Pov Y/n
Minął kolejny dobry tydzień moich treningów z Techno. Szło mi wręcz idealnie więc postanowiliśmy je zakończyć. Chłopak stwierdził, że reszty dowiem się w praktyce. Oddał mi miecz, który kiedyś należał do niego. Był piękny i charakterystyczny w swoim kształcie a to co najbardziej mi się w nim podobało to czerwona rękojeść, która zgrywała się idealnie odcieniem z kolorem pochwy do niego a także peleryną Techno.
Ustaliłam z brązowookim że pojadę na dwa dni odwiedzić Phila i Kristin bo on wolał zostać sam w domu. Nie do końca jeszcze wiedzieliśmy co chcemy robić z sprawą naszych poszukiwań więc staliśmy w miejscu z świadomością że nie możemy przecież wiecznie uciekać.- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Obudziłam się rano w swoim "pokoju" przez pierwsze promienie słońca wpadające wprost na moją twarz pomiędzy zasłonami. Poszłam wczoraj późno spać z resztą tak jak i Phil z Kristin bo zagadaliśmy się okropnie. Po wstaniu z łóżka otworzyłam okno aby przewietrzyć pokój lecz moją uwagę przykuła karteczka leżąca na zewnętrznym parapecie. Wzięłam ją i otworzyłam. Ku mojemu zdziwieniu był to krótki list od Quackitiego z prośbą o spotkanie nad jeziorkiem niedaleko zamku. Byłam pewna że nic nie wie o moich poszukiwaniach bo w końcu miał swoje miasto i swoje sprawy. Szukał głównie ludzi którzy pomogliby mu je rozbudować więc może również chciał się ze mną spotkać w jakiś interesach.Nie miałam pojęcia skąd wiedział, że tu przebywam ale postanowiłam, że pójdę się z nim spotkać.
- Wychodzę późnym popołudniem nad jezioro to co jest przy dużej skale - poinformowałam wchodząc do kuchni a następnie chwyciłam pierwsze lepsze jabłko leżące w metalowym koszyku i zabrałam się za jedzenie go.
- Spotykasz się z kimś? - zapytał blondyn.
- Nie.. idę się przejść. Tak poprostu - starałam się brzmieć jak najwiarygodniej ale po minie mężczyzny widziałam, że chyba niezbyt mi uwierzył ale skinął głową na oznakę zrozumienia.Większą połowę dnia spędziłam na chodzeniu po miasteczku, rozmowie i poznawaniu ludzi a także pomaganiu Kristin w ogrodzie z kwiatami, które swoją drogą wymagały dużo poświęcenia czasu od niej. Po obiedzie przebrałam się w wygodniejsze ubrania, wzięłam miecz oraz założyłam czarną pelerynę, która idealnie pasowała do całego stroju. Postanowiłam, że pójdę na miejsce spotkania pieszo, bo nie było to bardzo daleko a miałam wystarczająco czasu.
Wchodząc na ścieżkę prowadzącą laskiem aż do jeziora dostrzegłam stojącą tam już postać. Był to chłopak ubrany w białą koszulę z szelkami, do tego miał ciemne spodnie i granatową czapkę spod której wystawały czarne włosy. Gdy znalazłam się bliżej Quackity odwrócił się przodem do mnie a ja mogłam dostrzec bliznę przebiegającą przez pół jego twarzy a w tym także oko. W ustach trzymał papierosa, którego dym owiewał jego twarz, natomiast w prawej ręce trzymał siekierę.- Y/nnn - przeciągnął moje imię czego nienawidziłam - Kupę lat..
- Hej Quackity- mruknęłam stawiając jeszcze dwa kroki w przód zostawiając między nami przestrzeń prawie dwóch metrów. Nie chciałam się zbliżać do niego. Czarnowłosy wyjął używkę z ust, upuścił na ziemię i przygniótł butem.
- Pewnie zastanawiasz się dlaczego chciałem się spotkać - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
- Nawet jeżeli to mógłbyś już przejść do rzeczy - czułam jak atmosfera między nami gęstnieje więc byłam w gotowości do wyjęcia miecza.
- Zaczęłaś się trzymać z Technoblade, a każdy głupi wie że on nie jest osobą która zadaje się z wrogami ot tak sobie - mówił powoli i dokładnie przy okazji oglądając swoją siekierę w dłoniach jakby była to nowo nabyta rzecz.
- Kontynuuj.
- A dostałem wiadomość od Dreama, że pomógł mu w pewien sposób. Co oznacza, że jakiś problem stanął mi na drodze do wyeliminowania czegoś co dawno chciałem zrobić - przejechał delikatnie palcem po ostrzu siekiery i spojrzał na mnie z paskudnym uśmiechem - A tym problemem jesteś ty.
- Jeżeli myślisz, że możesz mi grozić ot tak sobie to jesteś w błędzie - zaśmiałam się.
- Bawi cię to? - chłopak położył siekierę na swoim ramieniu.
- Tak, bo pojawiasz się znikąd i mi grozisz. Powinieneś wiedzieć że bez walki się nie poddam, a to nie będzie takie łatwe - chwyciłam za rękojeść od miecza.
- Nie wiem czy jesteś tego świadoma ale jeżeli nie to ci coś powiem.. powinnaś się mnie bać, zaledwie kilka ruchów i nie żyjesz - chwycił mocniej trzon siekiery i opuścił ją wzdłuż swojej nogi.Pov Technoblade
- Dawaj czekam - brunetka wyciągnęła miecz z pochwy nie odrywając wzroku od czarnowłosego.
Wyszedłem zza pleców Y/n i stanąłem dwa kroki za nią również trzymając miecz. Trzymała broń w ten sam sposób co ja więc wiatr, który rozwiał nam włosy dodał tylko klimatu. Po oczach Big Q widziałem, że się tego nie spodziewał, z resztą brunetka musiała być zdezorientowana dlaczego mimika przeciwnika nagle się zmieniła. Mimo tego Quackity zacisnął szczękę zapewne w zamiarze ataku ale przerwałem mu to.
- Nie radzę - rzekłem najchłodniejszym tonem na jaki było mnie stać. Widziałem kątem oka jak dziewczyna zaciska mocniej dłoń na rękojeści.
- Przy okazji pozbędę się obu problemów - uśmiechnął się patrząc na nas a ja parsknąłem śmiechem.
- Nie masz szans, ze mną nie miałeś a co dopiero z nią - patrzyłem uważnie na mimikę chłopaka i widziałem że najchętniej by się wycofał ale coś mu nie pozwalało - Odłóż broń.
- Sami odłóżcie.
- Odłożymy jak ty zrobisz to pierwszy - powiedziałem stanowczo, Quackity odłożył siekierę na ziemię i uniósł na chwilę dłonie w górę w geście poddania się a ja zwróciłem się do dziewczyny chowając swój miecz - Y/n.
- Co? - słyszałem po jej głosie że coś jest nie tak. Byłem ogólnie zaskoczony dlaczego poszła się spotkać z Big Q.
- Carl czeka na samym początku ścieżki, idź do niego i wróć do zamku - wytłumaczyłem a dziewczyna bez słowa minęła mnie posyłając mi puste spojrzenie.Nie wiedziałem o co jej chodziło ale musiałem z nią na pewno porozmawiać na ten temat, byłem zły że najpierw zarzuca mi że to ja się rzucam na pożarcie po czym sama to robi. Gdy byłem pewny, że niebieskooka oddaliła się wystarczająco podszedłem do chłopaka z kamienną miną.
- A więc to tak się teraz załatwia? Będziesz mi przeszkadzał w moich planach? - przyjrzał mi się.
- Jeżeli masz zamiar iść po trupach do celu to tak - zniżyłem ton głosu cały czas go obserwując.
- Mówisz to jakbyś sam tego kiedyś nie robił.. - poszedł bliżej mnie - Z resztą nadal to robisz.
- Nawet jeżeli to nie powinno cię to interesować.
- A od kiedy to ty pomagasz babą? - zaśmiał mi się w twarz a to było zapalnikiem w tej sytuacji. I to co powiedział i to co zrobił. Chwyciłem go mocno za kołnierz koszuli lekko unosząc do góry.
- Dziewczyną albo kobietą jak już - wzmocniłem chwyt przystawiając go bliżej siebie, mało co nie podduszając przy okazji - A spróbuj tylko tknąć Y/n.
- Bo co mi zrobisz? - wychrypiał nie odrywając wzroku od mojej twarzy. Nie powstrzymując się wyjąłem z kieszeni sztylet i dźgnąłem go w bok a następnie rzuciłem chłopakiem o ziemię. Widziałem jego pełne szoku i przerażenia oczy gdy złapał się za krwawiący bok.
- To ostrzeżenie - powiedziałem będąc już kilka metrów od niego. Wiedziałem, że przeżyje. Gdybym chciał zamordowałbym go z uśmiechem na ustach ale nie o to mi chodziło. Schowałem sztylet do pokrowca i upewniłem się że nie mam ani kropli krwi na sobie po czym najszybciej jak mogłem wróciłem do zamku gdzie czekała na mnie Y/n wraz z Philem.
CZYTASZ
Wrodzy sobie // Technoblade x Reader
FanfictionŻycie Technoblade po jego ucieczce zaraz po wojnie toczy się spokojnie w górach, na odludziu oraz wśród książek i po czasie męczących chłopaka rozmyślań które ostatecznie powodują ogromną zmianę jego codzienności w coś o czego nigdy by się nie spodz...