Vincent
– Jakby na to nie patrzeć, mamy przewagę – stwierdził zamyślony Seth.
– To nie przewaga, o jaką nam chodziło. Musimy teraz czekać na ruch ojca i mieć nadzieję, że mu nie odpierdoli – odparł Jacob, wpatrując się w podłogę.
– Błędem było przyjeżdżanie tutaj. Na pewno wie, że jesteście u mnie – odpowiedziałem nerwowo.
Jacob uniósł głowę i spojrzał na mnie.
– Błędem lub nie. Zależy, jak to odbierze. Mogliśmy zostać u siebie i czekać na to, co się wydarzy. Bierz pod uwagę jednak to, że w razie najgorszego, nie zdążylibyśmy niczego zrobić. Teraz musimy czekać. Pojawi się tu prędzej czy później.
– Obawiam się, że z tej sytuacji nie ma wyjścia.
– Pracowałeś z nim tak długo, powinieneś móc przewidzieć jego ruch.
– Problem polega na tym, że niemal każda jego decyzja była dla mnie zaskoczeniem. Działa pod wpływem impulsu, jego kroki zdają się być nieprzemyślane. Najlepszym przykładem jest sytuacja, do jakiej doprowadził. Diego nie żyje, a on zamiast się wycofać, chce się zemścić. A wszystko po to, by udowodnić, że nikt mu nie zagraża.
– Czy tylko ja mam wrażenie, że jest coś, o czym nikomu nie powiedział? – zapytał Seth.
– Też tak uważam. Sam nacisk na połączenie się z Danielsami od początku był dla mnie zaskoczeniem. Nie dorównują nam siłą, ale niekiedy odnosiłem wrażenie, że traktuje ich nie tylko jak równych sobie, ale znacznie potężniejszych.
Stanąłem przed oknem i wpatrywałem się w bramę, jakbym czekał na samochód ojca. Z jednej strony nie wierzyłem, że się pojawi, ale z drugiej miałem nadzieję, że tak właśnie będzie. Wolałem, by odwiedził mnie niż Alexa. Cała ta sytuacja zaczynała być nie do zniesienia. Niby nic się nie działo, a ja wariowałem.
Alexander zapewnił mnie, że Maddy jest pod dobrą opieką. Wierzyłem mu, ale to nie zmieniało to faktu, że chciałem zabrać ją do siebie. Kiedy się rozłączyłem, mój telefon po chwili ponownie zadzwonił. Zmarszczyłem czoło widząc, że to Nora. Mimo niechęci odebrałem połączenie.
– Tak?
– Vincent, co się dzieje? – zaszlochała. – Mój brat nie żyje, a ty podobno uciekłeś.
Zaśmiałem się.
– Kto ci powiedział, że uciekłem?
– Mój ojciec. Powiedział, że odmówiłeś im pomocy i po prostu uciekłeś.
– Odmówiłem samobójczej misji. Nie mam zamiaru ginąć za twojego brata. W dupie mam to, że nie żyje. Sam się, kurwa, pchał tam, gdzie nikt go nie zapraszał. I nie uciekłem.
– Ale...
– Posłuchaj, nie obchodzi mnie to, co powiedział ci ojciec. I jeszcze jedno... Przekaż im, że żadnego ślubu nie będzie.
Rozłączyłem się i wkurwiony wróciłem do salonu. Jacob i Seth spojrzeli na mnie pytająco, gdy tylko zająłem miejsce na fotelu.
– Coś nie tak? – zapytał podejrzliwie Jacob.
– Wszystko w porządku. Zadzwoniła do mnie Nora. Powiedziała, że ojciec przekazał jej wiadomość o mojej... ucieczce.
– Ucieczce?
– Też tego nie rozumiem, ale nie zamierzam o tym myśleć.
– Carter próbuje dowiedzieć się czegoś o Danielsach, ale wciąż niczego nie ma. Jakiś czas temu podjęliśmy próbę dostania się do nich, jednak wszystko poszło na marne. Są kurewsko ostrożni, więc nikt z zewnątrz nie ma szans na wyciągnięcie czegokolwiek na ich temat.
CZYTASZ
Blakemore Family. Tom 2. Vincent - WYDANA
RomanceVincent Blakemore wydawał się być przykładnym synem swojego ojca. Lata temu odsunął się od rodzeństwa, by przygotowywać się do objęcia władzy, gdy nadejdzie czas. Nie widział w tym niczego złego. Wręcz przeciwnie. Był przekonany, że on jako jedyny w...