21. Mam kogoś.

3.9K 194 424
                                    

+

Szykowaliśmy się na obiad u Hangow, czułem dziwny stres, pierwsze spotkanie w rodzinie, gdy ja i Hyunjin nie byliśmy pokłóceni. Przeglądnąłem się w lustrze, ubrałem się w niebieski sweter i czarne spodnie. Po chwili zobaczyłem w zwierciadle przytulającego mnie od tyłu bruneta. Miał na sobie białą koszulę i przetarte jeansy. Wyglądał cudownie zresztą jak zawsze.

- Nie stresuj się tak kotku, wyglądasz świetnie. - mruknął mi do ucha, po czym szybko ucałował mój policzek.

Uśmiechnąłem się lekko, zabierając moje rzeczy z łóżka. Poszedłem do komody zabierając kluczyki od samochodu po czym skierowaliśmy się do garażu.

Zaparkowałem pod domem rodzinnym młodego prezesa. Czułem narastającą gulę w gardle. Hyunjin od razu zauważył mój niepokój. Czule ujął mój policzek, pokrzepiająco pocierając go kciukiem.

- Będzie dobrze. - rzucił po czym na chwilę wpił się w moje usta.

Stanęliśmy przed drzwiami, czekając na ich otwarcie. Po chwili w progu stanęła ciocia przyglądając się nam zaskoczona.

- Przyjechaliście razem? - zapytała zdziwiona, a ja bałem się, że zemdleję.

- Tak. - odparł krótko brunet z uśmiechem, wymijając ją.

Uśmiechnąłem się nieśmiałe, po czym wszedłem w głąb mieszkania. Zasiadłem na moim stałym miejscu przed najmłodszym Hwangiem. Zaczęliśmy zajadać posiłek. Moja mama odchrząknęła znacząco, więc spojrzałem w jej stronę. Kobieta wymownie patrzyła na mnie, pokazując oczami na Hyunjina. Zarumieniłem się zrywając kontakt wzrokowy. Jednak nagle usłyszałem jej głos:

- Hyunjin skarbie masz kogoś?

Z przerażeniem spojrzałem na matkę, która szyderczo się uśmiechnęła do mnie. Przeniosłem wzrok na bruneta, który uśmiechał się chytro pod nosem.

- Mam kogoś. - rzucił pewnie, a ja w myślach sprzedałem sobie soczystego liścia.

- Naprawdę, nic się nie chwaliłeś mi i cioci. Kiedy poznamy tą osobę? - tym razem głos zabrała pani Hwang. Poruszyłem się niespokojnie na krześle, odkaszlując nerwowo.

- W sumie siedzi z nami przy stole. - odparł nieśmiało, zerkając na przerażonego mnie, nie ustalaliśmy okoliczności opowiadania o nas rodziców o ile "my" w ogóle istnieliśmy.

- Nie rozumiem. - zaczął mój tata. - Czekaj, czekaj... wy? - zwrócił się do Hyunjina czekając na potwierdzenie. Brunet nieznacznie kiwnął głową sprawiając tym samym, że mój ojciec krzyknął zadowolony. - Hyesung dawaj mi te trzysta tysięcy wonów stary zgredzie!

Spojrzałem na niego niezrozumiałym wzrokiem. Matki od razu zapiszczały na wieści o naszym romansie. Bałem się, że będą mieli coś przeciwko, ale miło się zaskoczyłem. Moja mama podeszła do bruneta, przytulając go mocno, szepcząc coś na ucho. Mina mężczyzny przybrała skrępowany wyraz, byłem ciekawy co mu powiedziała.

- Cieszę się twoim szczęściem synu, zawsze wam kibicowałem, ale ten głupek mówił, że nic z tego nie będzie, bo się nienawidziliście. A teraz patrz jak przegrał zakład. - zaśmiał się szczęśliwie mój starszy.

- Pasujecie do siebie idealnie. - skomentowała ciocia, a ja czułem jak się rumienię.

- Wiedziałam, że coś jest na rzeczy od waszej sesji do kampanii. - odparła znacząco moja rodzicielka.

Atmosfera podczas obiadu była bardzo miła, każdy wypytywał o szczegóły mojej relacji z brunetem. Byłem naprawdę zadowolony, że starsi to akceptują i nie są przeciwni. Wróciliśmy do mieszkania wieczorem, zaczęliśmy przygotowywać kolację, gdy przerwał nam telefon Hyunjina, wyższy poszedł odebrać do sypialni, a ja kontynuowałem przygotowania. Po kilku minutach brunet wrócił uśmiechnięty, od razu zamykając mnie w szczelnym uścisku.

- Kochanie, udało się! Jest nakaz aresztowania Woojina, Changbin mówi, że jutro po niego jedzie policja. - powiedział wesoło. A ja nie powstrzymywałem łez szczęścia, w końcu koniec tego horroru.

Wyższy oderwał ode mnie przywierając do moich ust. Pocałunek był przepełniony ulgą i miłością. Oddawał nasze emocje, nie był namiętny i wulgarny, powiedziałbym, że czuły. Mężczyzna po chwili odsunął się wracając do robiania kolacji z o wiele lepszym nastrojem.

Leżeliśmy po zjedzonym posiłku w chwilowo naszej wspólnej sypialnii. Oglądaliśmy jakiś film akcji, wtulałem się w klatkę piersiową Hyunjina, rozkoszując się jego szybkim biciem serca. Czułem, że zaraz zasnę.

- Kotku. - rzucił zmysłowo Hwang.

- Hmmm? - spojrzałem pytająco na bruneta, który przyglądał mi się z rozmarzeniem.

- Kochaj się ze mną. - odparł zawadiacko siadając mi na biodrach.

Cała senność minęła od razu, gdy wypowiedział te słowa. To stwierdzenie było takie delikatne. On cały byl taki. Od razu przyciągnąłem go do pocałunku dając mu niemą zgodę. Hwang całował, każdy skrawek mojego ciała z niezwykłą subtelnością. Było mi coraz bardziej gorąco, czułem przyjemne mrowienie w podbrzuszu. Doprowadzał mnie do szaleństwa. Tym razem to ja chciałem przejąć inicjatywę. Obróciłem nas tak, że to ja byłem nad nim. Spojrzenie Hyunjina bylo zaciekawione, ale było widać podekscytowanie. Tym razem to ja schodziłem pocałunkami coraz niżej chcąc doprowadzić go do szału. Hyunjin wzdychał czując błogość, raz po raz szepcząc moje imię. Oderwałem się od niego, po czym sięgnąłem do szuflady, wyciągając mu dobrze znane przedmioty. Przygryzł wargę na widok prezerwatyw i lubrykantu. Zapowiadała się długa noc.

Dziś króciutko! Miłego dnia/wieczorku!!! ♡

𝕖𝕟𝕖𝕞𝕚𝕖𝕤  | hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz