2. Bankiet.

4.2K 221 648
                                    

Jechałem do biura Hyunjina, ostatnie na co miałem ochotę to branie się z nim za ten projekt, ale nie było wyjścia. Całą drogę planowałem jak zrobić mu na złość. Dzień bez tego byłby dniem straconym. Wszedłem do windy, czekając aż zawiezie mnie na piętnaste piętro. Podążałem korytarzem prosto do jego gabinetu. Przed wejściem zatrzymała mnie jego sekretarka, tłumaczącą, że Hwang jest na jakimś spotkaniu i wkrótce powienien wrócić. Pierwszy raz ją tu widziałem. Wiedziałem, że jest nowa, więc postanowiłem to wykorzystać.

- Jinnie nie będzie miał nic przeciwko, jeśli poczekam w jego biurze. Przyjaźnimy się. - powiedziałem, posyłając jej uwodzicielski uśmiech. Dziewczyna się zaczerwieniła, po czym wpuściła mnie do pomieszczenia. Byłem pewny, że będzie miała przejebane, a nawet mogła stracić prace. Ale miałem to w dupie, liczyło się tylko wkurwienie jej przełożonego.

Jego biuro było przestronne, za dużym biurkiem znajdowało się ogromne okno z widokiem na Seul. Widziałem stąd mój wieżowiec. Podeszedłem do dużej przeszklonej komody, oglądając jej zawartość. Różne nagrody, fotografie, czyli nic ciekawego. Jedno zdjęcie szczególnie przykuło moja uwagę i wprawiło mnie w zdziwienie. Znajdowaliśmy się na nim my za czasów gimnazjum. Siedzieliśmy niezadowoleni, ze zlamamymi nogami. Uśmiechnąłem się na wspomnienie, napływające do głowy. Złamałem wtedy kość na zawodach, byłem w centrum atencji, więc Hwang nie chciał być gorszy i też sobie ją złamał. Wciąż rozbwiony przeniosłem mój wzrok dalej i wtedy zobaczyłem coś interesującego. Oświetlona butelka cholernie drogiego i rzadkiego rumu. Po mojej twarzy przebiegł chytry grymas. To wygląda jak plan. Wyciągnąłem alkohol i drinkówkę. Podszedłem do jego biurka otwierając rum i lejąc go do połowy szlanki. Butelkę celowo zostawiłem otwartą, by jeszcze bardziej go zirytować.  Stanąłem przed oknem obserwując miasto i rozkoszowałem się smakiem napoju, gdy usłyszałem otwarcie drzwi. Osoba gwałtownie wciągnęła powietrze, a ja zaśmiałem się pod nosem. Zaczynamy zabawę.

- Lee. - usłyszałem po swojej prawej.

- Hwang. - odpowiedziałem tym samym tonem, popijając alkohol.

- Samkuje ci? - wysyczał wyraźnie wkurwiony.

- Tak, zajebiste. Chcesz spróbować?  - rzuciłem nadwyraz serdecznym głosem, wysuwając rękę w jego stronę. Słyszałem jak głęboko oddycha, starając się uspokoić.

- Czym sobie zasłużyłem na odwiedziny? - rzekł już nieco spokojniej, w tym samym czasie odkładając butelkę na miejsce.

- Collab Jinnie. Chcesz czy nie musimy go zrobić. - odparłem od niechcenia siadając na fotelu.

- Ojciec wysłał Ci już plan? - zapytał zasiadają przy komputerze.

- Tak, z tego co zrozumiałem ma to być jakaś limitowana seria odzieży sportowej. - powiedziałem dyplomatycznie, kładąc przed nim wydrukowaną wizualizacje.

- Dzięki, Karina prześlę ci datę zebrania w tej sprawie. - rzucił nie odrywając wzroku od komputera.

- O to przylepa dalej tu pracuje? Nie było jej na stanowisku sekretarki. - odparłem z kpiną.

- Jest teraz moja asystentką. A teraz błagam spadaj, bo mam dużo roboty. - syknął przez zaciśnięte zęby. Wszyscy wiedzieli, że Hwang pieprzy Karinę na boku. Dzięki czemu dziewczyna miała wiele korzyści.

Sam miałem dużo obowiązków, więc ruszyłem do wyjścia zabierając swoje rzeczy. Jak tylko nacisłem klamkę, Hyunjin szybko rzucił z niezadowoleniem.

- Do zobaczenia na bankiecie.

Młody prezes przypomniał mi tymi słowami o moim świetnym planie. Siedząc w samochodzie wyciągłem telefon i od razu wybrałem numer do Yeji.

- Mam propozycję. - rzuciłem jak tylko odebrała.

- No słucham. - odparła znudzona. Była pierwsza miłością najmłodszego Hwanga. Chłopak totalnie się w niej zakochał, a ona była typową materialistką i leciała na jego hajs. Zostawiła go dla innego, typ nie mógł się pozbierać.

- Idź ze mną na bankiet, zapłacę ci pięćset tysięcy. - powiedziałem pewnie, czekając na jej odpowiedź. Byłem święcie przekonany, że przyjemie ofertę. Uwielbiała pieniądze.

- Niech będzie, ale czemu ja? - mruknąła.

- Chce wkurwić Hyunjina. - rzuciłem od razu zadowolony z jej odpowiedzi.

- Ok, przyjedź po mnie. - rzekła, po czym się rozłączyła.

Bankiet miał zacząć się o dziewiętnastej, więc rozpocząłem przygotowania. Grzebałem w szafie szukając czegoś efektownego. W końcu odnalazłem czarny smoking. Leżał na mnie idealnie. Zrobiłem ostatnie poprawki moich blond włosów i skierowałem się do garażu.

●●●

Ruszyłem wraz z Yeji do tablicy, by odnaleźć nasz stolik. Byliśmy nieco spóźnieni, ale to dobrze. Chciałem zrobić wejście smoka. W naszej grupie oczywiście był Hwang, więc tym bardziej już nie mogłem się doczekać, aby tam podjeść z jego ex. Czas zacząć przedstawienie. Trzymając dziewczynę za rękę podążałem w stronę stolika. Jak tylko doszliśmy Hyunjin podniósł wzrok, a jego twarz szybko przybrała wściekły wyraz. W sumie nie dziwiłem mu się, jego największy wróg był z jego pierwszą miłością. Musiało boleć. Przez połowę wieczoru bajerowałem Yeji, która szybko podłapała jak ma się zachowywać. Młody prezes cały czas wgapiał się w naszą dwójkę wkurwiony. Nagle wpadłem na jeszcze lepszy pomysł.

- Dołożę sto tysiecy, jak dasz mi się teraz pocałować. - wyszeptałem do ucha mojej towarzyszki, która niechętnie się zgodziła.

Zerkając czy Hyunjin wciąż patrzy, ucałowałem usta dziewczyny. Mina Hwanga była nie do opisania. Bałem się, że mu zaraz żyłka pęknie. Popatrzyłem w jego oczy cwaniacko, a ten wstał i odszedł w stronę balkonu. Z każdą minutą jego nieobecności, zacząłem odczuwać wyrzuty sumienia za tę akcje. Nie chciałem go doprowadzić do takiego stanu. Po chwili namysłu udałem się za nim. Młody mężczyzna stał oparty o ozdobny balkon paląc papierosa. Podszedłem do barierki opierając się o nią tyłem. Spojrzałem na niego i dostrzegłem łzę spływającą po jego policzku. Kurwa, ale zjebałem. Tkwiliśmy przez chwilę w niekomfortowej ciszy.

- Jesteś chujem Lee. - rzucił z goryczą. Tym razem te słowa naprawdę mnie zabolały.

- Zapłaciłem jej by tu ze mną przyszła. - powiedziałem, nie obdarzając go nawet jednym spojrzeniem. Chciałem by poczuł się choć trochę lepiej.

- Jesteś pojebany. - rzucił, śmiejąc się.

- Lubię cię wkurwiać to wszystko. - powiedziałem unoszac delikatnie kącik ust. Poklepałem go po ramieniu i wróciłem do sali. Nie miałem ochoty dłużej imprezować, więc po prostu wróciłem do domu, odwożąc wcześniej Yeji, która mieszkała po drugiej stronie miasta. Gdy wjechałem do podziemnego garażu, w tym samym momencie parkował Hyunjin, jednak coś dziwnie mu to szło. Mieszkał w apartamentowcu obok, jednak parking byl wspólny niestety czasami się na nim spotykaliśmy. Wyszedłem z samochodu, obserwując jak Hwang się zatacza. Podszedłem do niego łapiąc go w talii.

- Czy ty kurwa prowadziłeś ten jebany samochód w takim stanie? - byłem wściekły mógł się zabić, nie żeby mnie to jakoś obchodziło.

- Tak, jechałem tak szybkooo ziuuuum. - wybełkotał, opierając głowę na moim ramieniu. Nie wiem jakim cudem udało mi się go przytachać do drzwi.

- Jaki masz kod do drzwi? - zapytałem pijanego.

- Data, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy. - wymruczał mi do ucha. Przeszedł mnie dziwny dreszcz, być może z zimna.

Wpisałem datę nie do końca mu wierząc, że zadziała. Zdziwiło mnie więc jak drzwi się otwarły. Skierowałem się bezpośrednio do jego sypialni, gdzie ułożyłem mężczyznę na łóżku, szczelnie przykrywając.

- Przepraszam. - powiedziałem jak byłem pewny, że odpłynął w krainę Morfeusza. Po czym wróciłem do siebie.

Miłego dnia ! Pijcie dużo wody!!

𝕖𝕟𝕖𝕞𝕚𝕖𝕤  | hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz