11. Nie lubisz tostów?

3.9K 210 596
                                    

Wstałem przed blondynem tak jak zawsze. Byłem naprawdę szczęśliwy, że śpi w moim łóżku obok mnie. Nie wiem, kiedy tak bardzo zauroczyłem się w tym mężczyźnie, ale pasowało mi to. Poszedłem do kuchni, z zamiarem zrobienia tostów francuskich. Cały czas się wesoło nucąc melodie pod nosem przygotowywałem śniadanie dla mnie i dla Hyunjina. Gdy położyłem talerze na ławie, z pokoju wyszedł Hwang.

- O już wstałeś. - rzuciłem z uśmiechem na ustach. Blondyn spojrzał na nakryty stół, po czym się skrzywił.

- Nie lubisz tostów? Poczekaj zaraz przygotuję coś innego. Powinienem poczekać i cie zapytać co chcesz. Wybacz. - powiedziałem na jednym tchu, lekko zaaferowany sytuacja.

- Poczekaj, musimy porozmawiać. - rzucił poważnym, lekko zirytowany tonem.

- Znowu zrobiłem coś nie tak? - zapytałem niepewnie, widząc grymas wyższego.

- Słuchaj, zapomnij o tym co się wydarzyło wczoraj. Myślę, że powinniśmy zakończyć tą dziwną relację między nami. - zaczął wypowiedź, a ja poczułem smutek i zakłopotanie. - Mieliśmy kilka wybryków po alkoholu, to wszytsko. Nie zależy mi na tobie Lee, po prostu procenty sprawiają, że mam ochotę na zbliżenia, ale to mógłby być każdy. Ja cie nawet niezbyt lubię. - dokończył beznamiętnie.

Czułem się upokorzony, przygnębiony i zawiedziony jednocześnie. Znowu uczucia do Hwanga przysłoniły mi szarą rzeczywistość. Stałem zakłopotany patrząc na stół, na którym leżał jeszcze ciepły posiłek.

- Możemy darować sobie docinki i te cyrki, ale skończmy ten pieprzony projekt i niech każdy wróci do swojego życia. - odparł bez najmniejszego zawahania.

- Rozumiem. Wiem o co chodzi. - udało mi się w końcu z siebie wydusić. Starałem się brzmieć miło, ale w moim sercu rozlewał się przeraźliwy ból. - Chociaż spakuje ci tosty i tak nie dam rady zjeść dwóch porcji. - uśmiechnąłem się słabo, od razu zabierając się do działania.

Nie chciałem pokazać, jak bardzo dotknęły mnie jego słowa, jak bardzo było mi przykro. Byłem zaskoczony, jego nagłym dziwnym zachowaniem. Raz grał zakochanego kochanka, a raz odwiecznego wroga. Podałem mu papierowy talerz owinięty folią, zabrał przewracając oczami.

- Lee i jeszcze jedno nie wtrącaj się już w moje sprawy. Sam sobie poradzę. Woojin to mój przyjaciel, wyjaśni mi to. - burknął opuszczając mój apartament.

●●●

Siedziałem na kanapie kończąc kolejne opakowanie lodów, Chan dobijał się od kilku godzin, ale nie miałem ochoty na rozmowę z nim. Usłyszałem kolejną wibracje i zirytowany uniosłem telefon, mając ochotę odpisać, żeby się odwalił. Byłem zdziwiony, gdy zobaczyłem, że to nie Bang.

Od Jeongin:
Hej, co robisz? Może chcesz
trochę mojego towarzystwa?

Uśmiechnąłem się, wolałem już spędzić wieczór z nowo poznanym znajomym, niż ze starym przyjacielem. Wiedziałem, że nie zna sytuacji, więc nie będzie tej sprawy komentować. Postanowiłem szybko odpisać.

Do Jeongin:
Wpadaj, mam chujowy dzień.

●●●

Po około trzydziestu minutach usłyszałem  dzwonek. Otworzyłem, a moim oczom ukazał się wesoły czarnowłosy. Zaprosiłem go w głąb mieszkania.

- Nie wiem czy będziesz chciał, ale wziąłem dwa jointy, jakbyś miał ochotę zajarać ze mną. - rzucił wesoło, dając mi buziaka w policzek.

- Tylko o tym marzę. - powiedziałem zmęczony, lekko się uśmiechając.

Usiedliśmy wygodnie na kanapie w salonie. Po kilku minutach intensywnej wymiany zdań, w końcu wybraliśmy film i włączyliśmy go na telewizorze. Padło na jakieś reality show pod tytułem "Miłość jest ślepa". Oj jest... Oglądaliśmy, w między czasie rozmawiając o głupotach.

𝕖𝕟𝕖𝕞𝕚𝕖𝕤  | hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz