Kalia
Przebudziłam się w środku nocy odczuwając dziwną ochotę pójścia po szklankę zimnej wody. Nie do końca znałam jeszcze rozkład tej dużej budowli, ale...do miejsca docelowego droga zdawała się być prosta.
Wydostałam się z kłębka pościeli i stawiając ciche kroki podeszłam do otwartych drzwi. Znajdując się na korytarzu rozejrzałam się dogłębnie chcąc upewnić się, że mogę swobodnie udać się do kuchni.
Musiałam porozmawiać z Santiano. Głęboko gdzieś miałam to, że nosiłam tylko jedną koszulę którą podarował mi jego kuzyn, oraz spodnie z dnia kiedy nastąpił wybuch. Liczyło się dla mnie tylko to czy moja rodzina jest bezpieczna, nic innego.
Wystrój pomieszczenia w którym się znalazłam ciemną porą wydawał się mieć swój klimat. Zastanawiałam się jednak gdzie znajdę szklanki. Szafek było mnóstwo, i każda zapełniona była czymś innym.
- Czego szukasz?
Podskoczyłam w miejscu czując jak moje serce zaprzestaje swoich działań. Santiano znalazł się tuż obok mnie w niebezpiecznie bliskiej odległości. Znieruchomiałam mając dłoń na połyskującym w świetle meblu.
- Kalia, czego szukasz? - stanął za mną a dłonie ułożył po moich dwóch stronach jakby chciał zamknąć mnie w swojej klatce. Przełknęłam głośno ślinę czując dziwne napięcie tam gdzie nie powinnam.
- J...Ja - zaczęłam się jąkać - Szukam szklanki - wyszeptałam.
- Otwórz dolną - zniżył głos do cholernie gorącego tembru - Stoją tam te które będą idealne...
- Co masz na myśli mówiąc idealne?
Co ja tak właściwie robiłam? Atmosfera zagęszczała się między nami coraz to bardziej, a to było nie na moją korzyść. Sny z nim w roli głównej mogły stać się rzeczywistością.
- Połyskujące, bez zacieków i ukruszeń.
Zamurowało mnie, a wargi same uchyliły się lekko. Nie potrafiłam pohamować tego co robiło moje ciało, bez zgody. Ono jakby odłączyło się od rozsądku i samo lgnęło prosto do niego.
- Każda może być ukruszona, nawet jeśli zdaje się być idealna...Można je nawet porównać do ludzi. Każdy, bez wyjątku ma jakieś zmory na swojej duszy - szeptałam patrząc na czarne kafelki które ozdabiały wolną przestrzeń.
- To prawda...
Duża, zimna dłoń zacisnęła się na materiale koszuli która jako jedyna wisiała swobodnie na moim ciele. Gęsia skórka w połączeniu z dotykiem tworzyła podniecającą więź. Zagryzłam dolną wargę by niekontrolowane westchnięcie nie dało o sobie znać.
- Zastanawiam się dlaczego nosisz tylko koszulę mojego kuzyna - wolną ręką zgarną końce włosów i odgarnął je starannie do tyłu - Jakby miała dla ciebie jakieś znaczenie, nie mylę się...?
- Mylisz się - wychrypiałam mając wrażenie jak obraz rozmazuje mi się przed oczami - Jest jedyną, swobodną rzeczą w której nie czuje się niekomfortowo.
- W takim razie...dam ci pięć swoich koszul. Każda z nim na kolejny dzień - nosem przejechał po mojej szyi - Ostatnia będzie tą która zadecyduje w pewnej sprawie.
- Słucham? - zaskoczona jakby otrzeźwiałam i obróciłam się w jego stronę.
Zielone oczy płonęły jak największe ognie jakie dane mi było zobaczyć.
CZYTASZ
La mia speranza |18+
RomancePierwsza część nowej serii: Le nastre speranze. Przebrnęliśmy przez perypetie starszych z rodu Garcia. Czas przyszedł i na nich. Santiano Ranches Garcia to chłopak który mimo swojego młodego wieku już nie raz stał nad przepaścią. Jak to określał: "...