HYUNJIN POV.
Wyjazd do Paryża był moim największym koszmarem. Już chwilę po wyjściu rodziców z mieszkania zrobił awanturę, jakby to byla moja wina, że dostaliśmy w prezecie wycieczkę. Na lotnisku, w samolocie a nawet w drodze do hotelu był bardzo zdenerwowany i mruczał nieprzyjemnej słowa pod nosem. Nie liczyłem, że wspólny urlop coś zmieni właściwie to spodziewałem się, iż atmosfera będzie właśnie taka. Jak tylko weszliśmy do apartamentu o najwyższym standardzie Felix nieco się rozbudził, zaczął robić wiele zdjęć, by dodać je później na portale społecznościowe.
I chwilę później rzeczywiście otrzymałem powiadomienie, że blondyn dodał nowy post, podpisał to tak jakby sam był na tym urlopie, ale czego mogłem oczekiwać. Ku mojemu niezadowoleniu było jedno duże łóżko małżeńskie, wiedziałem, że raczej nie będzie mi dane zasmakować snu na miękkim materacu i będę musiał skorzystać z niewygodnej kanapy. Mimo wszystko postanowił zaryzykować.
- Jest jedno łóżko. Wytrzymasz dwie noce spiąc ze mną, czy mam iść na kanapę? - zapytałem niepewnie.
- Ja pierdole robisz ze mnie najgorszego! Nie mam znieczulicy, nigdy nie kazałem Ci spać osobno, to był twoj wybór! - krzyknął młodszy.
Ja jednak pamiętałem każdą awanturę, kiedy blondyn krzyczał, że śpi mu się ze mną okropnie, a jeszcze więcej było sytuacji, gdy to właśnie Felix decydował się na kanapę. Ucieszyłem się jednak nieznacznie, że nie będę musiał gdzieś się na wypoczynku.
W ciszy rozpakowywaliśmy swoje rzeczy. Chciałem by ten wyjazd był chociaż znośny. Byliśmy w końcu w Paryżu w mieście zakochanych.
- Może wyjdziemy na kolację? Znalazłem świetną knajpę dwie ulice dalej. - zaproponowałem.
- Umówiłem się z popularną francuską influencerką, mam zamiar przekonać ją do kampani. - rzekł zlewczo.
- Okej, rozumiem. To może oglądniemy coś jak wrócisz. - zagadałem.
- Nie wiem o której będę, a nie zmierzam czuć presji, bo ty czekasz. - westchnął zirytowany.
Nie odezwałem się, usiadłem na kanapie, kątem oka patrząc jak ukochany się zbiera. Wyglądał pięknie zresztą jak zawsze. Zazdrościłem osobie, która zje z nim posiłek, do której tak pięknie się uśmiechnie. Czasami myślałem, że to może kara za to jakim kiedyś byłem dla niego chujem. Jednak skąd mogłem przewidzieć, że mój kiedyś największy wróg będzie moją największą miłością.
Wyszedł bez słowa, nawet się nie pożegnał po prostu wyszedł z mieszkania. Nie wiedziałem co robić, była dopiero dwudziesta. Tak więc ubrałem się i udałem się na mały spacer. Przechadzałem się pomiędzy zabytkowymi kamieniczkami, o dziwo ludzi było całkiem sporo.
Widziałem te wszystkie zakochane pary, które trzymały się za ręce, tulily się, czy calowaly u czułem się naprawdę okropnie. Przysiadłem na jednej z ławek i odblokowałem telefon, na jednej z aplikacji dostrzegłem nowy wpis blondyna. Był w jakieś restauracji, uśmiechnięty z jakimiś nieznanymi mi ludźmi. I coś we mnie pękło. Będąc w centrum stolicy Francji wśród tylu zakochanych po prostu nie wytrzymałem zacząłem płakać jak małe dziecko, miałem gdzieś przechodzących ludzi, po prostu szlochałem chowając twarz w dłonie. I wyłem tak może przez kilka minut, a może godzin, jednak jak tylko się uspokoiłem, wiedziałem, że muszę wrócić i nie robić scen przy ludziach.
Zahaczyłem o jakiś supermarket gdzie kupiłem wino i papierosy. Do apartamentu wróciłem późno było przed dwudziesta trzecią, a młodszego wciąż nie było. Prychnąłem cicho, logicznym było, że będzie mnie unikać. Ściągnąłem płaszcz i przebrałem się w wygodniejsze ciuchy. Następnie złapałem za butelkę czerwonego trudnku i paczkę fajek, by udać się na balkon. Tam otwarłem szkło wlewając w siebie pierwsze mililitry alkoholu. Gdy ubyło pół butelki, opaliłem pierwszego papierosa. Rzadko paliłem, zdarzało się to tylko czasami. Tego dnia zdecydowanie tego potrzebowałem. Zostały mi ostatnie dwa buchy, gdy usłyszałem glos. Nie zauważyłem, że na balkonie obok pojawiła się młoda kobieta.
- Wszytsko w porządku? - zapytała po angielsku, lecz słychać było lekki francuski akcent.
- Bywało lepiej. - odparłem cicho.
- Coś się dzieje? - dopytywała jakby zmartwiona.
- Mój mąż i ja mamy kryzys. - rzuciłem bezpośrednio, przez lekką nietrzeźwość.
- Oh więc masz męża. Pamiętaj, na miłość nie ma mocnych, ona zawsze zwycięża. - westchnęła dziewczyna.
- Myślę, że w naszym przypadku nie ma już ratunku. - zaśmiałem się niemrawo.
- Ja z moim narzeczonym miałam wiele kryzysów, przeszliśmy przez różne trudne rzeczy, ale i tak udało nam się to przepracować, bądź dobrej myśli. - pocieszyła mnie brunetka. - Wybacz muszę już iść, zaraz wychodzimy do przyjaciół. Mam na imię Francesca i miło było cię poznać... - rzekła, wahając się na końcu.
- Hyunjin. - rzuciłem widząc, że chce dokończyć swoją wypowiedź.
- Miło było cię poznać Hyunjin. - zachichotała, by kolejno zniknąć za drzwiami.
Rozmowa z nieznajoma wprawiła mnie w dziwną nostalgię. Dokończyłem butelkę i lekko sie chwiejac usiadłem przy ścianie opierając się o nią. Odpaliłem kolejną fajkę zaciągając się trującym dymem. Byłem mocno nawalony, płakałem, śmiałem się do siebie, przez chwilę mój umysł przypominał mi jak to było móc całować Felixa, dotykać go, kochać go. Chcąc się opamiętać odpalałem kolejne papierosy, jeden za drugim. Po siódmym na balkon wszedł zaskoczony Felix.
Spojrzałem na niego bez żadnego wyrazu, zaciągając się ostatni raz. Zgasiłem peta i wpatrywałem się w przestrzeń przede mną.
- Hyunjin wchodź do środka! Nie czujesz jak zimno jest! Jesteś w samym podkoszulku i dresach! - lamentował ukochany, ale mi już było wszytsko jedno.
Poza tym nie byłem na tyle trzeźwy by samemu wstać.
- Nic mi nie jest.. - wybełkotałem.
- Kurwa... - wymamrotał sam do siebie chłopak. - Chodź pomogę Ci. - powiedział i złapał mnie za ramię.
Wstałem z trudem podpierając się o ścianę.
- Boże jesteś lodowaty. Musimy szybko cię ogrzać. - wymamrotał.
Wejście do apartamentu było dla mnie niezwykłym osiągnięciem w tamtym momencie. Mąż pomógł położyć mi się na łóżku, przykrył mnie szczelnie kołdrą. Do tego przyniósł jeszcze dwa koce, opatulając mnie dokładnie. Nic się nie odezwał. Dotknął mojego czoła, na co przeszły mnie dreszcze.
- Nie zdziwię się jak się odmroziłeś. - westchnął, brzmiał na całkiem zmartwionego.
Ostatnie co pamiętam to ciepły ręcznik na mojej głowie...
●
Hehehhe nie to wcale nie oznaką poprawy hahahah
Kocham Was!
•Klaudia•
☆☆☆☆☆☆☆☆☆
![](https://img.wattpad.com/cover/309684107-288-k498104.jpg)
CZYTASZ
𝕖𝕟𝕖𝕞𝕚𝕖𝕤 | hyunlix
FanfictionCo stanie się, gdy dwóch młodych prezesów poczuje coś czego nie chcieli do siebie poczuć? Jak mawiają od wrogów do kochanków jeden krok, czy Hwang i Lee go wykonają? Czy rywalizacja zmieni się w miłość? ALERT! : skz nie istnieją, sceny 18+, wulgary...