Hwang był nieco bardziej nawalony, jednak o wspólnych siłach przekroczyliśmy w końcu próg mieszkania. Skierowaliśmy się do sypialni, gdzie Hyunjin od razu runął na łóżko, pociągając mnie za sobą. Byłem tak zmęczony, że nie miałem siły protestować. Mężczyzna wtulił się we mnie jak małe dziecko, mrucząc przy tym jak mały kotek. Nie znałem go od tej strony. Takiej uczuciowej i kruchej. Uśmiechnąłem się sam do siebie i delikatnie glaskając go po głowie, odpłynąłem w krainę Morfeusza.
●●●
Obudziły mnie ostre promienie słoneczne padające wprost na moje oczy. Chciałem się podnieść, ale ciężar na mojej klatce piersiowej skutecznie mi to uniemożliwił. Wtedy zobaczyłem blond czuprynę, nagle wszystkie wspomnienia ostatniej nocy wróciły jak bumerang. Miałem mieszane uczucia, moja nienawiść z każdym dniem coraz bardziej malała. Lubiłem, gdy Hwang był obok mnie. Chciałem wstać, zanim się obudzi, czułem, że spotkanie się z rzeczywistością będzie niekomfortowe dla nas obojga. Obmyślałem jak opuścić łóżko nie budząc młodego prezesa, gdy nagle niespokojnie ruszył się, od razu zamknąłem oczy udając, że śpię. Ucisk na klatce piersiowej znikł.
- Kurwa. - usłyszałem ciche przekleństwo opuszczające usta blondyna. Otworzyłem oczy, mężczyzna siedział na łóżku, przeczesując nerwowo włosy. Poszedłem w jego ślady unosząc się do siadu. Wyższy spojrzał na mnie kątem oka.
- Czyli wykorzystałeś to, że byłem najebany i wepchałeś mi się do łóżka pedale. - rzucił oschle i kpiąco. W moich żyłach czułem wrzącą krew z nerwów. Zdecydowanie wolałem delikatniejszą wersję Hyunjina.
- Że co proszę? - krzyknąłem, zwracając uwagę blondyna. - Kto mi to zrobił? - pokazałem na moją szyję w malinkach. - Ty zacząłeś Hwang. Ty wciągnąłeś mnie pijanego do łóżka. Więc skończ pierdolić.- dokończyłem, patrząc na niego ze złością.
Mężczyzna nie odezwał się słowem, odwracając wzrok. Byłem w nerwach nie chciałam powiedzieć czegoś, czego mógłbym żałować, więc wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Stanąłem przed dużą, przeszkloną ściana obserwując miasto. Starałem się uspokoić, by nie stworzyć niepotrzebnego sporu. Nie chciałem psuć progresu w naszej relacji. Jak tylko udało mi się opanować myśli, podszedłem do ekspresu klikając americano, które było ulubionym napojem Hwanga. Kiedy urządzenie zapiszczało dając znać o gotowej kawie. Zabrałem kubek, kierując się do sypialni. Hyunjin siedział na skraju łóżka, chowając twarz w dłoniach.
-Wypij. - rzuciłem beznamiętnie nawet na niego nie patrząc, po czym wystawiłem kubek w jego stronę. Czułem jego zaskoczone spojrzenie. Wziął naczynie, upijając duży łyk napoju.
- Lee, zapomnij o tym co się wczoraj wydarzyło. To po prostu alkohol. - powiedzial pewnie, jednak jego oczy wskazywały na niepewność. Serce boleśnie zakuło na słowa przez niego wypowiedziane. W milczeniu opuściłem pomieszczenie. Czyli wracamy do normalności.
●●●
Siedziałem w salonie przeglądając projekty od pracowników, nagle do moich uszu doszedł dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałem w stronę z której go usłyszałem. Hwang wraz ze spakowaną walizką przemierzał drogę do wyjścia. Automatycznie wstałem idąc za nim, domyśliłem się, że wszystko zostało naprawione i może wrócić do siebie. Jednak ja sam się bałem, nie chciałem, żeby tam wracał.
- Pójdę tam z tobą. - wyszedłem z inicjatywa, sięgając po buty. Przynajmniej miałbym pewność, że niczego tam nie zastał.
- A co ja jakiś ułomny? - rzucił ostro, zabierając mój cały zapał.
- Data moich urodzin. - powiedziałem. Chłopak patrzył na mnie jak na debila, więc dokończyłem. - To kod do mojego mieszkania.
Ani ja ani Hyunjin nie odezwaliśmy się już słowem do siebie, spojrzał na moją oznaczoną szyję na kilka sekund po czym wyszedł bezpowrotnie z mojego apartamentu.
●●●
Moje cztery ściany bez Hwanga były puste i bez życia. Naprawdę przywiązałem się do niego i przez okres mieszkania z nim nie czułem się samotny.
Nie miałem z nim kontaktu od kilku dni, dostałem jedynie po weekendzie od jego nowej sekretarki wiadomość, że spotkanie odnośnie kolaboracji odbędzie się w środę.Siedziałem przy biurku, gdy do mojego gabinetu weszła uśmiechnięta Jisu. Nie widziałem jej od czasu imprezy, z racji, że wzięła urlop. Niosła jakąś korespondencję.
- No ładnie cie urządził. - zaśmiała się pokazując na moją szyję. - Po biurze juz chodzą plotki, że nasz szefuncio kogoś ma. - dokończyła, sugestywnie poruszając brwiami.
- Nie denerwuj mnie nawet. Od soboty wymyślam idealny sposób jak cię zamordować. -burknąłem obrażony.
- Czekam na podwyżkę, gdy już w końcu będziecie razem. - powiedziała żartobliwym tonem, puszczając mi oczko.
Przewróciłem oczami, na ten tekst. Przeglądając korespondencję. Jeden list szczególnie przykuł moją uwagę. Był w czerwonej kopercie, podpisany jedynie moim imieniem i nazwiskiem. Otworzyłem ją wyciągając elegancką kartkę. Moje oczy prawie wyleciały mi z orbit, a usta uformowały się w duże "o". Spojrzałem na Jisu, która nerwowo przygryzała wargę.
- O jeju. - wydukałem z siebie. - Ty i Yuna? BIERZECIE ŚLUB? - wydarłem się, biorąc dziewczynę w ramiona.
- Tak jakoś wyszło. -mruknęła zawstydzona, a ja odsunąłem się od niej ponownie spoglądając na zaproszenie.
- Tak się cieszę rybeczko. - odparłem, podskakując z radości używając jej przezwiska, którego dziewczyna szczerze nie znosiła.
- Mam nadzieję, że ty i Hwang naprawde się zejdziecie bo mi teraz serio będzie potrzebna podwyżka. - zachichotała, kierując się do wyjścia.
Szczęśliwy wróciłem do czytania listów.
●●●
Kierowałem się do sali konferencyjnej, byłem dużo przed czasem. Jednak chciałem mieć trochę czasu, by przejrzeć dokumenty w sprawie kolaboracji. Gdy uchyliłem drzwi usłyszałem głos Hwanga.
- Chłopie, to się nie uda, poddaje się. Początkowo wizja przejęcia Lee Company była kusząca, ale bycie miłym dla niego, to była najgorsza rzecz w moim życiu. Rozkochanie w sobie Felixa nie byłoby trudnym zadaniem, bo leci na mnie i sprawdziłem już to, ale to obrzydzydliwe. - mówił głosem przepełnionym obrzydzeniem i jadem.
Nie mogłem się ruszyć. Było mi przykro. Jak mogłem być tak naiwnym. Jego słowa dudniły mi w głowie, myślałem, że nasze relacje się poprawiają, a on po prostu miał w tym swój interes. Nagle obrócił się w moją stronę, jego mina pozostała niewzruszona.
- O wilku mowa, muszę kończyć. - rzucił do słuchawki rozłączając się. - No co taki zdziwiony jesteś Lixie? - te słowa skierował już bezpośrednio do mnie.
Milczałem. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, czułem łzy napływające do moich oczu, gdy pierwsza strużka słonej cieczy spłynęła po moim policzku odzyskałem głos.
- Wow... - zacząłem robiąc pauzę. - ...nawet nie wiem co powiedzieć. Musiałem być bardzo naiwny, wierząc, że po prostu chcesz skończyć z ta dzieciniadą miedzy nami. - dokończyłem, wychodząc z pomieszczenia. Idąc korytarzem spotkałem wesoła Choi. Widząc mój wyraz twarzy stanęła.
- Idź tam dzisiaj za mnie. - rzuciłem wymijając ją.
●●●
Siedziałem na łóżku, oglądając kolejny odcinek jakiegoś koreańskiego dramatu, gdy usłyszałem wibracje telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz i natychmiast odebrałem.
- Stary, mam trochę rzeczy wysłałem ci na maila, laska ma naprawdę niezły kontakt z Woojinem. Chodzi do dzielnic typowych dla przestępców. Cały czas ją obserwujemy. - powiedział poważnie Changbin. Przez chwilę zapomniałem, że zleciłem my prywatne śledztwo w tej sprawie.
- Dzięki, zaraz to obczaję. - odparłem zaciekawiony.
Jak tylko skończyłem rozmowę, odpaliłem pocztę. Dużo zdjęć jej i Woojina. Wiedziałem, że facet robi różne przekręty, ale nie myślałem, że robi takie rzeczy za plecami rzekomo przyjaciela. Mimo napiętej sytuacji między mną a Hwangiem chciałem to zbadać.
Miłego dnia :))
![](https://img.wattpad.com/cover/309684107-288-k498104.jpg)
CZYTASZ
𝕖𝕟𝕖𝕞𝕚𝕖𝕤 | hyunlix
FanfictionCo stanie się, gdy dwóch młodych prezesów poczuje coś czego nie chcieli do siebie poczuć? Jak mawiają od wrogów do kochanków jeden krok, czy Hwang i Lee go wykonają? Czy rywalizacja zmieni się w miłość? ALERT! : skz nie istnieją, sceny 18+, wulgary...