26. Zielony pyłek

194 23 2
                                    

Pov Y/n

Mijał kolejny tydzień, zaczynałam czuć się lepiej i pewniej z myślą, że coraz bardziej kontroluję siłę która próbowała mną zawładnąć. Dziś obudziłam się w nocy. Było po 3, nie wiem jakim cudem ale dostrzegłam godzinę na zegarze. Siedziałam dobre kilka minut na łóżku, i tak byłam sama w pokoju więc nikomu nie przeszkadzałam. W pewnym momencie naszła mnie ochota by wyjść na dwór. Fakt faktem, było późno ale był dopiero początek jesieni więc wieczory jak i zarówno noce były jeszcze w miarę ciepłe. Narzuciłam na siebie koc a następnie po cichu wyszłam z domu przez drzwi tarasowe. Wszytko było dobrze dopóki nie dostrzegłam wysokiej postaci między drzewami podczas gdy przechadzałam się po ogrodzie. Zatrzymałam się przecierając oczy aby upewnić się, że mi się nie przewidziało. Gdy tylko zdjęłam dłoń z twarzy zobaczyłam, że postać przemieściła się. Nagle bardzo szybko przesunęła się w moim kierunku, dosłownie przesunęła bo nie dotykała ziemi lecz lewitowała kilka centymetrów nad nią. Uniosłam głowę do góry, napotkałam puste zielone oczy, które wręcz świeciły w ciemności. Emitowały jakąś nieczystą energią. Poczułam ból w okolicach znamienia  lecz zmarszczyłam tylko delikatnie brwi nadal patrząc na DreamaXD.

- Po co znowu przyszedłeś? - zapytałam chcąc się cofnąć lecz coś trzymało mnie w miejscu - Za mało ci?
- Tak. Zdecydowanie za mało. - szepnął a ja poczułam jak powoli tracę kontrolę nad swoim ciałem.

Nie mogłam się ruszyć ani odezwać. Chciałam krzyczeć ale jedyne co mi zostało to patrzenie na jego poharataną twarz i paskudne oczy. Jakimś cudem poczułam jak rozkładają mi się skrzydła lecz to nie działo się za moją sprawą a jego. Widziałam jak z uśmiechem ich dotyka a następnie wyrywa mi trzy pióra, najgorsze było to że nie czułam tego. Stałam patrząc na niego jak na święty obrazek. Chłopak przez chwilę gładził palcem pióra obserwując mnie, zastanawiałam się po co mu one. Gdy zobaczyłam, że posypał się z nich zielony pyłek, który również lekko połyskiwał w ciemności rozchyliłam delikatnie powieki przerażona. Bałam się co zrobi dalej skoro zaszedł tak daleko aby próbować oznaczyć moje skrzydła, co z resztą mu się udało.

- Y/n?! - usłyszałam krzyk Technoblade dobiegający zza naszej dwójki. Łzy cisnęły mi się samowolnie do oczu. Mogłam nie wychodzić.
- Mogłaś.. jeszcze wrócę - szepnął a następnie jakby zniknął w ciemności odchodząc. Gdy straciłam go z pola widzenia opadłam bezsilnie na ziemię. Czułam ból przeszywający moje skrzydła.
- Y/n?! Co ci jest? Powiedz coś, proszę - koło mnie uklęknął przestraszony różowowłosy, uniosłam głowę. Nic nie widziałam przez łzy - Co on ci zrobił?

Nie powiedziałam nic tylko się rozpłakałam kładąc głowę na swoich kolanach i kuląc się by nie widział mnie w takim stanie. Może zdarzało mi się przy nim płakać ale to było co innego. Nie wiedziałam dlaczego płakałam a ogarniała mnie okropna potrzeba by to robić. Znów bolała mnie szyja, wręcz piekła. A miało już być dobrze.. Miałam natłok myśli w głowie. Nagle poczułam jak chłopak okrywa mnie czymś miękkim i ciepłym - była to jego peleryna, którą zapewne założył nim wyszedł z domu. Chłopak mnie delikatnie objął próbując mnie uspokoić, czułam że uważa on na skrzydła. W pewnym momencie uniosłam głowę aby ponownie spojrzeć na niego. Brązowooki przyłożył swoje lodowate ręce do moich rozgrzanych policzków i starł ściekające po nich łzy. Siedziałam tak przez długą chwilę patrząc mu w oczy podczas gdy on trzymał moją twarz w dłoniach. Pogładził moje policzki a następnie wstał podając mi dłoń. Chwyciłam się niej a gdy tylko wstałam schowałam skrzydła z lekkim bólem i oddałam mu pelerynę. Widząc, że patrzy na mnie ze współczuciem przymknęłam oczy biorąc głęboki wdech aby uspokoić się do końca.

- Przepraszam, że robię tyle problemów lepiej by było jakby.. - zaczęłam lecz zostało mi to przerwane.
- Mówiłem ci już żebyś skończyła gadać głupoty Y/n.
- Ale Techno..
- Chodźmy do domu, bo zmarzniesz - chwycił mnie delikatnie za nadgarstek i pociągnął w stronę domu.
- Możesz ty mnie raz wysłuchać? - zapytałam idąc za nim ale widząc, że mnie nie słucha przystanęłam - Technoblade.
- Alex - powiedział patrząc na mnie a ja zmarszczyłam brwi zastanawiając się o co mu chodzi - Technoblade to tylko ksywka.
- Co? - szepnęłam a różowowłosy widząc, że jestem półprzytomna bez słowa wziął mnie na ręce i zaniósł aż do sypialni gdzie położył na łóżku.
- Idź spać, jutro pojedziemy do mojego znajomego - przykrył mnie a następnie udał się w kierunku drzwi - I nie wychodź już, nie ważne co by się działo. Nie chcę aby stała ci się większa krzywda. Gdyby co to wiesz gdzie mnie znaleźć, możesz zawsze przyjść.

Po tych słowach wyszedł z pokoju przymykając drzwi. Niezbyt wiele pamiętam po wyjściu chłopaka, bo bardzo szybko zasnęłam z nadzieją, że to był tylko koszmar.

Wrodzy sobie // Technoblade x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz