Maddy
Był chyba środek nocy, gdy w naszym pokoju pojawili się wszyscy bracia Vincenta. Wśród nich był nawet Ashton, którego w ogóle się nie spodziewałam. Miałam wrażenie, że tylko ja nie wiem, co się dzieje.
– Mam wiadomość od Katherine, wszystko poszło po naszej myśli – powiedział Alexander, wpatrując się w telefon. – Niedługo tu będą.
W jego głosie było słychać ulgę, a ja wciąż niczego nie rozumiałam.
– Będą? – wyszeptałam do Vincenta.
– Katherine, Avery, Lexy, Davina i moja matka.
– Co?
– Myślę, że to już najwyższy czas – zasugerował Jacob.
– Też tak uważam – powiedziałam z żalem. – Może czas, by ktoś powiedział mi, co tu się dzieje?
– Żeby odciągnąć uwagę ojca od ciebie, nasza matka musiała upozorować porwanie jej i Daviny.
– Jak to?
Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Dopiero zaczął mówić, a ja już nie nadążałam. Wyglądało na to, że każdy był zaangażowany w jakiś pokręcony plan, którego chyba nie sposób było zrozumieć w całości. A może to ja, jako jedyna, miałam z tym tak wielki problem.
– Davina jest jego oczkiem w głowie. Stara się uchronić ją od całego świata, nawet tego, który sam stworzył. Gdy dowiedział się, że zniknęła, kazał wszystkim ludziom ją odnaleźć. Właśnie dlatego bez problemu dotarliście tutaj – wyjaśnił Alexander.
– Powiedzmy, że rozumiem. A co dalej? Zakładam, że macie jakiś plan?
– Masz białą sukienkę? – zapytał Vincent.
– Słucham?
– Czy masz białą sukienkę? Jak dla mnie możesz być nawet w spodniach, ale wiem, że kobiety chcą wyjątkowo wyglądać na własnym ślubie.
– Zaraz... Co?
Wstałam z miejsca i popatrzyłam na każdego mężczyznę w pokoju. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie postradałam zmysłów. Przecież to nie miało sensu...
– To jedyne wyjście. Kiedy mama powiedziała mi, co mamy robić, też tak zareagowałem, ale wszystko mi wyjaśniła i uważam, że ma rację.
– Vin... Jaki, kurwa, ślub?! Twój ojciec zabije nas na tą wiadomość!
– Niezupełnie – wtrącił Ashton. – Jest pojebany, ale jak każdy pojeb, ma swoje zasady, których nie zrozumie nikt oprócz niego. Bo jak można posiadać zasady, będąc takim skurwysynem? Ale on jednak ma i się ich trzyma.
– Co to znaczy?
– To znaczy, że po ślubie będziesz bezpieczna, bo staniesz się częścią rodziny Blakemore. Ojciec traktuje małżeństwo bardzo poważnie – odpowiedział Vincent.
– Jakoś ciężko mi w to uwierzyć.
Tego było dla mnie po prostu za wiele. Stary Blakemore zlecił zabójstwo własnego brata, jak więc miałam uwierzyć, że ślub z Vincentem przekona go, by odpuścił? To nie było na moją głowę.
– Ojciec już wie, gdzie jesteśmy – chwile ciszy przerwał Alexander. – Jest w drodze.
– Skąd wiesz? – zapytał poddenerwowany Vincent.
– Napisał do mnie jeden z jego ludzi, żeby nas ostrzec. Wygląda na to, że prawda wyszła na jaw trochę za wcześnie. Nie dotrze tu przed Katherine, być może nie wie nawet, gdzie dokładnie się znajdujemy. Mimo wszystko, trzeba się sprężać.
CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 2. Vincent - WYDANA
RomanceVincent Blakemore wydawał się być przykładnym synem swojego ojca. Lata temu odsunął się od rodzeństwa, by przygotowywać się do objęcia władzy, gdy nadejdzie czas. Nie widział w tym niczego złego. Wręcz przeciwnie. Był przekonany, że on jako jedyny w...