2. Szansa?

347 16 2
                                    

Pov. Technoblade

Rano obudziło mnie stukanie w szybę, odruchowo chwyciłem nożyk leżący pod moją poduszką i podszedłem do okna, gdy tylko je otworzyłem do środka wleciała Kikai - sowa śnieżna którą dostałem w prezencie od Dream'a tuz przed moja ucieczką z miasta. Zdziwiło mnie, że tak szybko wróciła. Często gdy wypuszczałem ją z domu aby sobie polatała, bo znała doskonale okolicę, wracała po miesiącu a czasami nawet dłużej. A teraz minęły zaledwie 2 tygodnie, coś było na rzeczy. Obejrzałem ptaka czy nie jest nigdzie zraniony ani nie ma przypadkiem listu w szponach ale nic nie było. Nasypałem jej ziaren do miski i sam poszedłem coś zjeść uprzednio dając również śniadanie Oddiemu. Podczas tego gdy siedziałem na kanapie zapisując jakieś bzdety w zeszycie na przeciwko mnie usiadła moja sowa. Patrzyłem na nią dłuższą chwilę zastanawiając się co może chcieć ale gdyby tylko chciała wylecieć zastukałaby w jedną z szyb, tak jak została nauczona. Zerknąłem na kwiaty w wazoniku i znowu na zwierzę, momentalnie przypomniałem sobie o tym co powiedział Dream dając mi ją: "Kikai oznacza w języku japońskim "szansa", myślę że po czasie zrozumiesz dlaczego ją tak nazwałem".
Oczywiście niejednokrotnie zadawałem sobie to pytanie ale ostatecznie przestałem nie widząc odpowiedzi, a teraz w końcu do mnie dotarło. Wyrwałem kartkę z mojego notatnika i zacząłem pisać na niej list. List do Dream'a być może to właśnie była szansa o której mówił. Szansa na przywrócenie tego co kiedyś było, w końcu podobno to on mógł wszystko więc być może mi pomoże i dostanę drugą szansę. W liście opowiedziałem mu w dużym skrócie co u mnie, bo tak szczerze to nic się w moim życiu ciekawego nie działo od mojej ucieczki. Zapytałem go o spotkanie oraz oczywiście o jak najszybciej możliwą odpowiedź. Kartkę zwinąłem w rulonik i związałem czerwoną tasiemką, jedyna jaką miałem aktualnie pod ręką. Spojrzałem na skrawek papieru wciąż trzymając go w dłoniach i zastanawiając się czy na pewno dobrze robię i czy nie jest to pod wpływem jakiegoś impulsu. Bawiąc się chwilę kartka w dłoniach ostatecznie wręczyłem ją Kikai do szponów a ta dzielnie ją chwyciła i była gotowa do lotu. Była dobrze wyszkolonym ptakiem i wiedziała gdzie lecieć. Otworzyłem jej okno a ona wyleciała robiąc jeszcze kółko przed domem na pożegnanie jak to miała w zwyczaju. Zaszedłem jeszcze do stajni gdzie przebywał Carl. Nie wyglądał na chętnego do spaceru więc wróciłem do domu aby ponownie bazgrać jakieś rzeczy w notatniku.

Pov. Y/n

Kolejny dzień przesiadywania z Wilburem w Pogtopii. Mimo iż byliśmy tu głównie we dwójkę, bo rzadko kto nas odwiedzał to uwielbiałam tu przesiadywać. Jeżeli ktoś nas odwiedzał to był to Tommy. Chłopak tęsknił za swoim dawnym przywódcą i domem lecz zadeklarował się też do pomocy Tubbo w odbudowie L'manburgu, która swoją drogą bardzo powoli szła. Od czasu do czasu odwiedzaliśmy nasz dawny dom lecz nadal wahaliśmy się nad powrotem tam mimo iż nie byliśmy takim zagrożeniem ze względu na to, że byliśmy po prostu duchami.

- Y/n chodź pomożesz mi! - zawołał mnie brunet najprawdopodobniej przesiadując przy skrzyniach do których sprzątnięcia zbieraliśmy się od kilku dni.
- Idę - odpowiedziałam lecz w drodze do niego zatrzymałam się przy wejściu do farmy z ziemniakami.
- Co jest? - usłyszałam tuż obok siebie i poczułam dłoń na swoim ramieniu.
- Masz pojęcie co z twórcą tej farmy? - zapytałam czując, że jego imię chyba nie przejdzie mi przez gardło.
- Chodzi ci o Technoblade? - zapytał a ja skinęłam głową - Nie wiem, jedyne co mi wiadomo to że uciekł gdzieś daleko ale nikt nie wie gdzie.
- Ciekawe - mruknęłam sama do siebie - No dobra nic, chodźmy ogarniać w końcu te skrzynie.

Ostatecznie przy skrzyniach spędziliśmy resztę dnia. Żadne z nas nie spodziewało się, że faktycznie będzie tak aż tylko do ogarnięcia ile faktycznie było. Fakt poszłoby nam szybciej z pomocą Tommiego ale chłopak dziś był na jakimś ważnym spotkaniu, nie otrzymaliśmy szczegółów więc stwierdzilismy że nie będziemy wypytywać.
Wieczorem siedząc przy stole Wilbur położył przede mną książkę. Niepewnie na nią spojrzałam zastanawiając się o co chodzi lecz po chwili otworzyłam ją a na pierwszej stronie ujrzałam błękitny napis "The L'manberg National Athem"

- Co? - roześmiał się brunet patrząc na moją zaskoczoną minę.
- Skąd to masz? - zapytałam przypominając sobie, że podobno ta książka została zgubiona już jakiś czas temu.
- Nie ważne, zobacz czy jest wszystko a ja zaraz wrócę - powiedział wstając a następnie poszedł zapewne po gitarę.
- Jest zachowana w idealnym stanie.. - powiedziałam cicho przewracając kartki aż do ostatniej strony - Jest nawet podpis Will'a..
- Jestem - chłopak usiadł tuz obok mnie trzymając gitarę w dłoniach, które swoją drogą znów były lekko brudne od niebieskiego barwnika - Gotowa?
- Oczywiście - uśmiechnęłam się szeroko zerkając na niego a następnie na kartkę z tekstem.

Po wspólnym zaśpiewaniu hymnu rozmawialiśmy jeszcze trochę o przeszłości i cudownych wspomnieniach. Po tym wszystkim oboje poszliśmy do swoich pokoi i położyliśmy się spać, jutro mieliśmy wiele do zrobienia.

Wrodzy sobie // Technoblade x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz