miałam nawet od niego żadnych wieści. Jedyną radość sprawiało mi to, że widzę, jak rosną dzieci. Bruno miał już przeszło roczek, a Susanne miała cztery latka i robiła wszystko, żeby pomóc mi w opiece nad bratem. Zresztą Reiner i Clara też lubili bawić się z Brunem i zajmowali się nim, gdy szłam po zakupy, albo gdziekolwiek. Heinz i Rosamund też byli dla mnie bardzo wyrozumiali, ciągle powtarzali mi, że nie muszę chodzić do pracy, ale ja miałam już dość tego bezczynnego siedzenia w domu. Już nawet Rosamund znalazła pracę, a jej dzieci chodziły do szkoły. Heinz natomiast został przesłuchany i nawet go o nic nie osądzono, a przez to mógł iść do pracy i zatrudnił się, jako dziennikarz w jakiejś gazecie. Do tego obiecał mi, że postara się dowiedzieć, co z Reinhardem i zrobi wszystko, abym mogła się z nim spotkać.

- Muszę iść do pracy i zatrudnić opiekunkę dla Bruna. Nie mogę już tak siedzieć w domu, wszyscy dookoła starają się wrócić do normalnego życia, ja też muszę – mruknęłam i dopiłam wódkę z butelki.

No tak, miałam jeszcze jeden problem związany z samotnością, który nazywał się częste zaglądanie do kieliszka, a nawet butelki. Raz dałam się namówić na narkotyki, których tak się brzydziłam. Ale skończyło się tak, że prawie kopnęłam w kalendarz i więcej ich już nie brałam, nie licząc jeszcze dwóch razy, gdy poszłam do baru. Obiecałam Reinhardowi, że będę silna dla naszych dzieci, a ja zaczęłam powoli prowadzić destrukcyjny tryb życia. Nie dość, że zaczęłam pić to jeszcze zaczęłam dużo palić. Starałam się wszystko robić tak, żeby dzieci nie widziały, a to było naprawdę ciężkie. Miałam też już dość przesadnej troski Heinza i Rosamund, dlatego też miałam zamiar iść do pracy, żeby wynająć coś własnego, gdzie nikt by nie patrzył na mnie współczująco. Nie miałam nawet prawdziwych przyjaciół, Walter siedział w więzieniu. Podobnie, jak Hans, który został skazany na kilkanaście lat więzienia za to, co robił w obozie koncentracyjnym. Wszyscy oni byli sądzeni wraz z innymi nazistami przed trybunałem w Norymberdze, gdzie alianci wymierzali kary.

- Znowu pijesz? Dobrze, że dzieci są u siebie – Heinz usiadł obok mnie i rozpiął marynarkę.

- Mam już dość, od dwóch dni nie piłam – wstałam z trudem i ściągnęłam okulary, żeby je przetrzeć.

- Ale alkoholizm ci nie pomoże. Myślisz, że mi nie brakuje Reinharda? Wiem, że ty tęsknisz za nim dużo bardziej, ale z tego, co wiem to obiecałaś mu coś. Mam ci przypomnieć, co to było? – mężczyzna założył ręce obserwując mnie uważnie.

- Nie musisz spokojnie - założyłam okulary i obrzuciłam go spojrzeniem. – Susanne i Bruno śpią, ja wychodzę – poszłam do przedpokoju i zaczęłam się ubierać.

- Gdzie? Tam, gdzie codziennie wychodzisz? Znowu wrócisz w środku nocy pijana? I nie daj Boże, jeszcze naćpana – Heinz szybko ruszył za mną.

- Przestań mi teraz te prochy wypominać, kilka razy zdarzyło mi się wziąć. I nie twój interes, czy będę trzeźwa, czy napruta, jak skowronek – uśmiechnęłam się do niego słodko i wyszłam z domu chwytając za płaszcz.

Obrałam kierunek, do baru, w którym spędzałam ostatnio dość dużo czasu. Przy barze zawsze piłam z facetami, którzy podczas wojny byli w Wehrmachcie, albo SS. W towarzystwie takich właśnie mężczyzn piłam, aby zapomnieć o tym, co jest teraz, a przypomnieć sobie o czasach minionych. Żaden Niemiec nie mógł pogodzić się z przegraną, z tym, że nasz kraj niczym tort był podzielony na część, gdzie bawili się Amerykanie i Brytyjczycy, oraz na ten gdzie rządzili ci obleśni komuniści.

Ścieżka miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz