Rozdział dziewiąty

6.3K 469 19
                                    


Vincent

Trzymałem ją tylko za rękę, a wszystko we mnie płonęło. Nie poznawałem siebie, nie potrafiłem nad sobą zapanować. Próbowałem o tym nie myśleć, jednak to nie było takie proste. Pytałem sam siebie, co właściwie robię.

Na szczęście zawsze mogłem liczyć na swoją siostrę, która potrafiła spieprzyć wszystko na milion różnych sposobów. Gdy tylko zobaczyłem, że siedzi z Daviną na ławce i podaje jej piwo, zapomniałem o wszystkim, co do tamtej pory zaprzątało mi myśli. Ruszyłem w ich kierunku, ale Mad zacisnęła dłoń na moim nadgarstku.

– Odpuść – powiedziała, gdy na nią spojrzałem.

– Właśnie tego chciałem uniknąć! – rzuciłem wściekły.

– Wzięła tylko łyk piwa. Nic jej się nie stanie. Siedzi z siostra, rozmawiają. Naprawdę chcesz im przerwać?

Zanim jej odpowiedziałem, Katherine i Davina zdążyły nas zauważyć. Zauważyłem, że idą w naszym kierunku i zastanawiałem się, co powinienem zrobić. Odpuścić? Tak po prostu? To nie było do mnie podobne. Jednak zanim podeszły, zdecydowałem, że tym razem właśnie tak zrobię.

– Jeśli nie jesteś odpowiedzialna za tą bandę gówniarzy, proponuję udać się w bardziej ustronne miejsce – odezwała się moja starsza siostra.

– Nie jestem, ale nie wiem, czy zostawianie ich tutaj to dobry pomysł.

– Daj spokój, Mad. Nie są pod twoją opieką, więc proponuję odejść stąd jak najdalej.

– Davina powinna wrócić do domu – wtrąciłem, zanim doszło do większych planów.

– Wolałabym pójść do klubu.

Właśnie dlatego uważałem, że Katherine powinna mieć zakaz zbliżania się do siostry.

– Jesteś za młoda. Wracamy.

– W takim razie wrócę do tej bandy i sprawdzę, czy wszystko w porządku – poinformowała nas Maddy.

Chciała odejść, ale nie mogłem jej na to pozwolić. Nie chciałem popełnić tego samego błędu po raz trzeci.

– Ty jedziesz z nami, Mad.

– Super! Ten pomysł mi się podoba! Ojca nie ma w domu, więc możemy się zabawić! – krzyknęła podekscytowana Katherine.

– To nie wchodzi w grę. Odwieziemy Davinę, ciebie i Mad. Do domu, Katherine. Rozumiesz? – powiedziałem wolno, dokładnie podkreślając każdą sylabę.

Mogłem znieść wiele, ale nie jej towarzystwo. Poza tym wciąż uważałem, że Davina powinna wrócić do domu. Informacje od ojca to jedno, natomiast nigdy nie mogłem być pewien, czy nie zmieni decyzji bez informowania mnie o tym. Tak naprawdę nie wykluczone było, że wrócił do domu znacznie szybciej. Miałem nadzieję, że się mylę, bo z tego nie potrafiłbym się wytłumaczyć.

– Jesteś snobem, Vin, ale nie będę się kłócić. Odwieźmy młodą do domu.

Nie skomentowałem tego. Tak naprawdę cieszyłem się, że spędzę jeszcze trochę czasu w towarzystwie Mad. Powinienem trzymać się od niej jak najdalej, ale nie potrafiłem tego zrobić. Zająłem miejsce za kierownicą, a Maddy siadła obok mnie. Katherine i Davina nie przestawały rozmawiać, ale nie potrafiłem skupić się nawet na tym, co mówią. Z trudnością patrzyłem na drogę, choć mój wzrok co chwilę uciekał na nogi siedzącej przy mnie dziewczyny. Wariowałem i zaczynałem bać się samego siebie.

Pod naszym rodzinnym domem upewniłem się najpierw, czy ojciec nie wrócił wcześniej. Kiedy byłem pewien, że go nie ma, odwróciłem się do tyłu i spojrzałem na Katherine.

Blakemore Family. Tom 2. Vincent - WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz