Przynajmniej połowa dziennikarzy i londyńskich internautów nie potrafi przetrawić naszego ślubu, który odbył się dwa tygodnie temu. Nadal pojawiają się artykuły o tym, że Wielki detektyw Sherlock Holmes WRESZCIE poślubił swoją narzeczoną. Ktoś nawet spekulował, że w ogóle nie chcieliśmy brać ślubu, ale zmusiła nas do tego moja druga ciąża. Cóż z tego, co mi wiadomo nie jestem ponownie w ciąży i nie planuję być.
Z tych radośniejszych i mniej irytujących wiadomości, Will już całkowicie zaaklimatyzował się w swojej żłobkowej grupie. Oczywiście największym szczęściem jest to, że Sophie także jest w tej grupie, więc początki nie były, aż tak tragiczne. Teraz zdarzają się takie momenty, gdy Will nie chce wracać do domu i z bólem serca muszę słuchać jego szlochania w samochodzie.
– Dzisiaj poznacie nową panią, która będzie was uczyła. – Zerkam na synka, który trzymając mnie za rękę radośnie podąża wzdłuż kolorowej ścieżki prowadzącej do budynku żłobka.
– A dlacemu?
– Ponieważ pani Rachel będzie miała dzidziusia i nie może przychodzić do pracy – tłumaczę synkowi najlepiej, jak potrafię, podczas gdy on zaczyna przeskakiwać na każdy czerwony element dróżki. – Ale sądzę, że pani Elena będzie tak samo super, więc chciałabym byś był grzeczny, dobrze? I pomagał pani, gdyby czegoś nie wiedziała.
– Dobze. – Unoszę łagodnie kąciki ust i otwieram Willowi drzwi. Oczywiście nie mija nawet sekunda, gdy zdejmuje z siebie ubranie wierzchnie i wsuwa na stopy czyste buty. – Zobac udało mi sie! Sam sie psebrałem!
– Super! – mówię z szerokim uśmiechem i sprawdzam, czy aby na pewno odwiesił rzeczy na swój wieszak. – Jeszcze trochę, a nie będziesz już potrzebował mojej pomocy.
– Bo ja jestem duzym chłopcem – stwierdza dumnie, unosząc brodę do góry. Kładzie dłonie na biodrach i pokazuje swoje szczerbate uzębienie. – Tak jak tata.
– Lepiej kochanie, żebyś jeszcze nie był taki jak tata. – Głaszczę go po głowie, po czym podaję mu jego plecaczek. Ujmuję go za dłoń i ruszamy wspólnie w stronę sali, którą najpierw słyszymy, a dopiero później widzimy.
Naprawdę bywa tak, że zapominam, iż przyprowadzam go do żłobka, gdzie rozbiegane trzy albo czterolatki mają więcej energii niż ja po trzech kawach. Wchodzimy do pomieszczenia i od razu zostaje zaatakowana ogromnym przytulasem od Sophie. Nie mam bladego pojęcia skąd wiedziała, że to będziemy właśnie my.
– Sophie! – wykrzykuje William, sprawiając tym, że dziewczynka wręcz rzuca mu się na szyję. I w tym właśnie momencie moje dziecko zapomina o mnie i wraz ze swoją przyjaciółką biegną w głąb sali.
– Cóż przy innej kobiecie mama przestaje być ważna – mówi żartobliwym tonem kobieta pojawiająca się wręcz znikąd. Spoglądam na nią, a ciemnowłosa posyła mi ciepły, łagodny uśmiech. – Przepraszam nie przedstawiłam się. Elena Rodriguez, jestem nową przedszkolanką.
– Miło panią poznać, Elizabeth Holmes. – Ściskamy sobie z kobietą dłonie i poszerzamy nasze uśmiechy. – Zapewne poznała pani mojego męża. Niestety nie udało mi się wyrwać z pracy na zebranie.
– Rozumiem, każdy ma własne obowiązki. – Z każda kolejną sekundą zaczyna mi się wydawać, że skądś ją znam. Ta twarz wydaje mi się taka znajoma. Tylko gdzie ja ją widziałam? – Nic ciekawego panią nie ominęło, więc proszę się nie martwić. Zresztą domyślam się, że mąż wszystko pani przekazał.
– Jeżeli ma pani na myśli dosłownie wszystko, to tak. – Obydwie wybuchamy krótkim śmiechem i w tym samym czasie spoglądamy na dzieci. Will jest już tak zatracony w swoim świecie, że zapomniał położyć swój plecak na półce. – Odbiorę dzisiaj syna około piątej.
CZYTASZ
Let's Play Again • Sherlock Holmes
Hayran KurguPo śmierci Moriarty'ego i Holmesa wszystko się zmieniło, a może raczej wróciło do normy? Londyn zaczął być nadwyraz normalny, a przestępczość ograniczyła się do drobnych kradzieży bądź bójek w barach. Mieszkańcy żyli tak, jakby nic się nie stało. Je...