Kolejny dzień wolnego minął mi na płakaniu przez romantyczne seriale. Zachowywałem się jakby Hwang co najmniej był moim facetem i ze mną zerwał, ale w głębi serca naprawdę czułem się zraniony. Jisu skontaktowała się, ze mną rano, że wieczorem jest ważny bankiet na którym naprawdę muszę się pojawić. Tak więc skończyłem przy szafie zastanawiając się co ubrać. Koniec końców postawiłem na białą koszulę, czarne eleganckie spodnie i kamizelkę od garnituru. Ostatnie na co miałem ochotę to iść tam, zobaczyć go. Wolałem zostać w domu i zobaczyć następny odcinek serialu.
Wszedłem na wystrojną salę, szukając mojego miejsca. Dostrzegłem je, na moje nieszczęście przy stoliku Hwanga. Skierowałem się tam od niechcenia. Przywitałem się z wszystkimi po czym usiadłem, odpływając myślami daleko. Nie chciałem żadnej konfrontacji z nim. Nie miałem ochoty widzieć jego twarzy. Bałem się, że coś by we mnie pękło, od początku udawałem, że go nie ma.
- Felix. - głos Chana wyrwał mnie z zadumy.
- Coś chciałeś? - mruknąłem sennie.
- Pokłóciłeś się z Hwangiem? Smutno na ciebie patrzy. - powiedział cicho.
- Czy był jakiś dzień, kiedy ja i Hyunjin nie byliśmy pokłóceni? - zaśmiałem się pod nosem, chcąc uniknąć odpowiedzi.
-Ostatnio było ich dużo. -rzucił kąśliwie, niezadowolony z mojego lekceważenia.
Coraz bardziej odczuwałem intensywny wzrok blondyna, ale nie chciałem na niego patrzeć. Popijałem jakiś shitowy alkohol rozglądając się po sali. Ciekawiło mnie, czy jest ktoś kto tak jak ja nie chce tu być. Nagle dostrzegłem Woojina, który wyzywająco wgapiał się we mnie, przywołując gestem ręki do siebie. Tak zdecydowanie to był moment by wyjaśnić sobie pewne sprawy. Coś mnie tknęło, by włączyć nagrywnie w telefonie, co oczywiście zrobiłem, po czym ruszyłem do mężczyzny.
Zasiadłem w loży obok niego, a on obdarzając swoich towarzyszy porozumiewawczym spojrzeniem, pozbył się ich. Zostaliśmy sami, nonszalancko pił drinka z tequilą. Czułem się nieswojo, ale nie chciałem dać mu po sobie poznać.
- Co tam u mojego Hyunjinka? - odezwał się szyderczym tonem.
- Czy twój Hyunjinek wie, jakie świństwo robisz mu za plecami? - warknąłem wkurzony.
- To się nazywa biznes Lee. - odparł beznamiętnie, a ja zacisnąłem materiał spodni w dłoniach.
- Biznes powiadasz? - odrzekłem ostro, patrząc morderczo na Kima.
- Tak i lepiej mi w nim nie przeszkadzaj. Wtedy twój ukochany, nie ucierpi aż tak bardzo. - rzucił z figlarnym uśmieszkiem a ja miałem ochotę rozwalić mu tą mordę.
- Zbliż się tylko do niego to naprawdę nie będę taki spokojny jak teraz. - wysyczałem przez zaciśnięte zęby, po czym wstałem i wróciłem rozdrażniony do stolika, nie chciałem robić awantury.
Wyłączyłem nagrywanie i zapisałem plik, był cenny i mógł się sprzydać. Kątem oka widziałem Hyunjina, który już kokietował jakąś młodą kobietą. Poczułem nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej. Cały czas nie rozumiałem czemu Hwang sprawia, że czuje się tak dziwnie. Dochodził do mnie śmiech dziewczyny, nie mogłem oprzeć się pokusie i odwróciłem się do nich. Poczułem się jeszcze gorzej, od pocałunku dzieliły ich niebezpieczne centymetry. Wtedy niespodziewanie poczułem wibracje telefonu.
Od nieznany:
Widzisz? Twój chłoptaś nie liczy się z twoimi uczuciami.Czułem jak krew gotuje się we mnie, a złość opanowywała moje ciało. Wiedziałem, że autorem wiadomości, jest Woojin, ale nie miałem na to dowodów, żeby móc iść i dać mu w twarz. Ponownie wyczułem charakterystyczne drganie.
CZYTASZ
𝕖𝕟𝕖𝕞𝕚𝕖𝕤 | hyunlix
FanfictionCo stanie się, gdy dwóch młodych prezesów poczuje coś czego nie chcieli do siebie poczuć? Jak mawiają od wrogów do kochanków jeden krok, czy Hwang i Lee go wykonają? Czy rywalizacja zmieni się w miłość? ALERT! : skz nie istnieją, sceny 18+, wulgary...