40. Kara i nagroda

151 12 11
                                    

Pov Technoblade

Przeleżałem całe dwa dni w łóżku aby wydobrzeć po podanej mi truciźnie. Okropnie mi się nudziło lecz brunetka zakazała mi robienia czegokolwiek co mogłoby mi zaszkodzić. Czyli w sumie wychodziłem tylko do toalety bo obiady jadaliśmy razem w pokoju. Większość czasu przesiadywała ze mną abym nie był sam. Nie wiem co bym bez niej zrobił.
Dziś gdy już mogłem normalnie funkcjonować przy obiedzie z innymi zaczęliśmy omawiać sprawę mojego zatrucia.

- Esencja z jakiegoś trującego kwiatu, nie pamiętam teraz nazwy ale gdybyś dostał kilka kropel więcej mógłbyś umrzeć - odparła Kristin na moje pytanie czy w końcu jest pewność co zostało mi podane - Jadłeś coś albo piłeś zanim doszło do tej całej sytuacji?
- Herbatę sobie zrobiłem - wzruszyłem ramionami czując wzrok Nick'a na sobie, wyglądał na zakłopotanego.
- Masz jakieś przypuszczenia kto to był? - Phil spojrzał uważnie na mnie.
- Oprócz mnie na dole kręciło się kilka osób ze służby i Nick, bo Phil był u siebie w gabinecie a Kristin bodajże na ogrodzie.. - powiedziałem po chwili namysłu. Y/n gwałtownie wstała od stołu niemal przewracając krzesło na ziemię a następnie podeszła do Nicka od tyłu i oplotła ramieniem jego szyję. Chłopak przerażony momentalnie chwycił za jej przedramię aby go nie poddusiła.
- Mów - warknęła wściekła. Jej nastrój zmienił się w niecałą sekundę z neutralnego na ogromną złość na chłopaka.
- A..ale co - szepnął.
- Jak co? W jakim celu chciałeś go otruć - powiedziała podtrzymując go aby nie ruszał głową. Strach w jego oczach rósł.
- To nie byłem ja.. ja byłem w salonie.. i.. - dziewczyna wzmocniła uścisk na jego szyi na co ten chwycił mocniej jej rękę - Dobra.. okej. Powiem tylko puść.. - wydusił ledwo z siebie a jego twarz stała się lekko czerwona.
- To mów do cholery - dziewczyna nadal go trzymała a chłopak zaczynał się krztusić.
- Y/n puść go bo się udusi - szepnąłem patrząc na nią uważnie, jej twarz wręcz ociekała wściekłością. Brunetka puściła go ale stanęła za jego krzesłem. Nick chwycił się za szyję łapiąc gwałtownie powietrze. Wszyscy patrzyliśmy na to w milczeniu czekając aż dojdzie do głosu.
- Wiedziałem, że bez niego sobie nie poradzicie. Dlatego chciałem się go wyzbyć - powiedział nagle.
- I tyle? - zapytała Y/n. Widziałem że nadal była wściekła - Ufałam ci. A ty chciałeś skrzywdzić najbliższą mi osobę, bo co? Chciałeś mieć mnie dla siebie? Chciałeś nas osłabić? Co ty sobie myślałeś?
- Y/n.. - zaczął Phil ale zaraz tego pożałował.
- Nie, nie Y/n. Techno jest osobą dzięki której właściwie żyje. Gdyby nie on byłabym martwa, nie raz mi pomógł gdy coś mi groziło. Jak ja mam się czuć gdy znowu chcą odebrać mi coś ważnego dla mnie? I jeszcze mi powiedz że obejdzie się bez nauczki dla niego. No proszę - brunetka była gotowa mówić dalej ale chwyciłem ją za nadgarstek i wyprowadziłem na korytarz.
- Spokojnie - szepnąłem widząc jak na mnie patrzy, po chwili jej wzrok złagodniał - Nic w nerwach bo powiesz albo zrobisz coś czego nie chcesz, dobrze?
- Ale ten.. - urwała by wziąć kilka głębszych wdechów - Nie chce żeby mi cię odebrano i nie pozwolę na to.
- Rozumiem ale myślę że Phil będzie wiedział co z nim począć - pogładziłem jej ramię a następnie pocałowałem w czoło - Chodź.
- Nie chcę na niego patrzyć bo aż mnie nosi coś - mruknęła.
- Dobrze to ja pójdę wymienić kilka słów z Philem i zaraz do ciebie przyjdę okej?
- Dobrze.

Pov Y/n

Nick ostatecznie skończył w ciężkiej pracy nadwornej na 3 miesiące żeby chociaż trochę odpokutował to co zrobił. W ciągu tych miesięcy wiele się zmieniło. Wyjawiliśmy z Technoblade nasz związek moim rodzicom, a tak właściwie to Kristin nakryła nas na jednym z przyjęć jak chowaliśmy się w kuchni. Nikt nie miał nic przeciwko naszej relacji a nawet wręcz przeciwnie, Phil stwierdził że oboje na siebie zasługujemy. Miesiąc temu stan zdrowotny mojego ojca lekko podupadł więc postanowił z Kristin, że nadszedł czas by chociaż mnie koronować na księżniczkę abym w razie czego bezproblemowo przejęła rządy. Nie udało namówić się go na zrobienie tego prywatnie, bo przecież jeszcze nie wszyscy wiedzieli że jego córka powróciła.
Koronacja miała być już jutro.

- I jak? Odpowiada ci? - Kristin stanęła obok mnie podczas gdy patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. To była chyba piąta sukienka która przymierzałam i każda była krwisto czerwona z akcentami czarnego. Byłam zdania że idealne będzie pasować do mojego miecza.
- Poprzednia była jednak najlepsza ze wszystkich - odparłam mając na myśli sukienkę która miała czarny gorset na talii a reszta była krwistoczerwona. Wyglądowo wydawała się bardzo wygodna i taka również była, a na tym mi zależało.
- Powieszę ci ją w łazience jutro z rana i ewentualnie mnie zawołasz jakbyś potrzebowała jakiejś pomocy. Myślałaś już nad jakąś fryzurą?
- Wolałabym aby zostały rozpuszczone, można by było je lekko pofalować i chyba tyle.
- Zrobimy co się da abyś pięknie jutro wyglądała - Kristin mnie przytuliła a ja wtuliłam się w nią ciesząc się po prostu tym, że jest i mi pomaga w tym wszystkim.
- Dziękuję ci za twoją pomoc, sama bym tego nie ogarnęła - uśmiechnęłam się do niej z lekka rozbawiona - Idziemy na kolację?
- Przyniosę ci, pamiętasz co ci mówiłam?
- Zapomniało mi się - parsknęłam cichym śmiechem - Zasady jak przed ślubem jakimś, biedny Technoblade.

Kristin pół dnia mi tłumaczyła różne zasady dotyczące koronacji w naszym królestwie i między innymi jedną była ta, że żaden mężczyzna a tym bardziej partner nie może mnie zobaczyć jeden dzień przed koronacja - gdy mamy czas na szykowanie się - aż do samej uroczystości. Technoblade nie był zachwycony ta informacją na tyle, że gdy tylko kobieta wychodziła z pokoju wsuwał mi pod drzwi karteczki z krótkimi notatkami jak bardzo ta zasada jest bez sensu i że tęskni za mną. To było urocze z jego strony ale on sam też się szykował z Philem z tego co mi było wiadomo.
Noc była spokojna lecz poranek był dosyć zabiegany a mój brzuch aż się skręcał ze stresu i niebyt chciał przyjąć jakiekolwiek posiłki. Cudem wcisnęłam w siebie jednego suchego naleśnika, aby nie chodzić o pustym żołądku. Mimo tego wszystko szło po myśli, makijaż był idealny, włosy pięknie się falowały i układały, a sukienka dopełniała całość. Kristin była zupełnie przeciwna mojemu pomysłowi ale przy swoim boku przepasałam pochwę , w której oczywiście znajdował się mój miecz.

- Jak niektórzy z was wiedzą, lub i nie moja córka powróciła na zamek po kilkunastu latach od jej zaginięcia - Phil zaczął swoją, jak się okazało, niesamowicie długą przemowę. Technoblade stał u mojego boku, był pod ogromnym wrażeniem mojego wyglądu mimo, że nie odezwał się jeszcze ani jednym słowem to widziałam to po nim. On też prezentował się nienagannie w twoim typowym ubraniu, czyli gorsecie, czarnych spodniach i białej koszuli. Całość dopełniała peleryna, która kolorystycznie była tego samego odcieniu co moja suknia. Pasowaliśmy po prostu do siebie.
Na początku Phil rozdał nagrody i tytuły dla kilku osób, a w  tym Willa oraz Techno. Gdy przyszedł czas na mnie wygłosiłam swoją część jak z automatu, ocknęłam się dopiero gdy diadem spoczął na mojej głowie. Był złoty, przypominał gałązki z liśćmi przyozdobione kwiatami - czerwonymi rubinami. Nie należał do lekkich ale uniosłam głowę z dumą patrząc na wiwatujący lud.
Po kolejnych kilku moich oraz moich rodziców słowach ktoś puścił piosenkę. Było to oczywiście Soldier, Poet, King. Złapałam za dłonie Wilbura oraz Techno i wyprowadziłam na środek całego podium.
- There will come a soldier who carries a mighty sword - zaśpiewałam wyciągając Techno przed siebie. Chłopak się tego nie spodziewał ale szybko załapał o co mi chodzi i o dziwo też zaczął śpiewać razem z innymi.
- There will come a poet whose weapon is His word - Will zaśpiewał ze mną gdy również wyciągnęłam go przed siebie puszczając jego dłoń.
- There will come a ruler whose brow is laid in thorn - zaśpiewaliśmy we trójkę a ja dorównałam chłopakom i łapiąc ich za dłonie uniosłam je ku górze a następnie pomachaliśmy wszystkim. Gdy nadszedł refren zaczęliśmy tańczyć a na sam koniec poczułam jak silne ręce przyciągają mnie do siebie. Ujrzałam twarz Technoblade. Widziałam jakie szczęście malowało się w jego oczach, a co najlepsze był szeroko uśmiechnięty. Położyłam dłonie na jego karku i nachyliłam go w swoją stronę a następnie pocałowałam. Słyszałam wiwat tłumu, moich rodziców oraz przyjaciół. I z tym chciałam pozostać - szczęśliwa, wśród rodziny i przyjaciół, wiernymi poddanymi oraz kochającym mnie mężczyzną.



Koniec.

Wrodzy sobie // Technoblade x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz