Pov Technoblade
Y/n nie zamieniła ze mną żadnego słowa odkąd przyszedłem do zamku. Rozmawiałem za to z Philzą o całym zajściu i że było to dość niebezpieczne ale nic już nikomu póki co nie grozi bo porozmawiałem z Quackitim. Oczywiście nic nie wspominałem co tak naprawdę zrobiłem ale byłem świadom że nadejdzie chwila kiedy się dowiedzą, bo byłem świadom ryzyka od początku. Poinformowałem Y/n że wracamy do mnie na co tylko skinęła głową ale wciąż się nie odezwała. Wróciliśmy na Carlu bo Max musiał zostać z jakiś powodów na terenie zamku. Obiad również zjedliśmy w ciszy. Zaczynało mnie to powoli denerwować więc zacząłem rozmowę ze świadomością, że jeżeli ja się nie odezwę to dziewczyna tego nie zrobi pierwsza.
- To co dziś zrobiłaś było nieodpowiedzialne - powiedziałem wychodząc z kuchni po posprzątaniu jej. Brunetka siedziała na kanapie patrząc przed siebie bez celu.
- No a tobie wszystko wolno - mruknęła - Jak zwykle.
- Y/n ale ty nikogo nie powiadomiłaś, że spotykasz się z Quackitim. Wiesz jakie to było ryzyko? Co ty sobie myślałaś? - starałem się brzmieć spokojnie mimo, że w środku byłem okropnie zły na jej zachowanie.
- Poradziłabym sobie. Nie po to mnie uczyłeś żeby potem mnie wyręczać - niebieskooka wstała z mebla i zwróciła się przodem do mnie - Sam powiedziałeś, że i tak najwięcej się dowiem w praktyce.
- Ale z nim mogłabyś sobie nie dać rady w pojedynkę.
- Skąd wiesz? Nawet jeżeli to nie był to powód żeby mnie wyręczać do cholery, sama się zdecydowałam tam pójść więc to byłaby moja wina jakby mi coś zrobił - podniosła głos na mnie, co tylko mnie poddenerwowało ale musiałem pozostać spokojny.
- To, że się zdecydowałaś pójść sama z nim na spotkanie nie informując nikogo było głupie i nieodpowiedzialne, nie tego cię uczyłem - pokręciłem głową odwracając na chwilę wzrok od niej.
- Gdyby Phil cię nie poinformował wszystko by było dobrze - skrzyżowała ręce na piersi.
- Nie. Mogłaś zginąć - również uniosłem głos, nie wytrzymując - Najpierw mi zarzucasz, że ja się rzucam na pożarcie wilkom po czym co ty robisz? Robisz to samo zamiast kogoś poinformować abyś była choć trochę bezpieczna. Ty myślisz w ogóle?
- Jesteś okropny - powiedziała patrząc na mnie znów tak samo pustym i obojętnym wzrokiem jak dziś nad jeziorem.
- Może i jestem ale nie jestem na tyle nieodpowiedzialny - krzyknąłem i to był moment kiedy już nie zważałem na słowa - Jesteś jeszcze osłabiona, nie dałabyś sobie z nim rady, tak ciężko to kurwa zrozumieć? Że przyszedłem aby nie zrobił ci krzywdy i żeby Phil nie miał cię na sumieniu, że cię tam puścił. W dodatku go okłamałaś. Jesteś jeszcze zbyt słaba i jak widać zbyt bezmyślna żeby puszczać cię na sam początek z kimś takim jak on. Czego ty do cholery nie potrafisz zrozumieć? Naprawdę jesteś aż tak głupia?
Y/n w bezruchu stała patrząc mi w oczy, to nie było to spojrzenie co 2 minuty temu. Widać było po niej, że powiedziałem o kilka słów za dużo mimo, że starała się to ukryć. Chwilę czekała aż dojdzie do mnie co powiedziałem, lecz nim doszło zdążyła wyjść z salonu i zamknąć się w pokoju. Zacisnąłem szczękę z nerwów i przetarłem twarz dłońmi. Co ja narobiłem.. Co mi w ogóle do łba strzeliło żeby unosić głos? Kurwa. Podszedłem do drzwi pokoju i szarpnąłem za klamkę. Zamknięte.
- Y/n, wpuść mnie proszę - powiedziałem po zapukaniu.
- Nie, idź stąd.
- Nie będę siedział tu pod drzwiami aż wyjdziesz, wpuść mnie - oparłem czoło o drzwi czekając na odpowiedź.
- Nie wyjdę i nie wpuszczę cię.
- Y/n otwórz te cholerne drzwi - uderzyłem pięścią w nie nie mając siły na dalsze dyskusje, wiedziałem że za dużo powiedziałem. Czy mnie właśnie dopadało poczucie winy?
- Nie - jej głos był wyprany z emocji i okropnie szorstki dla moich uszu.
- Nie chcę się dalej kłócić - urwałem na chwilę i znów uderzyłem w drzwi - Otwórz bo policzę do trzech.
- Zostaw mnie w spokoju! - krzyknęła.
- Raz.. dwa.. - mówiłem dosyć głośno i liczyłem na to, że jednak mnie wpuści - Z resztą.. jebać to - uderzyłem z całej siły w drzwi tym samym rozwalając zamek dzięki czemu drzwi się otworzyły bez problemowo.
- Powiedziałam coś - szepnęła Y/n przykładając mi niespodziewanie sztylet do szyi, nie miałem gdzie się cofnąć bo za mną była ściana.
- Nie zrobisz tego - spojrzałem jej w oczy a ona bez słowa popchnęła mnie na ścianę wciąż trzymając ostrze przy mojej skórze. Nawet nie wiedziałem skąd go wzięła.
- Nie? - uniosła jedną brew i się uśmiechnęła - Raz już ci to zrobiłam ale przypadkiem. Teraz może być specjalnie.
- Odłóż to, chcę porozmawiać. Normalnie - przełknąłem ślinę zastanawiając się do czego jest zdolna i jak się w razie czego z tego wyplątać.
- No to słucham - zabrała nożyk od mojej szyi ale gdy tylko chciałem odejść kawałek od ściany wystawiła go czubkiem w moją stronę - Stój gdzie stoisz.
- Wiem, że jesteś zła ale to nie powód aby mi grozić - złapałem ją szybko za nadgarstek, zabrałem sztylet i odrzuciłem gdzieś na bok.
- Puść - próbowała mi wyrwać dłoń za pomocą drugiej ale złapałem oba jej nadgarstki w jedną dłoń i wyprostowałem się.
- Nie szarp się i się uspokój. Wiem, że zdenerwowałem cię tym co powiedziałem i wiem, że powiedziałem za dużo - spojrzałem jej w oczy.
- Nie jestem zła tylko jest mi przykro - szarpnęła się więc przyciągnąłem ją bliżej siebie nie wzmacniając ani trochę uścisku by nie zrobić jej siniaków - Jest mi cholernie źle z tym, że byłeś w stanie mi coś takiego powiedzieć po ostatnich naszych rozmowach kiedy to ja cię wysłuchiwałam i myślałam, że może ci w jakiś sposób dam radę pomóc ale jak widać się przeliczyłam - cały czas patrzyła na mnie z wyrzutem a jej oczy zaszły łzami.
- Nie chciałem tego powiedzieć, to było w nerwach - skupiłem się na kolorze jej oczu. Mogłem się pohamować i dać chwilę na przemyślenia sobie nie musiałbym teraz wymuszać na niej rozmowy.
- Ale powiedziałeś! - podniosła ponownie głos i znów zaczęła się szarpać - Pieprzony egoista bez uczuć. Jesteś arogancki, bezczelny, wredny, oschły i paskudny. Jesteś potworem - cały czas krzyczała a łzy pociekły jej po policzkach, wiedziałem że mówi to w złości więc słuchałem jej z cierpliwością aż przestanie. Po niecałej minucie szarpania się ze mną i krzyczenia wyzwisk oparła czoło o moją klatkę piersiową i rozpłakała się. Westchnąłem puszczając jej nadgarstki po czym ją przytuliłem. Słysząc, że lekko się uspokaja gdy zacząłem gładzić jej plecy nachyliłem się ostrożnie.
- Przepraszam - szepnąłem koło jej ucha zaplatając sobie kosmyk jej włosów na palec. Nie myślałem, że jeszcze kiedykolwiek wyjdzie to z moich ust a na pewno nie w kierunku kogoś innego niż Wilbura. Y/n uniosła głowę by spojrzeć mi w oczy, łzy znów pociekły jej po policzkach. Ująłem jej twarz chwilowo w dłonie ścierając jej łzy a przy okazji zgarnąłem jej włosy z twarzy po czym ponownie przytuliłem. Po chwili dziewczyna również mnie objęła, po tym ruchu zaszły mi łzy do oczu i dopadły mnie znów jakieś wyrzuty za to co jej powiedziałem. Coś we mnie pękło i dałem ściec łzą po mojej twarzy. Gdy niekontrolowanie pociągnąłem nosem brunetka odsunęła się ode mnie kilka centymetrów. Spojrzałem na nią lekko zdziwiony.
- Ty.. płaczesz? - zapytała a ja wziąłem głęboki wdech i przetarłem policzki.
- Nie, zdawało ci się - odparłem jakby nic - Idę do salonu poczytać.
- Techno? - dziewczyna zawołała mnie kilkanaście minut później.
- Co? - uniosłem wzrok znad książki przenosząc go na psa na legowisku.
- Mogę ci zrobić potem warkocza albo jakoś uczesać? - usłyszałem jej głos znów z głębi domu.
- Możesz - odpowiedziałem a potem wróciłem do czytania zastanawiając się dlaczego się w ogóle na to zgodziłem.
CZYTASZ
Wrodzy sobie // Technoblade x Reader
Fiksi PenggemarŻycie Technoblade po jego ucieczce zaraz po wojnie toczy się spokojnie w górach, na odludziu oraz wśród książek i po czasie męczących chłopaka rozmyślań które ostatecznie powodują ogromną zmianę jego codzienności w coś o czego nigdy by się nie spodz...