9. Ostrze miecza

214 15 0
                                    

Pov Y/n

Po raz kolejny z rzędu upadłam na trawę, która już przestała być tak miękka jak wydawało mi się dwa tygodnie temu gdy zaczynaliśmy trenować i Techno uczył mnie walki wręcz głównie za pomocą broni. Miałam już kilkanaście siniaków i parę ładnych zadrapań ale ani jednej rany. Oboje uważaliśmy na siebie aby nie wyrządzić sobie poważnej krzywdy lecz kilka razy pod wpływem gniewu i kompletnej irytacji miecz chłopaka znajdował się zdecydowanie za blisko mojej szyi.

- Cholera Y/n, co dziś z tobą? - różowowłosy przyjrzał mi się a w jego oczach dostrzegłam pogardę.
- Sama nie wiem, możemy zrobić chwilę przerwy? - zapytałam wstając, poczułam że zakręciło mi się w głowie.
- Dopiero zaczęliśmy ale niech ci będzie - mruknął odchodząc gdzieś, ja natomiast odłożyłam miecz i udałam się w kierunku domu a następnie łazienki. Coś było nie tak.

Przemyłam twarz zimną wodą i spojrzałam w lustro. Byłam bardziej blada niż zazwyczaj a moje źrenice lekko się powiększyły. Postanowiłam pójść do kuchni napić się czegoś z myślą że może zrobi mi się lepiej ale gdy tylko ciecz przepłynęła przez mój przełyk zaczęłam okropnie kaszleć. Pierwsze co mi przeszło przez głowę to że to sprawka Techno i coś wrzucił do tego soku lecz szybko wyzbyłam się tej myśli. Kaszel przeszedł mi po dobrych dwóch minutach a ja znów mogłam spokojnie oddychać.  Nie miałam pojęcia co to było ale jak się okazało z sokiem było wszystko w porządku. Po dłuższej chwili czując, że polepszyło mi się porzuciłam myśl o kaszlu w niepamięć i wróciłam do dalszego treningu.

- Popraw chwyt bo zaraz wytrącę ci ten miecz - zwrócił mi uwagę sam chwytając mocniej za rękojeść.
- Dam radę - odparłam podchodząc bliżej chłopaka a następnie zamachnęłam się. Przez chwilę się spieraliśmy obierając nawzajem swoje "ataki". Nagle stało się coś czego żadne z nas się nie spodziewało a tym bardziej mój przeciwnik. Wykonując kolejne machnięcie Techno nie zdążył się usunąć i ostrze mojego miecza musnęło jego ramię osłonięte tylko koszulą rozcinając jej materiał a następnie dość spory kawałek jego bladej skóry. Dzięki mojej szybkiej reakcji miecz nie wszedł zbyt głęboko w skórę i zabrałam go w porę. Trzymałam opuszczoną broń przy sobie, wstrzymałam oddech obserwując chłopaka.
- Y/n.. - brązowooki złapał się za rozcięte miejsce spuszczając głowę i nawet nie spoglądając na mnie. Widziałam jak wściekły zaciska szczękę na tyle mocno, że jej rysy bardzo się uwydatniły. Przyglądałam mu się przez chwilę w strachu co powie lecz najwidoczniej odpuścił sobie wypuszczając z ręki miecz który upadł cicho na trawę a następnie szybkim krokiem ruszył w kierunku domu.

Stałam dobre kilka minut analizując co się stało i przede wszystkim jak do tego doszło. Gdy się otrząsnęłam zabrałem miecz Techno z ziemi i odniosłam na miejsce razem z moim. Weszłam do domu, różowłosego zastałam w kuchni. Stał oparty o blat bez koszuli już z założonym opatrunkiem a w dłoni trzymał bandaż i próbował jedną ręką owinąć sobie ramię lecz niezbyt mu to szło.

- Pomóc ci? - zapytałam stając w progu.
- Sam sobie poradzę - odparł nie unosząc głowy ani nie odrywając się od prób owinięcia opatrunku. Oparłam się o ściankę krzyżując ręce na piersi i obserwowałam poczynania chłopaka powstrzymując się od śmiechu. Nagle usłyszałam głośne westchnięcie, które było oznaką poddania się a sekundę później ujrzałam dłoń z bandażem wyciągniętą w moją stronę, mimowolnie się uśmiechnęłam pod nosem i zabrałam biały materiał.
- Dziękuję - podeszłam powoli do Technoblade, który w międzyczasie stanął tak aby było mi wygodniej i uniósł delikatnie ramię.
- Ostrożnie - szepnął gdy przymierzałam się do owinięcia opatrunku.
- Nawet niczego nie dotknęłam a ty już marudzisz - mruknęłam.
- Informuję jak już - poprawił mnie - Musisz stanąć bliżej bo tak się nachylając nic nie zdziałasz.
- Zamknij się na chwile co? - rozwinęłam kawałek białego materiału zdając sobie sprawę, że chłopak ma rację. Stanęłam dużo bliżej niego a następnie ostrożnie ale dokładnie zaczęłam owijać jego ramię, nagle poczułam jak mną lekko szarpnęło. Kazałam mu potrzymać bandaż a sama się odsunęłam zapierając o blat, czując kolejne zawroty głowy.
- Wszystko dobrze? - zapytał patrząc na mnie.
- Tak, lekko mi się słabo zrobiło ale już dobrze - odparłam po chwili niepewnie zdziwiona, że z jego ust padło takie pytanie. Ponownie podeszłam do chłopaka i zaczęłam dalej owijać ramię. Czułam ciepło bijące od niego i charakterystyczny mu mocny zapach. Kątem oka widziałam, że brązowooki mnie obserwuje ale starałam się nie zwracać większej uwagi. Skończywszy odsunęłam się i spojrzałam mu na ułamek sekundy w oczy. Widziałam jak jego prawy kącik ust lekko drgnął lecz wyraz twarzy się nie zmienił, wciąż był obojętny. Wiedząc, że nie usłyszę podziękowań udałam się do swojego pokoju.

Wrodzy sobie // Technoblade x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz