Brałam udział w wielu misjach, zdarzało się, że musiałam używać przebrania. Ale nigdy, powtarzam nigdy nie sądziłam, że będą do mnie celować, podczas gdy ja jestem w stroju rybaka. A już na pewno nigdy bym nie pomyślała, że Mycroft Holmes będzie w tej sytuacji grał mojego ojca.
– Ukradł naszą łódź! On i ten koleś ze spluwą! – wykrzykuje zachrypłym głosem starszy Holmes. Naprawdę potrafi się wczuć w rolę. Szczerze sama mogłabym się na to nabrać, gdybym nie wiedziała, że to on.
– Ojcze spokojnie, bo jeszcze ci serce siądzie – mówi troskliwym głosem Mary i spogląda na mojego szwagra. Przysięgam, że gdy będzie już po wszystkim zabieram ją na porządnego drinka. Albo dwa. – Panowie my naprawdę ni...
Mężczyzna ucisza żonę Watsona gestem dłoni, a następnie przytrzymuje słuchawkę w uchu. Nietrudno jest się domyślić, że właśnie kontaktuje się ze swoim szefem. Mam tylko nadzieję, że nie każą nas rozstrzelać na tej plaży, aby nie mieć żadnych świadków.
– Na północnej stronie wyspy – informuje rozmówcę ochroniarz i spogląda na każdego z nas. Coś tutaj nie gra. – Tak jest. Za mną – kieruje te słowa do całej naszej czwórki, a następnie wskazuje nam kierunek lufą karabinu.
– Ja nic nie zrobiłem...!
– Proszę o spokój – przerywa Mycroftowi jeden z pięciu celujących do nas ludzi. Zboczenie zawodowe rozkazuje mi skierować swój wzrok na broń jaką niosą mężczyźni. Ile ja bym dała, aby ją przetestować.
– Gdzie nas prowadzicie? – pytam i powoli przenoszę wzrok na twarz jasnowłosego idącego obok mnie. Ochroniarz zerka na mnie szybko, a następnie ponownie na widok przed sobą.
– Zobaczy pani. – Zerkam dyskretnie na przyjaciółkę i posyłam jej znaczące spojrzenie.
Wiem, że nasz plan przewiduje każdą możliwość, ale czuję, że idzie nam nazbyt dobrze. Zapewne powinnam się cieszyć, że na początkowej fazie wszystko gładko idzie, ale moja intuicja wręcz krzyczy, że ktoś nas przejrzał.
Już od pierwszych chwil bycia w tym budynku odczuwam niepokój, a po moich plecach przebiega niemiły dreszcz. jestem pewna, że Moriarty'emu by się tutaj podobało. Śmiem twierdzić, że czułby się tutaj jak ryba w wodzie. Mężczyźni wprowadzają nas do pomieszczenia wyglądającego, jak sala przesłuchań. Dla wiarygodności Mycroft i Mary zajmują dwa dostępne krzesełka, a ja staję po lewicy szwagra. John natomiast u boku swojej żony, zakładając ręce na torsie.
– Przypilnuj ich – rozkazuje jeden z mężczyzn do wysokiego osobnika w czapce praktycznie przysłaniającej mu oczy. – Naczelnik niedługo przyjdzie.
Wysoki mężczyzna wykonuje krótkie kiwnięcie głową, a następnie wchodzi do celi. W smukłych dłoniach dzierży tę samą broń, co reszta pracujących tutaj ochroniarzy. Naprawdę żałuję, że nie mogę w ten sposób wtopić się w tłum. Niestety wiem, że tylko Sherlock mógł przybrać tę rolę.
– Czy tylko ja uważam, że to dziwne, iż wzięli nas „zwykłych" rybaków do sali przesłuchań? – pytam półgłosem, wiedząc, że w każdym rogu pomieszczenia jest kamera. – Może przesadzam, ale...jest możliwość, że nas rozpoznali?
– Cóż...nie wykluczyliśmy tego – odpowiada nadal zachrypniętym i nieco zmodulowanym głosem starszy brat Sherlocka. Oczywiście, że nikt z nas o tym nie pomyślał. – Uwaga.
Kieruję dyskretnie swój wzrok w stronę drzwi i dostrzegam idącego w naszym kierunku mężczyznę o ciemniejszej karnacji. To jest zapewne ten naczelnik, o którym wspomniał wcześniej tamten ochroniarz.
– To jakaś pomyłka! To ja i moje córki jesteśmy ofiarami! – wykrzykuje ojciec chrzestny Williama ponownie wcielając się w stu procentach w swoją rolę. Nawet w stu dziesięciu, ponieważ dla podkreślenia swojej powagi wstał z krzesła. – Ten człowiek ukradł nam łódź, to pirat!
CZYTASZ
Let's Play Again • Sherlock Holmes
FanficPo śmierci Moriarty'ego i Holmesa wszystko się zmieniło, a może raczej wróciło do normy? Londyn zaczął być nadwyraz normalny, a przestępczość ograniczyła się do drobnych kradzieży bądź bójek w barach. Mieszkańcy żyli tak, jakby nic się nie stało. Je...