FELIX POV.
Przez pierwszy tydzień nie wychodziłem z łóżka. Tylko płakałem i wegetowałem, nawet nie jadłem. Miałem dość. Wgapiałem się w widniejącą na moim palcu złotą obrączkę, której nie miałem zamiaru ściągać. Tęskniłem, wiedziałem, że spierdoliłem po całości. Dopiero, gdy odszedł ode mnie zrozumiałem jak bardzo się starał, jak bardzo mu zależało, te piękne śniadania, te komplementy. Powinienem zginac za to, że nie doceniałem takiego skarba.
Płakanie było moją ulubioną czynnością, wyłem w poduszkę, która była nasiąknięta zapachem mojego byłego męża. Gdybym mógł kochałbym go najmocniej na świecie. Zrobiłbym wszystko by był szczęśliwy I by czuł się najlepiej na świecie.
Jego rzeczy zniknęły z kiedyś naszego mieszkania, teraz nawet nie wiedziałam gdzie znajduje się były mąż. Każdego dnia odechciewało mi się żyć coraz bardziej. Każde spojrzenie w lustro kończyło się popękanym szkłem, gdyż nie mogłem patrzeć na siebie. Byłem potworem.
Po siedmiu dniach od rozprawy, do mieszkania wręcz wdarła się moja mama. Przyniosła obiad oraz lekkie zakupy.
- Nie odbierasz, nie odpisujesz! Ludzie wariują czy żyjesz w ogóle?! Felix co ty wyprawiasz? - krzyczała.
Nie była na mnie zła, prawdopodobnie po prostu się martwiła. Fakt był taki, że nie miałem telefon w rękach od momentu w którym wszedłem na salę sądową. Nie miałem pojęcia, czy ktoś się dobija. Nikt nie powienien się interesować takim śmieciem jak ja. Powinienem zgnić z tęsknoty i żalu.
- Ja... - zacząłem, ale po pierwszym słowie mój głos się załamał, a twarz zalała się łzami.
Wtedy rodzicielka zrozumiała w jak fatalnym stanie jestem. Usiadła na skraju łóżka i przyciągnęła mnie do przytulenia.
- Jejku Lixie jak mogłam nie pomyśleć o tym, że przeżywasz to tutaj sam. - wymamrotala kobieta, zażenowana swoim postępowaniem.
- Tak bardzo za nim tęsknię. - załkałem.
- Rozmawiałam z ciocią. - wyrzuciła nagle mama. - Nie jest zła, za to co się stało i za to co zrobiłeś. Mówiła, że to wasze sprawy i tak cię kocha jak własne dziecko. - westchnęła.
- Nie zasługuje na żadna miłość po tym co się wydarzyło. - wymamrotałem.
- Dziecko różne rzeczy się zdarzają, żebyś wiedział ile ja z twoim ojcem przeszliśmy, a teraz spójrz jesteśmy szczęśliwym małżeństwem i mamy cudownego syna. - podniosła głos.
- Co mam robić? - płakałem.
- Jak to co?! Spiąć dupę i walczyć! Zachowujesz się jakbyś nie byl moim dzieckiem! Gdzie ta waleczność? - oburzyła się starsza.
- Myślisz, że się uda? - dopytałem.
- Na pewno, ale dziecko zranisz mi Jinniego jeszcze raz, to cię własna matka nie pozna. - zaśmiała się pocieszająco.
- Ale wiesz, że to Ty jesteś moją matką? - parsknąłem.
- Oj tam oj tam.
- Nigdy go nie zranię w taki sposób. Będzie najszczęśliwszy obiecuje. - wyszeptałem, jakbym ciał przekonać samego siebie.
Mama bardzo mi pomogła, nakarmiła mnie, pomogła mi posprzątać i dała czas na wykąpanie się.
Zasugerowała, że powinienem wrócić do pracy, dzięki czemu nie dość, że zajmę myśli i na nowo wkręcę się w biznes, to będę miał większa szanse na interakcje z Hyunem i taki był mój plan i najbliższy cel.
♥︎
Pójście do pracy po raz pierwszy od wielu, wielu miesięcy i to w środku tygodnia, to musiało być dziwne. I właściwie to wyjaśniało wszystkie przestraszone i zaskoczone miny pracowników. Naprawdę się starałem wyglądać profesjonalnie. Wstyd było przyznać, że na początku błądziłem po firmie i zapomniałem jak to jest. Wciąż byłem prezesem, więc czemu byłem aż tak zestresowany.
Podszedłem do dębowych drzwi, gdzie zamiast złotej tabliczki "Hwang Hyunjin i Hwang Felix" widniała taka z napisem "Lee Felix". Wziąłem głęboki wdech I wszedłem do biura, byłem jednak nieprzyjemnie zaskoczony. W środku było tylko jedne biurko, co wyjaśniałoby plakietkę na wejściu.
Wyszedłem z pomieszczenia i udałem się do mniejszego gabinetu mojej sekretarki. Yuna mocno zdziwiła się widząc mnie w centrali.
- Felix co ty tu robisz? - zapytała zaskoczona.
- No jak to co jestem w pracy. - wyjaśniłem.
Ta popatrzyła na mnie z niezrozumieniem.
- Wróciłem, chce wrócić. Chciałbym, żebyś mi pomogła się w to wszystko wdrożyć i proszę powiedz i tym Jisu, chcę, żeby to doszło do Hyunjina. - powiedziałem.
- Przykro mi z powodu tego wszystkiego, ale też cieszę się, że wróciłeś. - odparła nostalgicznie.
- Domyślam się, że teraz mam biuro w pojedynkę? - zaśmiałem się smutno.
- Hwang przeniósł biuro piętro wyżej. - wyjaśniła. - Tak jakby, mówił, że nie chcesz ryzykować interakcją z tobą.
To zabolało mnie cholernie, ale też nie dziwiłem się mężczyźnie. Był zraniony, zniszczyłem go.
- Myślisz, że mogę do niego iść teraz? - westchnąłem.
- To ty nie wiesz? Hyunjin wyjechał. - odparła niepewnie.
- J-jak to wyjechał?
- Nie na zawsze, ale zaraz po waszej rozprawie, poleciał do Paryża i ma wrócić za tydzień. - powiedziała.
Uciekł ode mnie. Wiedziałem, że zrobił to celowo. Nie chciał mnie widzieć. Obudziłem się za późno. On już poszedł dalej.
- Rozumiem... to może pomożesz mi trochę, przejmę jego obowiązki, będę potrzebował nadzoru. - poprosiłem, a ta przytaknęła z uśmiechem.
Po kilku godzinach intensywnej pracy, do gabinetu weszła Jisu. Spojrzała na mnie z niezrozumieniem.
- Co ty tu? - zawołała ucieszona.
- Wracam i przejmuje moje obowiązki. - zaśmiałem się.
- Cieszę się, że jesteś. Brakowało tu ciebie. Domyślam się jednak, że ktoś kogo imię zaczyna się na Hy a końcu na unjin sprawił, że książę powrócił. - parsknęła.
- Widzę, że nie trudno się domyślić.
- Powodzenia w takim razie. - mrugnęła do mnie, po czym skierowała słowa do swojej żony. - Kochanie pomożesz mi?
Obie zniknęły za drzwiami, a ja zostałem sam. Przypomniałem sobie jak bardzo lubiłem tą pracę. Przygotowane dokumenty odłożyłem na bok by później odnieść je do gabinetu Hyunjina.
W następnym tygodniu zaplanowała była konferencja prasowa w której miał być ogłoszony nasz rozwód na samą myśl byłem przerażony. Chciałem, aby była mniejsza sensacja z tego, wiedziałem, że bez łez nie dam rady, przed takim tłumem dziennikarzy.
Wieczorem zabrałem plik papierów i udałem się piętro wyżej, nikomu nie mówiłem, bałem się że asystentki nie pozwolą mi na to. Stanąłem, przed masywnym wejściem z plakietką. Biuro było ładnie urządzone, pod przeszkloną ścianą stało biurko i to do niego się udałem, obszedłem je i kiedy kładłem dokumenty, kątem oka zobaczyłem coś, przez co od razu stanęły mi łzy w oczach.
Tuż obok lampki stała ramka, w której widniało nasze wspólne zdjęcie, gdy starszy całuje mój polik.
To dało mi nadzieję na lepsze jutro. Być może dzięki temu uśmiechałem się jak glupi sam do siebie.
♡
Buziaczki, będzie dobrze pamiętajcie
Kocham Was!
•Klaudia•
☆☆☆☆☆☆☆☆☆
![](https://img.wattpad.com/cover/309684107-288-k498104.jpg)
CZYTASZ
𝕖𝕟𝕖𝕞𝕚𝕖𝕤 | hyunlix
FanficCo stanie się, gdy dwóch młodych prezesów poczuje coś czego nie chcieli do siebie poczuć? Jak mawiają od wrogów do kochanków jeden krok, czy Hwang i Lee go wykonają? Czy rywalizacja zmieni się w miłość? ALERT! : skz nie istnieją, sceny 18+, wulgary...