Taki wieczór jak ten marzył się Mycroftowi Holmesowi od dawna. Wreszcie po długich miesiącach pracy na spokojnie może usiąść w fotelu, zapalić papierosa i popijając najlepsza whisky jaką ma oglądać jeden z jego ulubionych filmów. Zapewne widział go więcej niż raz, ale nie zmienia to faktu, że nadal go uwielbia. Chyba od zawsze miał słabość do starych filmów noir.
Niespodziewanie seans zostaje przerwany przez dziwne przebitki, które Holmes dobrze zna. Gasi papierosa w popielniczce i przesuwa się na skraj fotela. Nie potrafi zrozumieć co nagrania z jego dzieciństwa robią na taśmie z filmem. W ostateczności film zostaje całkowicie zastąpiony. Oczom Mycrofta ukazuje się on sam, mały Sherlock i jego rodzice. Uśmiecha się pod nosem dostrzegając to ogromne podobieństwo jego chrześniaka do swojego młodszego brata. Nagle na ekranie pojawia się napis I'm back w takim stylu, jakby ktoś napisał go krwią i zaraz po tym taśma się spala.
Holmes wstaje z fotela, podchodzi do drzwi i stara je się za wszelką cenę otworzyć. Niestety, ktoś je zamkną, co ewidentnie jest niemożliwe, ponieważ jest tutaj sam.
– Mycroft. – Szeptem rozchodzi się po pomieszczeniu dziecięcy głos. Holmesowi trudno jest określić czy należy on do chłopca, czy dziewczynki. Zaraz po tym nad jego głową rozlega się dźwięk szybkich kroków.
Wtem zamknięte wcześniej drzwi same się otwierają. Oczywiście starszy brat Sherlocka zdaje sobie sprawę z tego, że najprawdopodobniej powinien zostać w pomieszczeniu i zignorować te dziwne sytuacje. Może alkohol zbytnio uderzył mu do głowo, a może to zmęczenie i stres wpędziły go w te niewyjaśnione sytuacje. Mimo tego Holmes wychodzi stawiając ostrożnie kroki. Drzwi zamykają się za nim z impetem, co sprawia, że od razu sięga po leżącą w koszyku parasolkę. Trzymając ją mocno ściąga element z materiałem i w dłoni zostaje mu już tylko rączka z metalowym elementem mający imitować szpadę bądź miecz.
– Mycroft. – Ponownie rozbrzmiewa dziecięcy głos i w tym samym czasie pękają żarówki z lampach wiszących przed nim. Powoduje to, że starszy Holmes wyciąga telefon z kieszeni i włącza w nim latarkę.
– Czy ja zwariowałem? – pyta się w myślach i rusza przed siebie, dostrzegając postać stojąca przy schodach. Wygląda jak mała dziewczynka. – Czyżbym wypił za dużo?
Mycroft podchodzi na tyle blisko, by zrozumieć, że to tylko manekin. Oddycha z ulgą i rozgląda się do około siebie, ktoś robi sobie z niego żarty to pewne. Tylko w jakim celu? Wie, że ma kilku wrogów, ale kto posunąłby się do takich czynów?
– Dlaczego się nie pokażesz? Marnujesz mój czas – mówi wreszcie poirytowany i stara się w jakikolwiek sposób zlokalizować intruza. Jak na złość w tym momencie panuje cisza.
– Mamy czas, drogi bracie. Całą wieczność. – Po tych słowach ktoś za jego plecami zaczyna wbiegać po schodach. Holmes odwraca się i dostrzega tym razem wysoką postać ubraną całą na czarno.
Nie myśląc ani chwili dłużej rusza za nią, lecz gdy docierać do ostatniego stopnia postać znika. Po sylwetce i długich brązowych włosach rozpoznał, że to kobieta. Niestety brak możliwości dostrzeżenia twarzy nie pomaga mu w dopasowaniu kogokolwiek do niej.
– Kim jesteś? – Starszy Holmes stawia powoli stopę za stopą, nasłuchując uważnie.
– Wiesz dobrze kim. – Nagle na końcu korytarza przebiega niska osóbka, wyglądająca dokładnie tak jak manekin piętro niżej.
– Niemożliwe.
– Niemożliwe nie istnieje – mówi gniewnie dziecięcy głos. Światło zaczyna mrygać przez kilka chwil, aż w ostateczności wraca do normalności. – Akurat ty powinieneś to wiedzieć.
CZYTASZ
Let's Play Again • Sherlock Holmes
FanfictionPo śmierci Moriarty'ego i Holmesa wszystko się zmieniło, a może raczej wróciło do normy? Londyn zaczął być nadwyraz normalny, a przestępczość ograniczyła się do drobnych kradzieży bądź bójek w barach. Mieszkańcy żyli tak, jakby nic się nie stało. Je...