Rozdział 8

2.7K 105 4
                                    

NA 1k ROBIĘ MARATON KOCHANI <3

Kalia

Wchodząc do kwiaciarni nie spodziewałam się widoku dwunastu, czerwonych róż które leżały na stoliku. Sądziłam, że były one zachowane dla dostawcy, jednak na widok swojego imienia zamurowało mnie. Sięgnęłam po nie sądząc, że były one od Nohea, i fuknęłam zerkając na ciocię.

- Ciociu, czy...

- Ach - uniosła zadowolona głowę znad blatu - Te kwiaty zamówił przystojny młodzieniec, prosił byś sprawdziła znaczenie - zaświergotała - Hm...masz bardzo gorącego wielbiciela.

Dobra, sytuacja zdawała się nie być tak łatwa jak mi się zdawało. Gdyby to był jej syn zapewne wyrzuciłaby je do kosza i nie wspomniała ani słowa. Dlatego zdjęłam torebkę i zaniosłam ją na zaplecze. Tam wyjęłam telefon i zaczęłam sprawdzać znaczenie ilości roślin.

"Bądź moja"

Przełknęłam głośno ślinę czując wzrastające bicie serca. Wpatrywałam się pusto w napis przed sobą, a w głowie miałam tylko jedno pytanie: Kto?

Odgarnęłam pukle włosów na bok, chcąc by szyję otuliło zimne powietrze z wiatraka tuż obok. Zaczęłam się wachlować dłonią napierając plecami na ścianę.

- Kalia? Wszystko w porządku? - na odsiecz wyskoczyła Kamala trzymając w ręku szklankę wody - Wypij, będzie lepiej - podała mi ją.

Drżącą dłonią wychyliłam wszystko do gardła rozkoszują się chłodzącym okładem w środku. Wypuściłam powietrze przymykając powieki.

Dlaczego tak dziwnie zareagowałam? Kim była osoba która zostawiła mi kwiaty?

Musiałam się tego dowiedzieć czym prędzej.

Powędrowałam do centrum wnętrza i złapałam kwiaty w dłoń. Odłożyłam je na bok chcąc by nie zawracały mi głowy podczas pracy, ale to było nieuniknione.

***

- Kim był ten ktoś? - zadałam ważne pytanie w momencie gdy stała przede mną młoda kobieta oczekująca na swój bukiet, zaplątałam w dłoni kilka liści by potem dołożyć bujne, pomarańczowe płatki.

- Był bardzo przystojny, i nie tutejszy - zapewniła uśmiechając się z ukosa - Prosił by przekazać jeszcze to - wyjęła z kieszeni spodenek tekturkę i podała mi ją.

Zerknęłam jednak na klientkę i podałam jej to co chciała. Zapłaciła i wyszła, dopiero wtedy mogłam uchylić mały papier i przeczytać zawartość.

Z tej strony, Carter.

Nie wiem co robię, ale chciałem cię pożegnać jak na stalkera przystało. Zapewne już się nie zobaczymy, a moje plany z tobą związane pójdą w zapomnienie. Jednak chcę być pamiętała, że dane ci było mnie kiedykolwiek poznać. Uwierz mi, ten liścik wart jest miliony. Pisałem go sam, własnoręcznie. Ja cię nie zapomnę, a ty? A no tak, nie możesz mi odpowiedzieć.

Parsknęłam cichym śmiechem, co nie umknęło uwadze mojej towarzyszce, gdy wspinała się wysoko by zobaczyć zawartość niby nie celowo wsadziłam kartonik do saszetki przypiętej do spodni.

Miotałam się w głowie, z tym, że chyba zbyt pochopnie go oceniłam. Wracając do domu czytałam treść kilka razy. Pochyłe, staranne pismo nie wnioskowało czegoś podejrzanego.

On naprawdę był normalnym człowiekiem który przyleciał na naszą wyspę chcąc wypocząć. Jęknęłam w duchu przypominając sobie kilka poprzednich dni gdzie odsunęłam się od niego jak najdalej, sądząc, że będzie on dla mnie jak coś co przysporzy same kłopoty.

Stojąc przy drzwiach swojego domu wyczułam za sobą czyjąś obecność. Delikatnie zerknęłam za siebie natrafiając na faceta...jednak nie wydawał się on być normalny. Nie posiadał włosów, oczy przysłonięte były okularami przeciwsłonecznymi, a przez dość spore mięśnie trzymał w dziwnym uchwycie telefon przy uchu.

Dostrzegł mnie, rozłączył się z rozmówcą i ruszył w moim kierunku. Nie mogłam powiedzieć, że nie ogarnęła mnie panika, ponieważ nie ruszyłam się nawet o krok, czując jak myśli nachodzą mi na głowę.

Zauważyłam dziwny rysunek na szyi umięśnionego.

- Mogę zadać jedno pytanie?

W momencie gdy usłyszałam ciężki tembr przeszedł mnie dreszcz strachu. Wyglądałam pewnie jak zmasakrowany pies w klatce.

- Huh...t...tak - wydukałam.

- Widziała tu Panienka może - przerwał wyjmując z tyłu zgniecione zdjęcie. Podsunął mi je pod nos, a na widok Cartera który uchwycony był znienacka przez jakiegoś fotografa otworzyłam szeroko oczy  - tego chłopaka?

- Ale mogę wiedzieć, o co chodzi? - zadałam pytanie głupio się uśmiechając nie chcąc mu pokazywać, że byłam w totalnej zagładzie.

- Można powiedzieć, że mój przyjaciel go poszukuje, wie Panienka. Dawno się nie widzieli, i mają dużo do nadrobienia - gdyby nie oblizał górnej wargi językiem zdolna bym była do uwierzenia w to piękne kłamstwo.

- Nie, nie widziałam tego chłopaka. Może Pan poszuka dalej - zdołałam unieść wysoko brodę - A teraz proszę wybaczyć, ale muszę już wracać - odwróciłam się w kierunku drzwi swojego domu. Otworzyłam je kluczem i czym prędzej weszłam do środka. Oparłam się o drewno oddychając jak po poligonie.

- Kalia, jesteś już? Twój nieudolny ojciec...- zza ściany wyłoniła się moja babcia ubrudzona w czymś białym - Wszystko w porządku? - zaniepokojona podeszła bliżej.

- Tak - odpowiedziałam pocierając twarz dłońmi - Boli mnie głowa, pójdę się położyć.

- Ach, dziś każdy się źle czuje, a wiesz może co z naszym sąsiadem? Nie widziałam, Cartera od rana, a zawsze śmigał obok płotu w samych portkach - zalotnie mrugnęła okiem.

- Babciu...- jęknęłam - Carter już wyleciał - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Ale jak to? I się nie pożegnał?! - widać było, że się oburzyła.

- Ależ problem - westchnęłam wywracając oczami - Nie miał przymusu by żegnać się z każdym.

- Ale tu chodzi o nas...o mnie - syknęła - A miałam z nim wypić herbatkę i zeswatać go z tobą - mruknęła zniżając głos.

- Co chciałaś zrobić!?- pisnęłam zakrywając twarz dłońmi.

- Widziałam, że miał ochotę na ciebie, nie chodzi tylko o względy fizyczne, a widać było, że miał pieniądze...

- Nie tylko status liczy się dla człowieka. Może być nawet pieprzoną głową rządu we Włoszech, a nie zawieszę na nim oka, ponieważ może być całkowicie głupi.

- Och...ale pomyśl o swojej przyszłości. Czasami człowiek nie ma wyboru i musi zrobić coś co narzuca mu ktoś z wysoka.

Ileż ona miała w tym racji, to nawet nie zdawałam sobie pojęcia póki nie doświadczyłam tego co zdarzyło się później. 

La mia speranza |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz