25. Prawdziwe łzy

215 23 1
                                    

Pov Y/n

Wstałam dosyć wcześnie, bo za oknem dopiero wschodziło słońce wpuszczając pierwsze promyki między drzewa. Postanowiłam zrobić nam obu śniadanie. Wstałam w kanapy i ominęłam ostrożnie śpiącego chłopaka. Udałam się do kuchni a następnie zabrałam się za przygotowywanie kanapek. W pewnym momencie zaczęłam nucić jedną z moich ulubionych piosenek dzieciństwa.

- There will come a soldier.. Who carries a mighty sword - zaśpiewałam najciszej jak mogłam pod nosem - He will tear your city down..Oh lei, oh lay, oh Lord..
- Oh lei, oh lay, oh Lord.. - usłyszałam po chwili zza pleców.
- He will tear your city down, oh lei, oh lai, oh Lord.. - dokończyłam po czym obróciłam się i spojrzałam na Technoblade. Był dosyć zadowolony jak na to co dopiero wstał. Nastała chwila ciszy więc nie liczyłam na nic więcej i zajęłam się przekładaniem jedzenia na talerze.
- There will come a poet. Whose weapon is his word. He will slay you with his tongue - chłopak podszedł do mnie po czym mnie objął w talii - Oh lei, oh lai, oh Lord.
- Musisz mi częściej śpiewać - zaśmiałam się.
- Mógłbym ci to samo powiedzieć, co dobrego zrobiłaś? - zapytał cicho opierając głowę o moje ramię.
- Kanapki.. a tobie co się tak zebrało na czułości?
- Nie wiem, jakoś tak - odsunął się ode a mnie znów ogarnął nieprzyjemny chłód.

Po śniadaniu różowowłosy ponownie zrobił mi cały wykład o znamieniu, DreamieXD i sile jaką może mnie teraz zmanipulować. Musiałam się nauczyć kontrolować to oraz wyczuwać kiedy nadchodzi ten gorszy moment. Podobno miało być to widać po oczach lecz jednak nie zawsze. Przede wszystkim nie mogłam mu pozwolić przejąć całkowitej kontroli, bo to mogłoby się skończyć tragedią. Zostałabym marionetką w jego rękach.

Pov Technoblade

Y/n z każdym dniem coraz lepiej radziła sobie z atakami. Miałem ogromne nadzieje, że będzie coraz lepiej. Zbliżała się jesień a z tym coroczny festiwal w L'Manburgu. Phil wspominał mi o nim i stwierdził, że to byłby dobry pomysł by zabrać tam Y/n. Nie mogliśmy żyć ciągle w ukryciu a ja coraz bardziej chciałem wrócić do mojego pierwotnego domu. Fakt mielibyśmy dalej do ojca dziewczyny chyba, że ta zdecydowałaby się wrócić na stałe do zamku. Festiwal byłby doskonałą okazją odwiedzenia starych znajomych.
Aktualnie siedziałem w salonie czytając książkę lecz hałas w kuchni mi to przerwał. Dziewczyna uparła się na zrobienie obiadu więc nie przejąłem się tym zbytnio. Kilka minut później usłyszałem ciche dobrze już mi znane syknięcie z bólu. Znowu się zaczęło. Odłożyłem szybko książkę i ruszyłem do kuchni. Y/n stała z lekko spuszczona głową w dół, zamkniętymi oczami i dosyć skrzywioną miną wyraźnie wskazującą na to, że coś ją boli. Oddychała dosyć niespokojnie a palce zaciskała na nożu kuchennym.

- Y/n? - stanąłem kilka kroków od niej. Nie zareagowała więc zapewne głos w jej głowie chciał mnie zagłuszyć - Co on ci znowu mówi? Y/n..
- Chce.. żebym zrobiła ci krzywdę - szepnęła delikatnie kręcąc głową - Nie, przestań.
- Spójrz na mnie proszę. Nie słuchaj go - podszedłem trochę bliżej ale nadal zachowałem bezpieczną odległość.
- Nie zrobię tego.. zamknij się - mamrotała do siebie a po chwili ciszy uniosła głowę i spojrzała na mnie ze łzami w oczach - Pomóż mi proszę..

Nie lubiłem patrzyć jak cierpi przez to. Mimo, że ryzykowałem dużo za każdym razem starałem się jej pomóc ale to był pierwszy raz kiedy widziałem, że jest gorzej niż wcześniej.  Podszedłem do niej cały czas utrzymując z nią kontakt wzrokowy. Gdy znalazłem się blisko zobaczyłem łzę ściekającą po jej policzku która przykuła moją uwagę na ułamek sekundy, ponieważ dostrzegłem charakterystyczne odbicie światła na zielono w jej oczach. Nim zdążyła się zamachnąć chwyciłem jej nadgarstek i wyrwałem z dłoni nóż a następnie rzuciłem go gdzieś na blat jak najdalej od niej. To była definitywnie próba odwrócenia mojej uwagi przez niego. Trzymałem cały czas nadgarstek dziewczyny, która patrzyła na mnie pustym wzrokiem spokojnie oddychając lecz łzy ściekały jej po policzkach, to była jedyna część w którą mogłem uwierzyć. Łzy były prawdziwe. Po kilku minutach ciszy Y/n odwróciła głowę w bok biorąc głęboki wdech a następnie złapała się wolną dłonią za bliznę na szyi.

- Boli cię? - zapytałem cicho puszczając jej nadgarstek. Dziewczyna bez słowa otarła łzy z twarzy i pokręciła przecząco głową. Spojrzała mi w oczy a następnie spuściła wzrok na mój tors o który oparła głowę.
- Ja już nie chcę - szepnęła zmęczona - Mam dość tego.
- Wiem Y/n i rozumiem.. chcesz iść odpocząć? - dziewczyna po niektórych atakach była zmęczona i jedyne do otrzymywałem w odpowiedzi to spojrzenie porównywalne do wykończonego płaczem dziecka oraz lekkie kiwnięcie głową. Tym razem również też tak było.
- Chcę pobyć sama - odsunęła się lekko ode mnie, wymieniliśmy spojrzenia a ona poszła do sypialni. Nie chciałem jej przeszkadzać, bo rozumiałem ją. Zrobiłem jej ciepłe kakao i zaniosłem do pokoju. Y/n leżała pod kołdrą zwinięta w kulkę, przykryta łącznie z głową.
- Zrobiłem ci kakao, ciepłe - powiedziałem stawiając kubek na szafce kołu łóżka, położyłem tam również jej ulubioną książkę a następnie skierowałem się do drzwi.
- Techno? - usłyszałem ciche mruknięcie gdy byłem już w połowie drogi do drzwi, dziewczyna słysząc że się zatrzymałem kontynuowała - Posiedzisz ze mną?
- Chciałaś pobyć sama.. - zacząłem przymykając drzwi.
- Sama z moimi myślami, nie tak kompletnie sama - odwróciła się na drugi bok by spojrzeć na mnie - Można powiedzieć, że sama ale z tobą.
- No dobra - uśmiechnąłem się delikatnie po czym poszedłem usiąść na łóżku.

Z racji iż nie rozmawialiśmy zacząłem czytać książkę. Y/n wypiła kakao po czym nie wiem jakim cudem ale ułożyła się na tyle wygodnie na moim torsie aby i mi było wygodnie czytać i jej było wygodniej leżeć. Mimo, że nie rozmawialiśmy było przyjemnie, jedną dłonią trzymałem książkę czytając a drugą gładziłem włosy dziewczyny. Gdy skończyłem rozdział odłożyłem lekturę a następnie spojrzałem na Y/n która chwyciła mój nadgarstek układając moje ramię tak by się o nie oprzeć. Po chwili złapała mnie za dłoń i wplotła swoje palce między moje. Niepewnie złapałem jej dłoń i pogładziłem ją kciukiem widząc zmęczenie wymalowane na twarzy brunetki.

- Kiedy to się skończy? - zapytała cicho.
- Nie wiem. Jedyne co wiem to, że ty i tak przechodzisz to najlepiej ze wszystkich..
- Jak to najlepiej? - kątem oka widziałem jak na mnie patrzy oczekując aż się odezwę.
- Wychodzi na to, że jesteś silniejsza niż myślał i nie podupadniesz tak szybko - szepnąłem - Nie będę dawał ci szczegółów bo nie chciałbym cię przerazić.

Wrodzy sobie // Technoblade x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz