To już ostatni na dziś, kochani. Do zobaczenia w krótce, mam nadzieję, że się podobało <3
Kalia
Nie wiedziałem co mam robić. Udawałam przed Aresem, że nie zauważyłam kompletnie niczego. Jego zmiana w zachowaniu, nagłe zmniejszenie nacisku na moją osobę...to było dziwne, a sprawa a z Carterem, nie, raczej Santiano również oddziaływała na nie niekorzystnie. Na uczelni jak i nawet na zwykłej uliczce ludzie plotkowali o tym, że Mediolan, może i całe Włochy stały się ponownie wylęgarnią najpotężniejszego terytorium, a na czele według nich mógł stać...
Nie mogłam o tym myśleć, i modliłam się tylko by nie spotkać go ponownie. Chciałam się odciąć od zielonych oczu raz na zawsze.
Nie sądziłam, że będzie to tak trudne.
Spojrzałam na Aresa który w jednym ręku trzymał puszkę coli, zaś w drugiej telefon. Napięcie stukał w wyświetlacz jakby zaraz miał go rozpieprzyć w drobny mak.
- Co robisz? - mruknęłam smętnie poprawiając się na wygodnej kanapie. Nawet program kulinarny nie był w stanie zagłuszyć mojej ciekawskiej strony.
- Nic - odpowiedział wymijająco jakby nie chciał nawet ze mną utrzymać jakiegokolwiek dialogu.
To co wyprawiał było aż do niego niepodobne. Cała farsa którą graliśmy zdawała się być jeszcze bardziej trudna, chodź wcześniej sądziłam, że osiągnęliśmy maksimum.
Wzięłam głęboki oddech by uspokoić wrzący środek. Wybuch był ostatnim czego chciałam, wiedziałam, że swoim ciętym językiem mogłam wzniecić piekielny ogień który pochłonąłby tylko jednego z nas.
- Wyjdziemy dziś gdzieś?
Nie miałam na to wcale ochoty. To było na szarym końcu moich zachcianek, ale musiałam utrzymywać swoje stanowisko.
- Nie mogę - pokręcił głową zgniatając pustą puszkę w ręku - Jestem zajęty, ale jeśli chcesz sobie gdzieś iść, nie mam nic przeciwko.
- Spójrz na mnie - mój słodki tembr chyba nie obudził go z rzeczywistości którą krył w swoim telefonie - Ares, na Boga spójrz na mnie!
Z wielką niechęcią uniósł swoje niebieskie oczy na mnie. Coś dziwnego się kryło za nimi, jakiś zalążek nawet i obrzydzenia...
- Patrzę, i co?
- Jeśli coś się stało, możesz mi...- w czasie swojej wypowiedzi chciałam położyć dłoń na jego ramieniu ale szybko wstał na równe nogi jakby celowo unikał mojego dotyku - Możesz mi powiedzieć.
- Skąd wniosek, że coś się stało? - westchnął przeczesując swoje złociste loki - Może jestem lekko wyczerpany ciągłą nauką? Mam niedługo kolokwium, muszę zakuwać.
- Mogę ci pomóc...
- Ale czy ja o to proszę?!
Jego cudowny humor zginął w mgnieniu oka, a zastąpiła go czysta furia. Otworzyłam szeroko oczy wpatrując się w całkowicie nieznanego mi mężczyznę który oświadczył mi się na plaży przy mojej chatce.
- Dobrze. Ja chciała po prostu być pomocna, nie chce byś przez to czuł się źle, już nie będę, przepraszam.
- Nie wtrącaj się w to co cię nie obchodzi - warknął pochylając się - A teraz idę.
Chwila, chwila, czy on...?
- Ares, ale miałeś się przecież uczyć na zaliczenie - wstałam sama z kanapy i podeszłam szybkimi krokami do niego, ale gdy nacisnął klamkę pędem opuścił mieszkanie zostawiając mnie jak ostatniego odludka pośród czterech ścian.
CZYTASZ
La mia speranza |18+
RomancePierwsza część nowej serii: Le nastre speranze. Przebrnęliśmy przez perypetie starszych z rodu Garcia. Czas przyszedł i na nich. Santiano Ranches Garcia to chłopak który mimo swojego młodego wieku już nie raz stał nad przepaścią. Jak to określał: "...