Rozdział 20

1.7K 96 51
                                    

Kilka minut po tym, jak Greg pojawił się na Baker Street do mieszkania wchodzi John. Uśmiecham się łagodnie, widząc jak przyjaciel promienieje od samego przekroczenia progu drzwi. Ewidentnie potrzebował odskoczni od życia codziennego, od bycia ojcem i mężem. Nawet jeśli Sherlock rozwiąże tę sprawę w ciągu pięciu minut, to i tak dla Johna możliwość do powrócenia do dawnej codzienności. Do dni, gdy siedział na swym fotelu dni i noce główkując nad sprawami.

Kiedy każdy zajął swoje miejsce, mój starszy brat zaczyna przedstawiać sprawę ze wszystkimi ważnymi szczegółami. Co jakiś czas zerkam na Sherlocka siedzącego z zamkniętymi oczami. Kilka razy udało mi się dostrzec subtelny uśmiech na jego twarzy.

– Co wykazała sekcja? – Przenoszę wzrok na Watsona, biorę głęboki wzrok i zerkam szybko na Grega, chcąc się upewnić, że tę część mogę przekazać ja. Brat przytakuje krótko.

– Dowiedzieliśmy się, że denatem jest Charlie Welsborough syn ministra. – Kątem oka spoglądam na narzeczonego, zero reakcji. – Teraz najciekawsza i najbardziej tajemnicza rzecz w tej sprawie. Otóż przyczyną śmierci nie był pożar, ponieważ chłopa w momencie znalezienia nie żył już od tygodnia.

– Co? – To rzadkie niedowierzanie wybijające się w głosie Sherlocka, sprawia, że uśmiecham się pod nosem. Jednak szybko zaciskam usta w jedną linię, przypominając sobie, że mówię o śmierci młodego chłopaka.

– Charlie zmarł dokładnie tydzień temu. – Zakładam ręce na piersiach i opieram się o kominek. Holmes uśmiecha się szeroko, ukazując przy tym swoje zęby. Wiedziałam, że ta sprawa spowoduje, iż będzie nad wyraz szczęśliwy. – Na szczątkach znalazłam fragmenty materiału winylowego. Jak wiemy kryminalni w raporcie uwzględnili dwa rodzaje winylu. Więc pozostaje

pytanie, jak ciało Charliego znalazło się w samochodzie wraz z tym drugim rodzajem materiału.

– Oj dobra sprawa, bardzo dobra. Pomóc ci? – Detektyw pyta łagodnym tonem i zwraca swój wzrok w stronę mojego brata, chowającego raporty do teczki. Szczerze jestem w szoku, ponieważ po raz pierwszy Sherlock pyta, czy ma podać swoją pomocną dłoń, a nie wprasza się na miejsce zbrodni.

– Poproszę – odpowiada spokojnie Greg i zamyka swój neseser, wkładając do niego wcześniej dwie teczki. Widzę po jego mimice, oczach, że prosi z niemałą niechęcią. Kolejna jego sprawa, za którą nie zdobędzie zasług.

– Mam jednak warunek. Pomagam incognito. – Marszczę brwi i spoglądam na Watsona. John wzrusza ramionami i kręci przecząco głową, co daje mi do zrozumienia, że nie tylko ja nie rozumiem co się właściwie dzieje. – Moja nieomylność robi się nudna.

– Mówisz tak, a później John o tym pisze i spijasz śmietankę – mówi lekko poirytowanym tonem Greg, zakładając ręce na torsie. Wypuszczam bezgłośnie powietrze ustami, teraz zacznie się wylewanie żali, które mój starszy brat trzyma już od dłuższego czasu w swoim sercu.

– Ma rację. – John rzuca Sherlockowi wymowne spojrzenie i subtelnym ruchem głowy wskazuje na Grega.

– Wychodzę na jakąś primadonnę, która zmyśla osiągnięcia.

– Uderzyłeś w czuły punkt. – Holmes patrzy pytająco to na mnie to na Watsona, co sprawia, że obydwoje mamy ogromny problemy, aby się nie zaśmiać. Sytuacja oczywiście nie sprzyja temu, abyśmy śmiali się z mojego brata, którego bardzo dotyka fakt, iż Sherlock „kradnie" mu jego moment.

– Jakbym był uzależniony od pochwał – mówi już ewidentnie poirytowany Greg, gestykulując i ignorując wypowiedziane przez Johna słowa. Zaciskam usta w jedną linię, gdy brat spogląda na mnie, jakby to była po części moja wina.

Let's Play Again • Sherlock HolmesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz