Dni takie jak ten, gdy ja i John mamy wolne, a William jest u dziadków oznacza to dla mnie pełen relaks. Chyba że Sherlock ma jakąś ciekawą sprawę, to wtedy cokolwiek się dzieje. Natomiast, jeśli ma klientów takich jak ten mężczyzna, który właśnie siedzi u nas w salonie, to spędzam wolny czas na graniu z panią Hudson i Johnem w chińczyka, rozwiązujemy krzyżówki albo sudoku. Szczerze nie sądziłam, że mając ponad trzydzieści lat tego typu rozrywka może przynieść tyle radości. Dzisiaj urozmaiciliśmy sobie rozrywkę i umieściliśmy czerwony balon na fotelu Watsona. Na moim zaś stos książek i czaszkę, którą Sherlock cały czas trzyma – sentyment. Założyliśmy się o pięćdziesiąt funtów o to, jak szybko Holmes się zorientuje, że nie ma nas obok niego. Ja powiedziałam, że w ciągu godziny, Watson uznał, że zajmie mu to aż trzy.
– John?! – Odrywam wzrok od sudoku i spoglądam na przyjaciela. Watson uśmiecha się złowieszczo, spoglądając na zegarek. Wygrał. Kręcę głową z niedowierzaniem i wyciągam z kieszeni spodni pieniądze, które wcześniej tam schowałam.
– Zakłady z panią, to czysta przyjemność – mówi łagodnym tonem odbierając ode mnie banknoty. Wstaje z krzesła z kubkiem w dłoni i rusza do salonu. – Wołałeś mnie?
– Co to jest? – Uśmiecham się szeroko, wstaję na równe nogi i podchodzę do framugi, o którą się opieram ramieniem. Dzięki temu będę mogła lepiej widzieć minę narzeczonego. Jego malujące się zdziwienie na twarzy jest wręcz komiczne.
– To ja. A raczej substytut mnie. – Watson podchodzi do fotela nieco bliżej, po czym spogląda na balon. Nawet nie chce sobie wyobrażać, co myśli sobie o nas ten mężczyzna, który jest klientem Sherlocka.
– Tak naprawdę to sekretny brat Johna, Pablo – mówię to w myślach, ponieważ coś czuję, że gdybym wypowiedziała to zdanie na głos cała reszta w pomieszczeniu spojrzałaby na mnie, jak na idiotkę. – Mnie natomiast zastępuje sterta książek i czaszka.
– Nie bądźcie wobec siebie tacy surowi. Cenię wasz wkład. – Wymieniam się z Watsonem wymownymi spojrzeniami, po czym ponownie spoglądamy na detektywa. Gdybyśmy nie znali go już kilka lat, to może byśmy uwierzyli.
– Nasze zamienniki są tutaj od dziewiątej rano – mówię spokojnym tonem, zakładając ręce na piersiach. Loczek otwiera szerzej oczy i rzuca Watsonowi krótkie, pytające spojrzenie. John przytakuje subtelnie, by potwierdzić moje słowa. – W ciągu tych trzech godzin zdążyłam zrobić pranie, posprzątać w kuchni, rozegrać z Johnem i panią Hudson rozegrać partię chińczyka oraz zaczęliśmy rozwiązywać sudoku.
– I przegrać ze mną zakład o pięćdziesiąt funtów. – Rzucam przyjacielowi wymowne spojrzenie, a on jedynie stara się powstrzymać od śmiechu.
– O tym nie musiałeś wspominać – mówię żartobliwym tonem poprzez lekko zaciśniete zęby, aby nadać temu zdaniu większej dramaturgii.
– Jaki znowu zakład? – Holmes patrzy to na mnie to na Watsona spojrzeniem mieszającym w sobie gniew i dezorientację. Przełykam nerwowo ślinę i staram się udawać, że o niczym nie wiem.
– Co z dziewczyną? – Całą trójką zwracamy swój wzrok w stronę klienta. Przez krótką chwilę zapomniałam, że on nadal tutaj jest. – Z moją eks?
– Ma pan wytatuowane imię Akako na łokciu. – Detektyw wskazuje palcem na tatuaż mężczyzny, sprawiając tym, że sam zainteresowany na niego spogląda. – Próbował je pan usunąć.
– Chcę zapomnieć, ale nie jest mi obojętna. – Unoszę subtelnie kąciki ust. Jest to w pewien sposób romantyczne i urocze. W sumie nawet go rozumiem, ponieważ sama do tej pory chcę zapomnieć o kilku osobach, które nadal nie są mi obojetne.
CZYTASZ
Let's Play Again • Sherlock Holmes
FanfictionPo śmierci Moriarty'ego i Holmesa wszystko się zmieniło, a może raczej wróciło do normy? Londyn zaczął być nadwyraz normalny, a przestępczość ograniczyła się do drobnych kradzieży bądź bójek w barach. Mieszkańcy żyli tak, jakby nic się nie stało. Je...