Podczas gdy strażacy kolejną minutę walczą z ogniem w naszym mieszkaniu, my czekamy na jakąkolwiek odpowiedź ze strony Eurus. Już jakiś czas temu Sherlock opublikował post na blogu i od tamtej pory jest totalna cisza. Zaczynam się martwić coraz bardziej, że miałam rację, że ona nie ma zamiaru dotrzymać swojego słowa.
– Pan Sherlock Holmes? – Rozlega się za nami ciepły męski głos, sprawiając, że odwracamy się do jego posiadacza. Okazuje się nim być dwudziestoparoletni chłopak.
– Tak, to ja – odpowiada podejrzliwym tonem detektyw i bacznie lustruje nieznajomego. Ostatecznie zatrzymuje swój wzrok na kopercie, którą trzyma.
– Przesyłka dla pana. – Dwudziestoparolatek podaje Sherlockowi do ręki papierową kopertę, wykonuje szybkie skinięcie głową i rusza w stronę centrum miasta.
– Brak adresata – mówi na głos młodszy Holmes i bez zastanowienia rozrywa kopertę. Przysuwam się do niego i spoglądam do środka.
– Co to jest? Zdjęcie? – Wyciągam zawartość i jak się okazuje to naprawdę zdjęcie. Przyglądam mu się, a następnie pokazuje mężowi, Johnowi i Mycroftowi. – Kojarzę tę fabrykę, ale...
– Jaś i Małgosia – rzuca nagle Watson, a my całą trójką kierujemy ku niemu swój wzrok. Dlaczego w takiej sytuacji przypomina mu się bajka dla dzieci?
– O czym ty mówisz? – dopytuje starszy Holmes.
– To jest ta sama fabryka, w której Moriarty trzymał dzieci ambasadora! – Spoglądam na fotografię raz jeszcze i otwieram szerzej oczy. John ma rację! To naprawdę ta sama fabryka.
– Sherlock dzwoń do Dimmocka, ja powiadomię Grega! – Wyciągam telefon i wysyłam bratu szybkiego SMS-a, po czym ruszam w stronę samochodu. Moje serce bije jak szalone z nadzieją, że Eurus nie pogrywa sobie z nami. – Mycroft ty lepiej się upewnij, że twoja siostra nadal jest pod kluczem tak jak sądzisz.
– Od kiedy to ty wydajesz rozkazy? – pyta oburzony i posyła mi gniewne spojrzenie.
– Od momentu, gdy ty zatajasz przed nami bardzo ważne fakty – mówię poważnym tonem i siadam na miejscu kierowcy. Zapinam pas i zaciskam mocniej dłonie na kierownicy czekając, aż Sherlock i John zajmą swoje miejsca. – Przekaż Dimmockowi, aby uprzedził funkcjonariuszy na służbie, że nie będę przestrzegać zasad ruchu drogowego.
Po tych słowach odjeżdżam spod budynku z piskiem opon. Adrenalina rozprzestrzenia się po całym moim ciele, a ja czuję jakbym walczyła z czasem, który specjalnie przyspiesza. Nie wiem w jakim stanie jest moje dziecko, nie wiem nawet, czy jeszcze...opuszczona fabryka nie jest idealnym miejscem dla trzyletniego dziecka. Zresztą dla nikogo nie jest.
– Nadinspektor będzie na miejscu najszybciej, jak tylko da radę. – Nie odpowiadam mu. Nie czuję takiej potrzeby i nie uważam, aby to było potrzebne. – Od razu przyślą też karetkę.
– Naprawdę sądzi, że Will będzie w tak tragicznym stanie? – Najwidoczniej nie tylko ja zatracam się w takich czarnych myślach.
– Nie. – Marszczę lekko brwi i kątem oka widzę jak mąż kieruje ku mnie swój wzrok. – Boi się, że Elizabeth może zadziałać pod wpływem emocji.
– Wiecie, że ja nadal tu jestem i wszystko słyszę – mówię poważnym tonem nie patrząc na żadnego z nich. Biorę głęboki wdech i przez krótką chwilę zaciskam mocniej dłonie na kierownicy, wyprzedzając kolejne samochody. Zdaje mi się, że ostatni raz jechałam w ten sposób w dzień śmierci Moriarty'ego. – Nigdy wam tego nie mówiłam na głos, ale są rzeczy, za które jestem wdzięczna Jimowi.
– Co dokładnie masz na myśli? – Spoglądam szybko na Holmesa i w jego spojrzeniu dostrzegam coś dziwnego. Niepewność, ostrożność i przebłysk dawno niewidzianej przeze mnie dedukcji.
CZYTASZ
Let's Play Again • Sherlock Holmes
FanfictionPo śmierci Moriarty'ego i Holmesa wszystko się zmieniło, a może raczej wróciło do normy? Londyn zaczął być nadwyraz normalny, a przestępczość ograniczyła się do drobnych kradzieży bądź bójek w barach. Mieszkańcy żyli tak, jakby nic się nie stało. Je...