10. Zostanę Z Tobą

135 8 7
                                    

Pov. Reinhard

- Lucie! - Hans rzucił się na moją żonę i objął ją mocno.

- Uważaj na nią człowieku - podszedłem szybko do nich.

- Spokojnie, wszystko dobrze - kobieta zaśmiała się cicho i objęła Hansa.

- A myślałem, że będę miał pierwszeństwo, żeby się z tobą przywitać - pokręciłem głową i przyjrzałem jej się uważnie.

- Ja dłużej się z nią nie widziałem - blondyn burknął i przymknął oczy z szerokim uśmiechem.

Pokręciłem głową i uśmiechnąłem się lekko. Lucie siedziała na łóżku ubrana w sukienkę, którą jej kupiłem i która podkreślała jej kształty. Prezentowała się w niej przepięknie. I seksownie oczywiście.

- Dobra, dosyć tego dobrego. Idź poznaj się z Aliną i dziewczyną brata Lucie, o którym ci opowiadałem - złapałem go za kołnierz munduru i odciągnąłem go od mojej pięknej żony.

- No nie bądź taki - zrobił smutną minę.

- To rozkaz - warknąłem piorunując go wzrokiem, teraz chciałem spędzić z nią czas sam, na sam.

- Później przyjdziesz Hansiu - zerknąłem na Lucie, która uśmiechnęła się do niego.

- No dobrze - natychmiast się uśmiechnął i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.

- Nie jesteś dla niego wyrozumiały - kobieta podeszła do mnie i położyła dłoń na moim ramieniu.

- A ty chyba powinnaś leżeć - spojrzałem na nią. - Masz w ogóle siłę chodzić? Powinnaś leżeć i wypoczywać - pogłaskałem ją delikatnie po brzuchu.

- Jesteś przewrażliwiony, ciąża to nie kalectwo, a rana po postrzale już się zagoiła - pokręciła głową uśmiechając się. - Więc chodzę, powoli, ale jednak.

- Niech ci będzie - pokręciłem głową z uśmiechem. - Cieszę się, że założyłaś tą sukienkę, wyglądasz w niej cudownie.

- Tak sądzisz? - uśmiechnęła się pod nosem. - To ja już wiem, dlaczego mi ją kupiłeś. Pomimo tego, że wiesz, że wolę chodzić w spodniach.

- No widzisz, ja nie lubię wsadzać rąk w spodnie - wsadziłem dłonie pod jej sukienkę i wypuściłem głośno powietrze. - A mogę wiedzieć, czemu nie masz majtek?

- Powinieneś się cieszyć, będziesz miał mniej roboty w łóżku - uśmiechnęła się pod nosem i popchnęła mnie na łóżko.

Zaskoczony podparłem się na łokciach i przyjrzałem jej się uważnie. Ocho, chyba ktoś tu ma ochotę na harce. Patrząc na mnie wyzywająco usiadła okrakiem na moich biodrach i podwinęła materiał sukienki.

- Nie możemy, jesteś w ciąży. Nie chce zrobić ci krzywdy - przełknąłem głośno ślinę, gdy mojej podniecenie rosło coraz bardziej. Diablica, co stało się z moją Lucie?! Zawsze taką spokojną, cichą i opanowaną.

- Dlatego to ja będę narzucać tempo, a ty zobaczysz, jak to jest być uległym - złapała mnie za włosy i odchyliła mi głowę do tyłu.

- Zastanawiam się, co cię opętało - położyłem dłonie na jej pośladkach i je zacisnąłem.

- Po pierwsze brakowało mi tego - naparła na moją już mocno odznaczającą się męskość. - A po drugie, muszę jakoś to wszystko odreagować.

- Nam obydwóm tego brakowało - ugniatałem jej pośladki, a ta widocznie starała się być cicho. No tak, lepiej, żeby reszta nie usłyszała, co wyprawiamy.

Ścieżka miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz