5. Herbata

273 14 0
                                    

Pov. Technoblade

Nie spałem całą noc, przez moją głowę przepływało tysiąc sprzecznych myśli. Leżałem na łóżku patrząc w sufit a ja aktualnie przypominałem sobie każdy ułamek sekundy tuż gdy Dream zaczął cały rytuał. Wszystko szło dobrze do momentu kiedy nie zobaczyłem przed sobą Y/n, starałem się zachować powagę ale byłem przerażony. Nie w ten sposób miało to wyjść. Patrząc na dziewczynę w mojej głowie usłyszałem głos blondyna "Mam nadzieję, że teraz coś ci się rozjaśni". Wtedy kompletnie się wycofałem, nim ktokolwiek coś powiedział odwróciłem się na pięcie i wróciłem do domu. Byłem wściekły na siebie za to że tak stchórzyłem i co to w ogóle miało być? Brakowało mi Wilbura a nie tej idiotki.
Gdy światło zaczęło wpadać mi do pokoju przez okno podniosłem się z łóżka w celu zjedzenia śniadania i zajęcia się zwierzętami. Byłem już przyzwyczajony do tutejszych chłodnych temperatur w końcu były to góry ale dziś było chłodniej więc ubrałem się trochę grubiej niż zazwyczaj. Po zjedzeniu posiłku posprzątałem uprzednio dając Carlowi i Oddiemu jeść. Gdy wszystko było gotowe poszedłem do stajni, wyczesałem rumaka i osiodłałem. Tuż po wyprowadzeniu go z boksu wsiadłem na niego i zawołałem psa. Chwilę później byliśmy w drodze na spacer.

Skip time

Carl spokojnie szedł obok mnie. Oddie biegał z prawo na lewo w krzaki i spowrotem. Nagle zniknął mi z pola widzenia ale wiedziałem że nas znajdzie więc spokojnie szedłem dalej z koniem obok. Po kilku minutach usłyszałem szczekanie i poczułem jak pies mnie ciągnie za nogawkę spodni.

- Oddie, nie czas na zabawy, spłoszysz jeszcze Carla - zwróciłem uwagę zwierzęciu a w odpowiedzi dostałem kolejne szczekanie. Coś musiało być nie tak.
- Niech ci będzie - westchnąłem - Pokaż co znalazłeś - zostawiłem konia przy drzewie ufając mu że nigdzie się nie oddali w średnio mu znajomy teren i poszedłem za psem.

Jak się okazało owczarek znalazł jakieś ciało, przykucnąłem poprawiając pelerynę, bo powrócił lodowaty wiatr. Zgarnąłem leżącej osobie włosy z twarzy, okazało się że to Y/n, ale co ona tu robiła? Musiała stracić przytomność bo nie była przygotowana na tutejsze warunki, niedługo powinna się ocknąć. Chciałem już wstać ale Oddie chwycił za mój płaszcz i warknął. Zerknąłem na psa a potem na dziewczynę. Wiedziałem że sam wychowałem tak psiaka więc nie mogłem mu się sprzeciwić. Z lekką niechęcią wziąłem ją na ręce, była cała lodowata. Wróciłem do Carla który stał cały czas w tym samym miejscu. Bez problemu wsiadłem na niego z dziewczyną i okryłem ją fragmentem peleryny po czym wyruszyłem w drogę do domu. Od razu po dotarciu na miejsce zaniosłem Y/n do salonu po czym położyłem na kanapie i pod czujnym okiem Oddiego przykryłem kocem. Następnie udałem się do stajni aby oporządzić konia po czym wróciłem do środka.

Pov. Y/n

Przetarłam oczy zaspana, wokół czułam przyjemne ciepło lecz nie rozkoszowałam się nim za długo, ponieważ dopadł mnie ból głowy. Byłam przykryta kocem i znajdowałam się w obcym miejscu, leżąc dostrzegłam że niedaleko znajduje się prawdopodobnie kuchnia. Wstałam i udałam się tam w celu napicia się wody. Gdy weszłam do pomieszczenia dostrzegłam dosyć wysoką różowowłosą postać ubraną w białą koszulę, czarny gorset a do tego spodnie w tym samym kolorze. Nim zdążyłem się dokładniej przyjrzeć osoba obróciła się przodem do mnie. Coś mnie wbiło w ziemię ale nadal stałam w tym samym miejscu i patrzyłam mu prosto w oczy. Jedyne co mnie teraz zastanawiało kto jest bardziej zestresowany, widziałam kątem oka jak odkłada lekko drżącą dłonią kubek z herbatą na blat.

- Y/n
- Techno? - dopiero teraz wyrwałam się z zamyślenia i przyjrzałam się jego twarzy, znajdowało się na niej kilka blizn a jej blady odcień skóry podkreślała czerwona wstążka zastępująca miejsce krawatu w koszuli.
- Twoja herbata - pewnie wręczył mi kubek.
- Skąd mam wiedzieć, że nie chcesz mnie otruć? Przecież jesteś mi wrogi odkąd się znamy - spojrzałam na napój podejrzliwie.
- Słuchaj, nie jesteś tu z mojej łaski tylko przez niego - wskazał na psa siedzącego niedaleko mnie, który swoją drogą był łudząco podobny do wilka - Jak coś ci się nie podoba możesz wyjść.

Nic nie odpowiedziałam tylko wróciłam z kubkiem do salonu. Usiadłam na kanapie trzymając napój w dłoniach, chwilę później obok mnie usadowił się psiak wesoło merdając ogonem. Przyjrzałam się zwierzęciu i lekko uśmiechnęłam, nie wyglądał na źle nastawionego do mnie a wręcz przeciwnie. Postanowiłam mu zaufać i napiłam się herbaty, okazała się być bardzo dobra. Pogłaskałam psa lecz po chwili po pomieszczeniu rozległ się głos Techno.

- Oddie złaź z kanapy - psiak posłusznie zszedł ale nadal siedział obok mnie tyle że na podłodze - Nie masz gdzie usiąść? - pies odpowiedział mu cicho warcząc co mnie zaskoczyło.
- Um.. powiesz mi jak się tu znalazłam? - spojrzałam na chłopaka, który usadowił się w fotelu z książką i kubkiem w ręce.
- A skąd mam to wiedzieć co ci strzeliło do głowy aby udać się w takim ubraniu w okolice gdzie jest zimno? Oddie cię znalazł i "kazał" zabrać do domu - zrobił cudzysłów palcami w powietrzu.
- Tak właściwie to cię szukałam. Chciałam się dowiedzieć co robiłeś tam wczoraj z Dreamem - wytłumaczyłam obserwując rekcję chłopaka na wypowiedziane przeze mnie słowa.
- Mniejsza o to, dowiesz się z czasem, póki co ciesz się, że żyjesz bo gdybym cię nie znalazł to zapewne jutro by cię już tam nie było. W tych lasach żyją gromady głodnych wilków i innych zwierząt - odparł po czym zabrał się za czytanie książki a w domu rozległa się cisza co jakiś czas przerywana szelestem kartki albo szumem drzew na dworze.
- Przeczytasz mi coś? - zapytałam z lekkim uśmiechem na twarzy, mimo że nie wiedziałam do czego był teraz zdolny lubiłam go irytować.
- Za kogo ty mnie uważasz? Jakiegoś dziadka do będzie czytał bajkę dziecku? Weź się ogarnij - powiedział oschle nie odrywając wzroku od książki.
- Jak chcesz - mruknęłam odstawiając naczynie na stolik po czym wstałam i udałam się przejść po domu.
- Gdzie leziesz - usłyszałam tuż za mną gdy tylko weszłam do pierwszego pomieszczenia.
- Rozglądam się i grzeczniej trochę bo twój pies nie wygląda na zadowolonego - zerknęłam na zwierzę.
- Nie mam zamiaru - oparł się o ścianę obserwując co robię, na biurku znalazłam jakiś zeszyt który wzięłam do ręki - Zostaw to.
- Dlaczego? - zapytałam chcąc go otworzyć ale w ułamku sekundy zostałam złapana za nadgarstek.
- Powiedziałem coś - brązowooki wyrwał mi zeszyt z dłoni po czym puścił mój nadgarstek zostawiając delikatnie czerwony ślad na nim. Odpuściłam sobie dopytywanie go i poszłam zobaczyć resztę pomieszczeń a różowłosy podążał za mną jak cień jakby bał się że coś mogę znaleźć.

Wrodzy sobie // Technoblade x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz