Odsuwam się od pani Hudson i nie zważając na nic ruszam biegiem do starego pokoju Johna, w którym nadal mam strój Czarnej Dalii. Wiem, że jestem świeżo po zabiegu i nie powinnam tego robić, ale odpinam swoją ortezę, dzięki czemu uwalniam tym lewą rękę. Zdejmuję w pośpiechu buty i od razu sięgam po moje ukochane wojskowe glany. Zawiązuje je sprawnie, czując, że będą mi potrzebne. Jakby jakaś niewidzialna siła rozkazywała mi je założyć.
Po zapięciu z powrotem ortezy zbiegam na dół i zaglądam do salonu, w którym nadal stoi Mycroft, pani Hudson i John. Nie rozumiem, dlaczego żadne z nich jeszcze się nie ruszyło.
– John ze mną, pani Hudson proszę o pożyczenie tego sportowego samochodu, Mycroft – Starszy Holmes prostuje się, jak młody żołnierz oczekujący specjalnego zadania dla niego. – masz powiadomić wszystkie komisariaty policji, aby nie ścigały czerwonego V8 Vantage S o rejestracji API5 CXJ. John oczywiście ty prowadzisz.
– Jak to możliwe, że pamiętasz rejestrację mojego samochodu? – Martha marszczy brwi i nie czekając na moją odpowiedź szybkim krokiem rusza ku schodom. Gdyby tylko wiedziała, jak wiele różnych informacji posiadam w mym umyśle.
– Wiesz, co będzie, jeśli się okaże, że siejesz niepotrzebną panikę? – Przenoszę wzrok na brata Sherlocka, który wyciąga telefon z kieszeni spodni. Posyłam Mycroftowi znaczące spojrzenie, a on bierze głęboki wdech. – Obyś miała rację.
– Ty wiesz, że ją mam tylko nie potrafisz się pogodzić z tym faktem – mówię na odchodne i wybiegam z salonu. Nie muszę długo czekać, by słyszeć kolejne szybkie kroki za mną. – Mam nadzieję John, że nie zaboli cię złamanie kilku przepisów drogowych?
– Takim samochodem? Nigdy. – Uśmiecham się pod nosem i wychodzę z budynku, gdzie już czeka na nas pani Hudson. Nawet jeśli jest to sytuacja awaryjna, to musimy się nacieszyć tą jazdą, ponieważ to zapewne pierwszy i ostatni raz, gdy pani Hudson pożycza nam samochód.
– Tylko go nie zarysuj. – Pani H. grozi Watsonowi palcem, a następnie podaję mu kluczyki. – Bo inaczej cię znajdę, a wiem, gdzie mieszkasz.
– Chyba zacznę się jej bać – mówi półgłosem John, gdy właścicielka domu wraca do środka. Ja jeszcze nie doszłam do takiego momentu, ale fakt, Martha potrafi być groźniejsza niż nam się wydaje.
– Pora wezwać posiłki. – Wyciągam telefon, wybieram numer brata i wsiadam do pojazdu. Już czuję tę ekscytację, wiedząc, że nie zostaniemy złapani. Chociaż patrząc wstecz na moje wybryki podczas jazdy, to nie będzie dla mnie żadna nowość. – Coś czuję, że będzie bardzo zadowolony.
– Tak Betty? – Słyszę nagle po drugiej stronie słuchawki. Jego ton głosu jest tak niejednoznaczny, brzmi jakby był spokojny, a zarazem poirytowany.
– Potrzebuję, abyś się udał do szpitala św. Caedwalla w trybie natychmiastowym – mówię nie owijając w bawełnę. Nie chcę udawać, że dzwonię, by porozmawiać jak siostra z bratem, ponieważ tu chodzi o ludzkie życie.
– Co się stało? Sherlock uciekł czy znowu próbował kogoś zaatakować? – Zaczynam się czuć, jakbym rozmawiała z Donovan, a nie moim bratem.
– Smith najprawdopodobniej próbuje go zabić
– Co ty mówisz?! Też zaczynasz mieć jakieś urojenia?
– Smith w wywiadzie powiedział, że Sherlock może trafić do jego ulubionej sali. A tak się składa, że jego ulubioną salą jest kostnica, do której trafiają trupy. – Zerkam na Johna, który w skupieniu stara się w miarę bezpiecznie omijać inne jadące samochody. Dam sobie rękę uciąć, że widzę w jego oczach błyszczącą się ekscytację taką jazdą.
CZYTASZ
Let's Play Again • Sherlock Holmes
FanfictionPo śmierci Moriarty'ego i Holmesa wszystko się zmieniło, a może raczej wróciło do normy? Londyn zaczął być nadwyraz normalny, a przestępczość ograniczyła się do drobnych kradzieży bądź bójek w barach. Mieszkańcy żyli tak, jakby nic się nie stało. Je...