Siedziałem w salonie, czekając na mojego mężczyznę, który pracował dziś w biurze do późna. Przeglądałem social media w sieci mimo upływu dwóch tygodni wciąż byliśmy tematem numer jeden, a nasz związek był najczęściej wyszukiwaną frazą. Mógłbym już smacznie spać, ale chciałem chociaż na chwilę poczuć ciepło bruneta. W końcu usłyszałem odkluczanie zamka, była dwudziesta trzecia dwanaście. Hyunjin wszedł do salonu, a ja z uśmiechem powędrowałem do niego z otwartymi ramionami.
- Skarbie nie dzisiaj, jestem zmęczony. - odparł lekko zirytowany odsuwając mnie od siebie.
Trochę mnie to zabolało, bo nigdy się tak nie zachowywał. Nie chciałem robić awantury, więc położyłem się do łóżka. Po kilku minutach Hwang wyszedł z łazienki, a materac ugiął się pod jego ciężarem. Czekałem na ciepłego przytulasa jak co noc, jednak niemiło się zaskoczyłem. Wyższy obrócił się do mnie tyłem bez słowa. Starając się niezaprzątać sobie tym głowy, odpłynąłem w krainę Morfeusza.
Gdy rano się obudziłem mężczyzny już nie było obok mnie, zaspany wstałem udając się do kuchni. Zastałem go tam pijącego kawę przy ladzie. Uśmiechnąłem się na jego widok.
- Dzień dobry Jinnie. - rzuciłem wesoło, obdarzając jego policzek delikatnym całusem.
- Cześć. - mruknął pod nosem.
Nie wnikałem w jego brak humoru, bo przecież każdy może mieć gorszy dzień. Zastanawiało mnie jednak czym spowodowane jest to zachowanie. Wyciagłem potrzebne produkty do zrobienia owsianki. Spojrzałem na bruneta, który zahipnotyzowany wpatrywał się w telefon.
- Kotku chcesz coś na śniadanie? - zapytałem, zabierając jego uwagę.
- Nie. - burknął, wracając do telefonu.
Jego zachowanie sprawiało mi przykrość i kojarzyło się z czasami, gdy nasza relacja nie była najlepsza. Starałem się, jednak zaakceptować jego gorsze samopoczucie. Gotowałem posiłek, gdy chłopak wyszedł do naszej sypialni. Szybko dokończyłem ozdabianie miski, różnymi owocami, po czym skierowałem się na kanapę, gdzie pochłaniałem danie. Po chwili zobaczyłem Hwanga, który kierował się do wyjścia, był ubrany naprawdę elegancko.
- Wychodzę. - rzucił, ubierając buty.
- Gdzie? - rzekłem zdziwiony, odpowiedziała mi jednak cisza.
Przygaszony narzuciłem na siebie garnitur, po czym zabrałem swoje rzeczy udając się do pracy. Szybko wszedłem do swojego biura podpadając w wir pracy, samo by się w końcu nie zrobiło. Po kilku godzinach usłyszałem pukanie.
- Proszę. - zawołałem, a do pomieszczenia weszła jak zwykle uśmiechnięta Jisu.
- Przyniosłam papiery do podpisania. - powiedziała, podając mi plik kartek, bez słowa je przyjąłem. Przygladała mi się przez chwilę, po czym usłyszałem. - Wszystko w porządku?
- Tak jest git, po prostu mamy ciche dni z Hwangiem. - odparłem, Choi natomiast milczała, co było niecodzienne bo zawsze dawała jakieś rady czy coś w tym stylu.
- Bądź dobrej myśli. - odzyskała nagle mowę, od razu wychodząc zostawiając mnie samego.
Co z nimi nie tak?
●●●
Cały wieczór oczekiwałem powrotu Hyunjina, dochodziła dwudziesta druga, mężczyzny wciąż nie było, nie chciałem być nadwrażliwy, ale martwiłem się o niego. Mijały kolejne minuty, w końcu zdecydowałem się włączyć jakiś serial, by zająć się czymś do momentu przybycia bruneta.
Leciał kolejny odcinek "Crash landing On you", dochodziła pierwsza w nocy. Odczuwałem coraz większy niepokój o mojego ukochanego, wykonywałem coraz to nowsze połączenia, jednak na daremno bo włączała się poczta. Brunet zawsze dawał mi znać o takich sytuacjach, czułem, że panikuje.
Do Jinnie:
Gdzie ty jesteś?Do Jinnie:
Wróć do domu.Do Jinnie:
Martwię się.Do Jinnie:
Napisz chociaż, że żyjesz...Po napisaniu ostatniej wiadomości, odłożyłem telefon, czekałem na smsa zwrotnego jednak bez skutku. W pewnym momencie zacząłem płakać z bezsilności. W głowie miałem najgorsze scenariusze. Nie wiedziałem nawet, gdzie jest by móc się z kimś skontaktować. Na polu robiło się jasno, a ja wciąż czuwałem. Wybiła godzina piąta trzydzieści, gdy usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu. Zdeterminowany i wściekły ruszyłem do do korytarza.
- Możesz mi do cholery powiedzieć, gdzie byłeś i czemu nie odpisujesz? - rzuciłem podniesionym głosem, czekając na wytłumaczenie. Kotłowały się we mnie same negatywne emocje.
- Czemu nie śpisz? - zignorował mnie, przechodząc do salonu, okładając na stoliku swoje rzeczy.
- Zadałem ci pytanie Hwang. - warknąłem zirytowany.
- Nie muszę ci się tłumaczyć. Nie odpisywałem, bo mi się telefon rozładował. - burknął, chcąc odejść do łazienki. Było mi naprawdę przykro. Bałem się najgorszego.
- Dlaczego jesteś na mnie zły? Co zrobiłem źle? D-Dlaczego mnie ignorujesz? Znudziłem ci się już?- wykrzyczałem, czując jak mi się łamie głos.
Mężczyzna zastygł w miejscu, po czym odwrócił się w moją stronę z goryczą wymalowaną na twarzy. Pewnym ruchem skierował się w moją stronę. Popchnął mnie mocno na ścianę, by następnie agresywnie złączyć nasze usta w pocałunku. Mocno chwycił moje nadgarstki umieszczając je po obu stronach mojej głowy. Oddałem niechlujną pieszczotę, mimo rozdarcia w moim sercu. W końcu oderwał się ode mnie, puszczając mnie, przez co moje ręce luźno opadły.
- Po prostu potrzebuję czasu dla siebie, bez twojej obecności. Chcę załatwić parę spraw. Daj mi czas. - wydukał, po czym bez słowa odszedł w stronę sypialni.
Osunąłem się po ścianie, cicho szlochając, nie chciałem, by usłyszał. Było mi przykro, aż tak miał mnie dość? Był mną przytłoczony? Naprawdę za nim tęskniłem. Opadłem na kanapę przykrywając się kocem, nie miałem zamiaru dzielić z nim jednego łóżka. To zbyt bolało.
Nie chce nic mówić, ale zbliżamy się do końca... ♡
CZYTASZ
𝕖𝕟𝕖𝕞𝕚𝕖𝕤 | hyunlix
FanfictionCo stanie się, gdy dwóch młodych prezesów poczuje coś czego nie chcieli do siebie poczuć? Jak mawiają od wrogów do kochanków jeden krok, czy Hwang i Lee go wykonają? Czy rywalizacja zmieni się w miłość? ALERT! : skz nie istnieją, sceny 18+, wulgary...