-9- the end of us

1.9K 181 462
                                    

3os.

Dzień rozprawy nadszedł szybciej niż Hyunjin się spodziewał. Mimo, że to on wyszedł z inicjatywą, bał się zobaczyć męża na sali sądowej. Wciąż go kochał, nie wiedział, czy da radę zachować powagę. Ubrany w klasyczny garnitur, stał przygnębiony przed salą. Obok niego stał jego prawnik, który tak naprawdę był tam dla zasady. Hwang był przerażony, że to się kończył, ale robiłam to dla niego.

Był pewien, że to jego najgorszy dzień w życiu. Wiedział, że wszyscy ich bliscy są już w środku i to dobijało go jeszcze bardziej. Czekali juz tylko na młodszego.

W końcu usłyszeli kroki na korytarzu, starszy uniósł niepewnie głowę. Wstrzymał oddech widząc Felixa. Chłopak był przygaszony i wyglądał strasznie. Napuchniete oczy, spierzchniete usta, nieułożone włosy. Nawiązał ze Hyunem kontakt wzrokowy i przez chwilę starszy żałował, że dał mu do podpisania papiery.

- Już jesteśmy, przepraszamy za spóźnienie. Musiałem dobudzić Pana Lee. - zaśmiał się niemrawo jego adwokat.

- Nic się nie dzieje, wejdźmy już póki nie ma sędziego. - zaproponował Pan So.

Ani brunet, ani jego mąż nie odezwali się słowem. Weszli na salę. Starszy unikał wzroku bliskich, szczególnie rodziców wiedział, że to przeżywają, tak samo jak państwo Lee. Czuł, że zawiódł ich wszystkich. Zasiedli po obu stronach na przeciwko siebie. Prezes czuł się jak w jakimś koszmarze.

W końcu do sali wszedł sędzia i rozprawa się rozpoczęła. Gdzieś w połowie Hyunjin po prostu się rozpłakał, nie tylko on, Felix też płakał. To wcale nie pomagało mu się uspokoić. Ich reprezentanci przedstawiali wszystko prowadzącemu proces. Kiedy prawnik usiadł ponownie obok chlopaka, zerknął na niego ze zmartwieniem.

- Jesteś pewien, że chcesz tego? Możemy się jeszcze wycofać. - wyszeptał.

- Tak, to musi się zakończyć dla jego dobra. - wyjaśnił ciemnowłosy.

Na to pracownik już się nie odezwał więcej. Czekali na oficjalne oświadczenie sędzi. Felix patrzył cały czas na swojego byłego partnera, tracił go juz bezpowrotnie. W sali pełnej osób, on i tak widział tylko bruneta. Wiedział juz jak bardzo zawalił i szczerze nie dziwił się starszemu, że złożył pozew o rozwód.

Zrozumiał jaką wartość miał ten związek, jak cudowny był Hwang. Wiedział co było nie tak i co sprawiło, że tak zgłupiał. Wzdrygnął się słysząc mężczyznę, który siedział przy biurku na podwyższeniu.

- W związku ze zgromadzona dokumentacją i zeznaniami Pana Lee jak i Pana Hwanga, na mocy nadanych mi praw, oficjalnie rozwiązuje małżeństwo zawarte pomiędzy Hwang Hyunjiem i Lee Felixem. - powiedział poważnie sędzia, stukając młotkiem.

Hwang rozkleił się już na dobre, chciał zniknąć, musiał wyjść bo bał się, że się udusi. Szybko podziękował adwokatowi i po prostu wybiegł lekceważąc zaczepiających go ludzi. Marzył o tym by wejść do samochodu i odjechać jak najdalej z tego miejsca.

Biegł, a obraz przed oczami rozmazywał mu się od nadmiaru łez. Był już prawie przy swoim samochodzie, gdy nagle zatrzymał się, słysząc wołanie.

- Hyunjin! Błagam poczekaj! - doszedł do niego niski głos.

Odwrócił się pełen obaw, blondyn też płakał, dobiegł do niego, opierając się o kolana ze zmęczenia. Nie miał jednak czasu do tracenia, wyprostował się patrząc w oczy byłemu mężowi. Właściwie nie wiedział, co ma powiedzieć. Uniósł niepewnie swoją dłoń i starł słoną ciecz z polika starszego.

- Nienawidzę jak płaczesz. - wyszeptał.

- I ze wzajemnością. - odparł brunet, patrząc na smugi łez na twarzy ukochanego.

- Chciałeś odejść bez pożegnania? - załkał młodszy.

- Dobrze wiesz, że nie lubię pożegnań. - westchnął wyższy.

Jasnowłosy pokiwał, odwracając głowę. Tyle chciał powiedzieć, że nie wiedział od czego zacząć.

- Hyun ja naprawdę nie chciałem tego rozwodu, ja nie poradzę sobie bez ciebie. - wymamrotał.

- Dobrze wiesz, że to wszytsko jest dla ciebie, żebyś mógł związać się z osobą, która naprawdę kocha... - zaczął Hwang.

Przerwały mu jednak miękkie usta, na tych jego. Był w szoku, ale czując jak piegus z desperacją porusza wargami inicjując namiętniejszy pocałunek poddał się. Przymknął oczy, a spod powiek wypływały kolejne krople, mieszkające się wraz z tymi Lee w pocałunku. Nie przeszkadzało im to jednak. Blondyn objął twarz byłego męża, całując go jakby jutra miało nie być.

Hyunjin nie mógł uwierzyć w to zbliżenie. Zastanawiał się czy tak naprawdę młodszy kiedykolwiek zainicjował tak pełną miłości pieszczotę. Czuł te uczucia wylewające się z tego pocałunku i przytłoczył go fakt, że musiało dojść do rozwodu by otrzymać tak piękny gest.

Oderwał się się z mlaskiem od jasnowłosego, będąc na skraju załamania, nagle sobie przypomniał, że te usta calowaly kogoś innego jeszcze nie tak dawno temu. Odsunął się pospiesznie na bezpieczniejszą odległość. Piegus widział ten wzrok pełen bólu.

- Jinnie... - zaczął.

- Muszę iść. Dziękuję za wszystko Felix. - rzucił szybko, znikając za drzwiami samochodu.

I nim Lee mógł zareagować mężczyzna odjechali z piskiem opon. Felix wiedział, że to kategoryczny koniec. Wciąż czuł słodki smak byłego męża na swoich wargach. Wpadł w jakiś szał, atak paniki. Upadł na kolana, zanosząc się szlochem, wręcz nie mógł złapać powietrza.

- Boże Lixie... - wydukała jego matka, która wyszła by go poszukać.

- M-mamo to koniec, on już mnie nie chce. - zawył jakby co najmniej obdzierali go ze skóry.

Starszej niemal pękało serce widząc swoje dziecko w takim stanie. Sama nie wiedziała z jakiego powodu para się rozeszła, jednak czuła, że to coś istotnego.

- Kochanie o co Wam poszło? - zapytała niepewnie.

- Mamo... błagam nie brzydź się mną tak jak wszyscy.... - załkał.

- Nigdy się nie będę ciebie brzydzić synku. - westchnęła, domyślając się co zaraz usłyszy.

- Zdradziłem go... - wyjąkał.

Kobieta wstrzymała oddech, czuła, że zawiodła jako matka, w końcu nie tak go wychowywała. Domyślała się jak musiał poczuć się Hyunjin, ale nie mogła okazać jak bardzo zawiodło ją zachowanie dziecka.

- Wszystko się jakoś ułoży Lixie, nie płacz. - wymruczala w rozjaśnione włosy chłopaka.

- Nie chce mi się żyć, bez niego to nie ma sensu. Mamo ja tak żałuję.... nienawidzę siebie za to co zrobiłem... - panikował piegus.

Matka za to klęczała tuż przy nim tuląc roztrzęsionego potomka, jednak nie była pewna czy aby na pewno wszystko będzie dobrze...

Obiecuje, że już teraz będzie tylko lepiej🫶

Wesołych świąt!!!

Kocham Was!
•Klaudia•
☆☆☆☆☆☆☆☆☆

𝕖𝕟𝕖𝕞𝕚𝕖𝕤  | hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz