Rozdział 5

3.7K 105 4
                                    


Santiano


- Młodzieńcze...to nie na moje lata - staruszka zaświergotała a jej kwiatowa suknia powiała - Moja wnuczka jednak chyba przesadzała....- mruknęła pod nosem sądząc chyba, że nie zdołam usłyszeć. Myliła się.

- Ależ pani wygląda na maksymalnie dwadzieścia lat! - zacząłem ją bajerować, czyli robić coś co najlepiej potrafiłem - Może tequila? - zaproponowałem podnosząc kubek z alkoholem przed jej oczy.

- Oj nie chłopcze, to nie na moje zdrowie, jednak jeśli masz dobre, wytrawne winooo- przeciągnęła.

- Babciu! Co ty wyprawiasz z tym...z tym okropieńcem!? - dobiegł do nas piskliwy głos należący do mojego celu. Obróciliśmy się zgodnie z moją towarzyszką, ja na widok zaciętej twarzy brunetki uśmiechnąłem się pod nosem. Ruszyła do nas jakby polowała na ofiary.

- Kalia, dziecko moje chodź do nas! Dołącz, Carter ma dla nas mnóstwo dobroci - oblizała swoje wargi wołając wnuczkę.

Nie podawałem prawdziwego imienia i nazwiska. Wolałem zostać tam jako anonimowy gnojek który robił imprezy z każdym sąsiadem tylko po to by zagrać na nosie pięknej sąsiadce.

- Wracamy do domu - stanęła tuż obok swojej babci i zadarła wysoko głowę dysząc głośno jakby przebiegła maraton - Już.

- Oj nie, Carter obiecał mi dobre winko, może i ty się skusisz? Kieliszek, na trawienie - otworzyła wcześniej nie zauważalny dla mnie odłamek w płocie i przedostała się na moją stronę.

Zrobiłem dziwaczny ruch ale położyłem rękę na ramieniu babki, i przycisnąłem ją do swojego boku uśmiechając się triumfalnie do Kali. Tak miała na imię ta mała żmijka.

- Per favore - wykonałem dłonią ruch który pokazywał brunetce możliwość swobodnego wejścia na moją posesję.

- Och, wiedziałam, że jesteś Włochem - Akaka westchnęła przyglądając mi się - Dziecko mamy żyłę złota za płotem, chodź, pobawimy się! - wyciągnęła dłoń do wnuczki.

- Babciu...- jęknęła rozżalona - Ten głupie chce się odegrać, nie widzisz tego?

- Ależ nie, moje intencje są bardzo czyste - zarzekałem się brnąć w kłamstwo - Kalia, nie daj się prosić. Patrz - pokazałem kciukiem za siebie - Oni wszyscy czekają na to, aż wpadniesz i wypijesz z nami jednego szota!

Specjalnie zaprosiłem pół młodzieży napotkanej na plaży by tylko zrobić tam więcej szumu. A przy okazji miałem dość ciekawe towarzystwo.

- Zamknij się wreszcie - sapnęła - Babciu tylko chwila - zagroziła - Niedługo wróci ojciec.

- A ten pizdokleszcz...- mruknęła pod nosem staruszka, a ja o mały włos nie zakrztusiłem się śliną - Mam nadzieję, że twoja matka do nas w końcu wpadnie, mam już dość jej wybranka z którym nie łączy jej nic prócz ciebie, dziecinko.

Nie mogłem powiedzieć, że nie byłem ciekawy losów rodziny Kali, bo byłem. Już nawet wiedziałem kto będzie moim informatorem.

***

Odnalazłem brunetkę która stała tuż przy ogrodzeniu w moim ogrodzie, a w dłoniach trzymała czerwony kubeczek z...z wodą? Zmarszczyłem czoło podchodząc bliżej.

- Tylko woda? - zapytałem spokojnie.

- A co? Chcesz mnie upić, upić moją babcię, a potem zabić nas i zakopać w piasku na plaży? - parsknęła ciągnąc solidny łyk napoju.

La mia speranza |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz