Kalia
Wysiedliśmy pod ogromną rezydencją która swoim wyglądem przypominała zamek. Złapałam za ramię Nico i mając maskę na twarzy ruszyliśmy przed siebie. Na widok nieznajomych mi osób które ilustrowały nas od samego przekroczenia progu żołądek zacisnął mi się na supeł.
Wbiłam paznokcie w umięśniony bark chłopaka krocząc wzdłuż jasnego, długiego dywanu. Mijając co jakiś czas gustowne kobiety zatrzymywałam na nich wzrok nabierając do każdej napotkanej coraz więcej podejrzeń.
- Jeszcze jej nie ma - szepnął mi na ucho brunet - Jeśli się pojawi jeden z naszych ma podejść do niej i podać się za jej człowieka. Zwabi ją do piwnicy a tam się z nią rozprawię.
- Mogę, chociaż...
- Nie, nie pozwolę ci tam wejść. Razem z Ariel pojedziecie do domu - zerknął za mnie prosto na kuzynkę - Dobrze się czujesz?
- Tak - uśmiechnęła się lekko - Te tabletki co dałeś Kalii naprawdę działają, dzięki - wyminęła nas z Octavio który miał zmarszczone czoło.
- Co? Jakie tabletki?
Moje kłamstwo jak na tacy wydało się. Pokręciłam głową chcąc go olać ale złapał mnie mocno za łokieć i przymusem kazał pokazać butelkę z lekami. Mając wielki opór wyjęłam ją i pokazałam brunetowi.
- Czy ty oszalałaś?! Wiesz, że to jest narkotyk? Skąd to, kurwa mać masz?
- Znalazłam w szafce - odpowiedziałam od razu.
- Nie kłam, wiem, że te specyfiki wuj trzyma gdzieś indziej, i nigdy nie dał Santiano. Trzyma to dla zjebanych psychicznie dłużników którzy po schwytaniu stają się jak miękkie gąbki.
- Znalazłam jak wróciłam ze spaceru, zadowolony? - wyrwałam mu już moją własność z dłoni i schowałam do torebki - Daj mi spokój.
- Masz nie odchodzić nawet na krok, ode mnie - zaczął iść za mną - Rozumiesz?
- Tak, tatusiu - fuknęłam wściekła i poszłam na oślep przed siebie.
***
Sączyłam szampana mając oczy dookoła głowy. Nie odpuszczałam żadnej kobiecie która wchodziła, ponieważ nie chciałam przeoczyć ważnego elementu. A mianowicie: Wejścia tej suki.
Odstawiłam puste szkło i drżącą dłonią sięgnęłam do wnętrza torebki ale silna dłoń mnie zahamowała.
- Popieprzyło cię chyba, że weźmiesz to gówno po alkoholu - Nico syknął będąc czerwony jak burak - Poza tym jak wrócimy masz mi to oddać.
- Nie - odpowiedziałam krótko przebiegając wzrokiem po czarnowłosej która w czerwonej sukni z wielką gracją i przepychem weszła do środka - Nico, to ona?
Nie wiedziałam ale po prostu to czułam tam w sobie, w środku, że to ta landara która zadarła nie z tymi co trzeba. Jej wyniosłość i ten lekceważący wzrok mówił sam za siebie.
- Kalia, tylko spokojnie.
I wtedy już byłam pewna, zapewne gdybym była pod wpływem środków które w połączeniu z alkoholem, wywołała bym burzę, a jak wcześniej wspominałam, nie chciałam tego robić na oczach tych paszczurów.
Odbiłam się o zimnej ściany i przeczesałam dłonią włosy by unieś po chwili wysoko brodę. Natrafiłam na kocie oczy zielonookiej która wykrzywiała wargi mając w dłoni kieliszek.
- Czy jak zaraz całkiem przypadkiem jej przypierdolę, będzie dobrze? - szepnęłam z delikatnym uśmiechem do Rosjanina.
- Boże, jak dobrze, że po tych prochach znormalniejesz... - westchnął - Za jakieś dziesięć minut opuścisz przyjęcie z Ariel, powód jest prosty. Złe samopoczucie kuzynki, rozumiemy się?
- Mhm - mruknęłam choć miałam całkiem inne plany.
Starałam się nie zerkać w stronę kobiety, lecz to było nieuniknione gdy ona perfidnie się we mnie wpatrywała. Jednak to nie było dla mnie szokiem, szokiem dopiero był jej towarzysz który doszedł kilka chwil później.
I wtedy do mnie dotarło, wspomnienia z hotelu gdzie Ares pieprzył jakąś kobietę. To była ona! Blondyn poszedł za wzrokiem swojej wybranki, i kiedy natknął się na mnie otworzył szeroko oczy.
Nie mogłam uwierzyć, że kobieta z którą zdradzał mnie Ares pozbyła się Santiano!
Wciągnęłam raptownie powietrze do płuc i odwróciłam się by sięgnąć po alkohol który roznoszono pośród gości. Wypiłam wszystko na raz i zaczęłam poszukiwania Octavio oraz Ariel. Obydwoje rozmawiali w kącie, zapewne mężczyzna tłumaczył jej cały plan.
Potarłam dłonie licząc, że to co naszykowałam się uda, a scyzoryk który miałam w pończochach nie przemieścił się. Delikatnie odsunęłam materiał skanując smukłą nogę, a na udzie koronkę, z lekką wypukłością.
Musiałam jedno przyznać. Sant miał mnóstwo wyposażenia w pokoju, i wtedy miałam okazję z niego skorzystać.
- Dobra, panie zmykajcie - Octavio podał mi dłoń Ariel która udając zamroczenie położyła głowę na moim barku.
- I jak? - szepnęła - Mogę zostać aktorką?
- No jasne, że tak. Oscar gwarantowany - parsknęłam.
Przepchnęłam się przez ludzi w kącie by nie przejść obok swojego ex i tej suki. Gdy rudowłosa wsiadła do limuzyny ja szybkim ruchem zamknęłam drzwi i poklepałam maskę by kierowca ruszył. Mój pierwszy plan poszedł zgodnie z moimi wymogami, musiałam jeszcze dostać się do piwnicy co okazało się być większym problemem.
Mimo wszystko sięgnęłam po proszki i połknęłam aż dwie tabletki. Czując jak serce mi łomocze, a nogi się same plączą powędrowałam schodami do miejsca gdzie miało się to wszystko odbyć.
Z wielkim impetem weszłam do środka, a wzrok mężczyzn oraz Alex, i Aresa spoczął na mnie. Otarłam krople potu z nasady nosa i wyjęłam z pończochy swoją broń. Na wysokich szpilkach podeszłam do kobiety i kiedy chciałam ją dźgnąć ktoś zahamował mi ruch.
- Kalia, skarbie...nie rób tego.
Uchyliłam lekko wargi nie wiedząc czy mam zwidy czy może jakąś chorobę już psychiczną.
- Kochanie oddaj mi scyzoryk.
Obróciłam się jak maszyna trafiając prosto na zielone oczy.
CZYTASZ
La mia speranza |18+
RomancePierwsza część nowej serii: Le nastre speranze. Przebrnęliśmy przez perypetie starszych z rodu Garcia. Czas przyszedł i na nich. Santiano Ranches Garcia to chłopak który mimo swojego młodego wieku już nie raz stał nad przepaścią. Jak to określał: "...