Pov Y/n
Po powrocie do zamku i uprzednim oddaniu Carla tym razem do zamkowej stajni przekazałam Philowi że Techno zostaje na noc przy okazji mówiąc że nie powinien go puszczać o zmierzchu w drogę powrotną. Chłopak poszedł do siebie odpocząć a ja zostałam z Philzą w pokoju i rozmawialiśmy o lataniu i ogółem skrzydłach, powiedział mi jak je "chować" co bez problemu mi się udało. Po wszystkim poszłam wykonać wieczorną toaletę a następnie przebrana już w piżamę udałam się do pokoju Techno. Weszłam do środka bez pukania co było błędem.
- Siem.. - urwałam zastając brązowookiego siedzącego na krześle przed lustrem i odklejającego opatrunek od skóry. Zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam znów w lustro widząc, że chłopak również na mnie patrzył za pomocą niego.
- Puka się - powiedział wracając do poprzedniej czynności.
- Co ty właściwie robisz? - podeszłam do niego po czym orientując się w jaki sposób ściąga opatrunek chwyciłam go mocno za nadgarstek, nie spodziewał się tego przez co wyrwał rękę z mojego uścisku i mało brakowało abym na niego upadła.
- Nie rób tak nigdy więcej, rozumiesz? - spojrzał na mnie a w jego oczach dostrzegłam coś na wzór lekkiego szoku.
- A ty tak nie odklejaj opatrunków bo sobie ranę otworzysz debilu - złapałam go za ramię i zaczęłam powoli odklejać opatrunek od jego skóry, chłopak chciał złapać mnie za rękę ale odtrąciłam jego dłoń - Nie dotykaj mnie bo zrobisz i mi i sobie krzywdę.
- Y/n do cholery, mam 22 lata. Umiem sobie poradzić sam z tym.
- Świetnie a ja mam 20 i nie oddaję się na pożarcie wilkom o zmierzchu, nie mam blizn na twarzy bóg wie od czego a w dodatku nie zdejmuję opatrunków prawie otwierając sobie świeżą ranę - powiedziałam zdejmując do końca plaster z jego ramienia a następnie spojrzałam mu w oczy - Skończysz wreszcie stawiać opór jak chce ci pomóc?
- Nie. Ja już taki jestem - powiedział z tym specyficznym uśmieszkiem chcąc mnie jeszcze bardziej zdenerwować co mu się udało.
- To się zmień i odkaź tą ranę zanim nałożysz kolejny opatrunek - rzuciłam udając się w kierunku drzwi.
- To mi pomóż - odparł nagle gdy chwyciłam za klamkę. Poczułam jego oddech na swojej szyi, który mnie uświadomił, że stał tuż za mną.
- Przed chwilą twierdziłeś, że umiesz sobie z tym poradzić sam - powiedziałam zaciskając dłoń na klamce.
- Może nie mówiłabyś stojąc plecami do mnie? - odparł dosyć cicho. Odwróciłam się unosząc delikatnie głowę aby spojrzeć mu w oczy, stał bliżej mnie niż się spodziewałam ale nie cofnęłam się, za mną były drzwi więc i tak nic by mi to nie dało.
- Masz coś jeszcze mi do powiedzenia?
- Skoro jesteś taka chętna mi do pomocy to czemu teraz nagle się odwracasz? - zapytał patrząc mi w oczy jakby chciał coś z nich wyczytać.
- Bo mnie denerwujesz swoimi idiotycznymi zachowaniami. Nie zasługujesz na moją pomoc.
- Nie zasługuję czy chcesz mi pokazać swoją gorszą stronę bo cię zdenerwowałem i próbujesz mnie zranić? W co ty grasz Y/n? - przybliżył się do mnie stawiając pół kroku w przód.
- W to samo co ty, najpierw jesteś dla mnie oschły i bezczelny a następnie mi pomagasz po czym znów jesteś dla mnie chamski i kpisz sobie ze mnie - nie zorientowałam się nawet kiedy w nerwach uderzyłam chłopaka w klatkę piersiową aby go odsunąć od siebie, efekty tego były odwrotne.
- Słuchaj - złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie na tyle blisko, że nasze ciała się ze sobą stykały - Nie chcę się kłócić z tobą o takie gówno. Mieliśmy porozmawiać a nie się sprzeczać.
- Puść mnie w tej chwili - spojrzałam mu w oczy, znajdowaliśmy się zdecydowanie za blisko siebie co mi się nie podobało.
- Jeżeli się uspokoisz i nie będziesz robiła scen - wyszeptał nie odrywając wzroku od moich oczu a jego oddech owiał moją twarz.
- Dobra - mruknęłam a chłopak niemalże od razu mnie puścił.Różowowłosy usiadł na łóżku a ja zajęłam się odkażaniem jego rany oraz zrobieniem świeżego opatrunku. W międzyczasie rozmawiałam z nim widząc z jaką uwagę obserwuje moje poczynania i że się wsłuchał w to co mówię. Wytłumaczyłam mu również, że chciałabym wrócić z nim aby dokończył naukę mnie bo może mi się przydać w przyszłości. O dziwo zgodził się bez żadnych dodatkowych pytań. Zachowywał się jakby nasz sprzeczka sprzed 15 minut nie miała miejsca.
- Myślisz, że mógłbym się chociaż trochę zmienić? - zapytał gdy oboje leżeliśmy na łóżku wpatrując się w sufit i rozmawiając od kilkunastu minut.
- Zanim odpowiem, mam pytanie. Jesteś trzeźwy? - zerknęłam na niego. Od parunastu minut coś mi nie grało bo zachowywał się zbyt.. potulnie jak na Techno.
- Mhh, no może coś tam wypiłem z Philem jak poszłaś do siebie a ja wróciłem do salonu. Ale nie mów, że ci powiedziałem - odwrócił się nagle na bok patrząc na mnie.
- No dobra - westchnęłam cicho - Wracając do twojego pytania, mógłbyś ale musiałbyś zacząć pracować nad sobą.
- Staram się - szepnął.
- Staraj się bardziej - uśmiechnęłam się pod nosem - Tak aby wszyscy to widzieli.
Odwróciłam głowę w stronę chłopaka i zobaczyłam, że zasnął. Ostrożnie przykryłam go kołdrą a następnie udałam się w kierunku drzwi. Otwierając je wydały z siebie ciche skrzypnięcie przez które chłopak obrócił się na drugi bok i spojrzał mnie mnie zaspany. Widziałam, że był zmęczony.
- Y/n? - wymamrotał.
- Tak? - powiedziałam cicho patrząc na niego.
- Możesz zostać? - zapytał. Było słychać że nie był tak pijany jak myślałam. Mogłam powiedzieć iż był prawie trzeźwy. Skoro zapytał mnie czy zostanę coś było na rzeczy.
- Mogę, ale na pewno tego chcesz? - dopytałam dla mojej osobistej pewności.
- Proszę - powiedział prawie nie słyszalnie, zamknęłam drzwi mając wrażenie że się przesłyszałam lecz chłopak powtórzył upewniając mnie - Proszę zostaniesz?
- Dobrze - odparłam a przez moją głowę przeszły słowa Kristin. Zignorowałam zbędne myśli i przeszłam na drugą stronę łóżka po czym położyłam się obok chłopaka. Nastała chwila ciszy, którą przerywały nasze spokojne oddechy. Po kilku minutach usłyszałam szelest co oznaczało, że brązowooki odwrócił się w moją stronę.
- Pewnie myślisz, że się nawaliłem ale w prawdzie wypiłem dwie lampki wina.. - szepnął a ja usłyszałam jakiś ból w jego głosie.
- Nie tłumacz się - mruknęłam powtarzając słowa które sam mi ostatnio powtarzał - Ale dobrze, że się przyznajesz.
- Będę się tłumaczył bo wychodzę na chłopaka z wybujałym ego i zadufanego w sobie dupka a tak nie jest.
- Wiem, że tak nie jest, bo masz słabsze chwile jak na przykład ta - powiedziałam nadal patrząc w sufit.
- Wybacz - westchnął - Powinnaś być dawno u siebie i spać a nie leżeć tu i gadać ze mną.
- Oh zamknij się Techno bo głupoty zaczynasz gadać i jutro będziesz żałować - zaśmiałam się cicho.
- Jak mam żałować to po całości czyż nie? - usłyszałam jak również się zaśmiał, skinęłam głową i nastało kilka sekund ciszy - Mogę się przytulić?
- Ale, że tu czy mam specjalnie wstawać? - zaśmiałam się czując, że ze zmęczenia bierze mnie głupawka.
- Możemy wstać - usłyszałam ponownie śmiech z jego strony.Oboje wstaliśmy z łóżka. Techno podszedł do mnie po czym stanął na tyle blisko mnie, że stałam między jego nogami a następnie mocno mnie przytulił. Korzystając z okazji ułożyłam głowę na jego torsie chcąc dać mu jak najwięcej poczucia bliskości której zapewne teraz potrzebował. Poczułam jak przejeżdża ostrożnie dłonią w dół moich pleców po czym delikatnie bardziej przysuwa do siebie uważając na miejsca w których mam rany. Zaczęłam odruchowo gładzić jego plecy kciukiem. Oboje ostatecznie polecieliśmy na łóżko przez to że chłopak się pochylił, śmialiśmy się pilnując abyśmy nie byli za głośno żeby nikogo nie obudzić. Ostatnie co pamiętam to, że Technoblade okrył nas kołdrą i zasnęliśmy przytuleni do siebie. Tamtej nocy wyjątkowo dobrze spałam.
CZYTASZ
Wrodzy sobie // Technoblade x Reader
FanficŻycie Technoblade po jego ucieczce zaraz po wojnie toczy się spokojnie w górach, na odludziu oraz wśród książek i po czasie męczących chłopaka rozmyślań które ostatecznie powodują ogromną zmianę jego codzienności w coś o czego nigdy by się nie spodz...