Rozdział 38. Koniec

655 40 44
                                    

Miesiąc później

Ciemnoskóra kobieta siada na swym jasnoszarym, materiałowym fotelu. Na jej twarzy maluje się ledwo widoczny, aczkolwiek subtelny uśmiech. Zakłada delikatnie nogę na nogę i splata swoje dłonie, kierując wzrok na swojego niezwykle spokojnego pacjenta.

– Jak się dzisiaj czujesz Sherlocku? – pyta łagodnym tonem, przechylając nieznacznie głowę w prawo. Mężczyzna poprawia się na fotelu i bierze głęboki wdech.

– Dobrze – odpowiada prawie zgodnie z prawdą i potakuje przy tym, by przekonać terapeutkę, że jest dokładnie tak jak mówi. – Tak samo dobrze, jak wczoraj i przedwczoraj.

– Cieszy mnie to. – Kobieta poszerza swój uśmiech, chociaż Holmes dostrzega w nim nutę nieufności. Zna Melanie Parry na tyle długo, że wie, iż ona także potrafi używać dedukcji. – A jak twoje relacje z innymi?

– Zależy o kogo pytasz. – Parry nie odpowiada, posyła jedynie Holmesowi znaczące spojrzenie. Detektyw zerka w stronę okna, starając się ułożyć plan wypowiedzi. – Z Watsonami jest tak jak zawsze, czyli dobrze. Czuję, że od tamtego dnia stali się nam bliźsi niż wcześniej. Odkąd pamiętam są jak rodzina, ale teraz...jest inaczej.

– Rozmawiacie już normalnie z Molly? – Sherlock Holmes milczy, będąc cały czas skupiony na oknie. – Sherlock?

– Można tak powiedzieć. – Detektyw wraca wzrokiem na terapeutkę. Sam nie do końca swojego dzisiejszego rozkojarzenia. – Rozmawiamy trochę w pracy, najczęściej o pracy. Nie wracamy do...po prostu do tego nie wracamy. 

– Rozumiem.  A co u Williama? Jak sobie radzi w żłobku?

– Cóż na tym etapie edukacyjnym...– Ciemnoskóra kobieta posyła brunetowi znaczące spojrzenie, sprawiając tym, że mężczyzna ucieka na krótką chwilę wzrokiem. – Wydaje mi się, że z każdym dniem zaprzyjaźnia się z coraz to większą ilością dzieci. Nie zmienia to faktu, że Sophie jest dla niego najważniejsza.

– A jak jego relacje z twoją siostrą? – Holmes wraca wzrokiem na terapeutkę i sili się na uniesienie kącików swych ust.

– Eurus naprawdę go pokochała. Cały czas odczuwa wstyd i poczucie winy przez to porwanie, ale...mają jakiś wspólny język. Świetnie się rozumieją. – Sherlock zaczyna bawić się nitką wystającą z końca podłokietnika, starając się tym wyciszyć wszystkie jego myśli. – Czasami William dopytuje, kiedy znowu odwiedzi ciocię Rus.

– To dobrze, że się dogadują. Domyślam się, że to dla niej wspaniałe uczucie, że ponownie ma rodzinę. – Brunet potakuje łagodnie i przenosi swój wzrok na widok za oknem. Idealnie wypielęgnowany ogród z estetycznie zasadzonymi roślinami. Idealne ucieleśnienie czystej perfekcji. – Wiesz, że ta rozmowa się nie uda, jeżeli nie będziesz ze mną szczery Sherlocku?

Holmes spuszcza wzrok i bezgłośnie bierze głęboki wdech. To nie jest jego pierwsza sesja terapeutyczna, wie, że musi mówić wszystko co kotłuje się w jego głowie. Jednak to nigdy nie było, nie jest i nie będzie jego mocną stroną. Mówienie o tym, czego się boi, co go irytuje czy smuci.

– Nadal masz te koszmary, prawda? – Mężczyzna zaciska dłonie w pięści nie patrząc na terapeutkę. Melania dostrzega ten gest i poprawia się na fotelu. – Cały czas są te same, czy coś się w nich zmienia?

– Cały czas te same – odpowiada szczerze detektyw i przenosi wzrok na tę irytującą go nitkę. Ponownie zaczyna ją skubać, mając nadzieję, że ją urwie. – Za każdym razem widzę, jak uchodzi z niej życie w moich ramionach. Umiera bez słowa pożegnania, a to nie w jej stylu. Od zawsze mówiła za dużo w pewnych momentach, a ta cisza...zabija od środka.

Let's Play Again • Sherlock HolmesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz