25. Kocham cię.

3.7K 185 333
                                    

Siedziałem w sali konferencyjnej w Hwang Customs, dyskutowaliśmy na temat promocji oraz naszej aktywności, jako już po części osoby publiczne. Asystenci jak i nasze sekretarki przygotowały dużo ciekawego harmonogramu.

- A co powiecie o tym wywiadzie? Chcą rozmawiać o waszych planach na najbliższy czas, proponują też sesje zdjęciową. - powiedziała jakaś kobieta ze sztabu Hwanga.

Spojrzałem na projektor, rzeczywiście wszystko było dokładnie opisane, po brunecie również widziałem, że mu się podoba. Pomyśl został przyjęty, a po wymianie mailowej, redaktor przesłał miejsce i datę wywiadu, która była zaproponowana na kolejny dzień. Po omówieniu sprawy bieżących, posiedzenie się zakończyło, a ja po krótkim pożegnaniu z moim facetem, ruszyłem z Jisu do samochodu. Gdy jechaliśmy do biura, kobieta wyglądała na nieobecną, jakby była czymś strapiona.

- Co jest? - rzuciłem do niej, a ona wyrwała się z transu, po czym głośno wypuściła powietrze.

- Nie podoba mi się ten jutrzejszy wywiad. Coś mi tu śmierdzi, nie znam takiego czasopisma, miejsce też jest w jakiejś mało znanej części Seulu. - odparła nieco zaintrygowana.

- Jisu przesadzasz, może to jakaś startująca mała firemka takie też trzeba wspierać. Nie analizuj aż tak. - rzekłem miłym tonem, starając sie pocieszyć dziewczynę.

- Jak chcesz, ale pojadę z wami. - mruknęła niezadowoloną. Resztę drogi przebyliśmy w ciszy.

●●●

Stałem przed dużym oknem spoglądając na miasto. Wstałem dość wcześnie, więc sączyłem w ciszy kawę delektując się jej smakiem. Rozmyślałem o moim kwitnącym związku, o firmie, od jakiegoś czasu w mojej głowie kiełkował pewien pomysł, jednak nie byłem na tyle pewny bruneta, by zrealizować tą ideę. Po kilkunastu minutach zastanawiania się nad sprawami codziennymi, poczułem jak rozgrzane ciało przywiera do mnie od tyłu, a umięśnione ręce oplatają moją talię.

- Czemu tak wcześnie wstałeś? - mruknął zaspany Hyunjin wtulając się w moją szyję.

- Tak jakoś. Myślę sobie o nas, o życiu. - odparłem z lekkim uśmiechem.

- Kocham cię skarbie. - rzucił niespodziewanie mężczyzna, całując mnie w głowę.

Spiąłem się na jego słowa, ale też serce zabiło mi szybciej. Już chciałem mu odpowiedzieć, ale ponownie na moim gardle zawiązał się niewidzialny supeł, uniemożliwiający mi wyznanie. Posmutniałem, naprawdę kochałem Hwanga, ale blokada w mojej głowie, w obawie o zranienie, włączała się jak tylko chciałem wypowiedzieć to sformułowanie. Hyunjin zauważył moją nagłą zmianę humoru. Przytulił mnie mocniej.

- Nie czuj presji kotku. Powiedz mi to, gdy będziesz pewien swoich uczuć co do mnie. Nie mam ci za złe, że nie odpowiadasz. Wyznaje ci miłość, bo chce żebyś wiedział co do ciebie czuję. - wyszeptał mi do ucha.

Nie zasługiwałem na niego. Był zbyt dobry, zbyt wyrozumiały. Nie poddawał się, mimo wszystko. Ciężko było mi cokolwiek powiedzieć w tamtym momencie, ale w końcu wydukałem ciche:

- Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie.

- Nieprawda, chodź musimy przenieść moje rzeczy. - mruknął mój mężczyzna, z którym postanowiłem, że zamieszka ze mną na stałe.

●●●

Szofer wjechał w najsłabiej rozwinięta dzielnice Seulu. Nie ukrywałem, że nigdy nie byłem w tamtych rejonach, GPS pokazywał jeszcze pięć minut drogi do celu. Skręciliśmy w jakaś dziwną uliczkę, ogólnie miejsce było dość zaniedbane i opustoszałe. Hwang również wyglądał na zaintrygowanego, nie mówiąc o Jisu, która kruczowo trzymała moje ramię obserwując widok za oknem. W końcu samochód się zatrzymał, a my dziękując wcześniej pracownikowi opuściliśmy pojazd. Stanęliśmy przed obskurnym budynkiem, na którym wisiał duży napis "Arcadia". Powoli przekroczyliśmy wejście. Naszym oczom ukazała się pusta hala.

- Mówiłam wam, że to śmierdzi fejurem. - wyszeptała drżącym głosem Choi.

Odczuwałem coraz większy niepokój przemierzając przestrzeń, Hyunjin również wyglądał na zdezorientowanego.

- Nie zapomnieliście o mnie? - doszedł do nas wredny kobiecy głos.

Wtedy zrozumiałem sens wypowiedzianych przez Woojina słów w areszcie. Z przerażeniem odwróciłem się w stronę rozmówcy i zamarłem. Karina. Jak mogliśmy o niej zapomnieć? Dziewczyna z szyderczym uśmieszkiem zmierzała w naszym kierunku. Spojrzałem na bruneta, był równie zszokowany jak ja, prawdopodobnie również zrozumiał gdzie popełniliśmy błąd.

- Czego chcesz? - warknął wyższy.

- Ja... hmm... w sumie... to zemsty. Zdradziłeś swojego przyjaciela Hwang, a tego się nie wybacza. - wysyczała. - Panie Lee, ty zabrałeś moją miłość. Nie zobaczę go przez kilkanaście lat! - wydarła się, a echo niosło po hali jej złość.

- Nic nie poradzę na to, że mnie szantażowaliście. - odparłem starając się brzmieć spokojnie.

- Chuj z tobą, zapłacisz za to. Ale ty Jinnie... Jak mogłeś? Woo miał cie za brata, mieliście go wykorzystać. - rzuciła, wskazując z obrzydzeniem na mnie. - A ty odtraciłeś przyjaciela, bo się zakochałeś w tym frajerze?! - krzyknęła, a mnie przeszły ciarki.

Coraz bardziej obawiałem się kobiety. Jisu stała nieruchomo przerażoną sytuacją. Nie chciałem, by ucierpiała, nie była zamieszana w sprawę. Karina wyglądała na nieobliczalną. Patrzyła na nas gniewnie, zniecierpliwiona brakiem odpowiedzi. Otrzymała jedynie milczenie.

- Hwang, zraniłeś najbliższą mi osobę, dlatego ja również zrobię krzywdę komuś kogo kochasz, przy okazji poniesie zasłużoną karę. - rzekła beznamiętnie czarnowłosa.

Próbowałem się zastanowić nad sensem jej słów, jednak nie było mi dane, gdyż kobieta wyciągnęła zza pleców pistolet celując we mnie. Zacisnąłem oczy, słysząc strzał. Czekałem na ból, jednak jedyne co poczułem to opadające na moje ramiona ciężkie ciało. Potem słyszałem już tylko krzyk mojej sekretarki. Otworzyłem oczy, Kariny już nie było, a ciało mojego ukochanego osunęło się na ziemię. Wtedy jego słowa "zrobiłbym dla ciebie wszystko nawet oddał życie" nabrały innego znaczenia. W jednej chwilii mój cały świat się zawalił.

- Hyunjin! - opadłem na kolana tuż przy brunecie. - Jisu na co czekasz dzwoń po karetkę! - wydarłem się, a dziewczyna od razu wykonała moje polecenie.

Patrzyłem na coraz większą plamę krwi, pojawiającą się na koszuli mężczyzny, ucisnąłem ranę chcąc zatamować krwawienie. Hwang delikatnie uchylił oczy. Czułem łzy spływające po moich policzkach, nie chciałem go stracić, nie mogłem na to pozwolić.

- Proszę wytrzymaj kochanie, nie zamykaj oczu. - szeptałem błagalnie, patrząc na jego wyczerpaną twarz.

Poczułem jak brunet pomału unosi dłoń, po czym starł nadmiar przezroczystej cieczy z mojego polika.

- Nie płacz kotku. - wydukał cicho z wielkim trudem, sprawiając, że ponownie zalałem się łzami.

W jednym momencie pożałowałem jak wiele czasu zmarnowałem nie wybaczając od razu mu tego głupiego tekstu na imprezie. Plułem sobie w brodę, że trzymałem go na dystans, że nie korzystałem z czasu jaki był nam dany. Żałowałem każdej kłótni, każdej zmarnowanej chwili. Żałowałem, że nie powiedziałem mu jak wiele dla mnie znaczy.

- Kocham cię. - wyszeptałem z bólem. - Słyszysz? Mówię, że cię kocham.

Hyunjin uśmiechnął się słabo na moje wyznanie, ostatni raz gładząc skórę mojej twarzy. Po tym zamknął oczy, a jego ręka opadła bezwładnie na ziemię. Przez chwilę czas się zatrzymał, patrzyłem przerażony na mężczyznę. Dotarło do mnie co się dzieje.

- Nie zostawiaj mnie! Skarbie obudź się błagam! - łkałem, tuląc ciało ukochanego bruneta.

Nie możesz mnie opuścić.

Miłego dnia skarby!!<33

𝕖𝕟𝕖𝕞𝕚𝕖𝕤  | hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz