-Miło mi c'e poznać, Wooyoung. Mam na imię San - Powiedział człowiek, siląc się na delikatny ruch jego ust, który hipnotyzował chłopca, choć grymas uśmiechu był słaby i prawie nieznaczny na jego twardej, poważnej twarzy - Posłuchaj mnie teraz uważnie, dobrze? Podaj mi tę białą koszulę... - Koszula? - Syrena zmarszczyła brwi zaskoczona, zanim spojrzał w dół na tylko jeden przedmiot, który trzymał w swej silnej, mocno zaciśniętej garści, szybko podając ten najbardziej alabastrowy - Dobrze, tu musisz wsadzić swoje ramiona, pozwól - Wyszeptał cicho człowiek o imieniu San, podając mu tkaninę dziwnie naciągniętą, wskazując długie, podciągnięte otwory między swoimi palcami, które pośrodku posiadały jeden znacznie większy.
Wooyoung był sceptycznym, jednak zrobił to, o co poprosił go drugi, powoli przepływając dziwnie w materiale, aż zdołał przedostać się na drugą stronę, pozwalając, by San przeciągnął tkaninę w dół jego ciała. Poczuł się dziwnie uwiązanym w białej... koszuli, która, choć luźna i dość swobodna wciąż spoczywała niewygodnie na jego dotąd zawsze odsłoniętych ramionach i barkach.
-Dobrze? - Spytał cicho, mrugając oczkami w wyczekiwaniu, kiedy człowiek podniósł się i wstał na równych nogach, podając mu dłoń.
-Tak, cudownie - Delikatny rumieniec rozpromienił na policzkach chłopca, który nie spodziewał się, aż takiej pochwały, starając się zamaskować go pod zaskoczeniem z widoku rozłożonej, opalonej dłoni... cóż, zapewne dość nieudolnie, ukrył swoje prawdziwe uczucia, co sądził po kolejnym z dość urokliwych grymasów uśmiechu, który rozjaśniał twarz drugiego - Pomogę wstać, byś mógł ubrać spodnie - Wyjaśnił San, jednak Wooyoung pozostał sceptyczny, czując, jak jego serce pulsuje mocno, obijając się o zaciśniętą pierś w lekkim przerażeniu.
-W-wstać? - Zająknął się zdezorientowany, otwierając swe oczęta dość szeroko, kiedy człowiek skinął swoją skronią, nie opuszczając ramienia - N-nie umiem... - Wymamrotał niewyraźnie chłopiec, zupełnie przerażony spoglądając na swe długie, smukłe nogi, zupełnie nieporadnie, nawet nie wiedząc do końca, jak powinien zacząć.
-Po to tu jestem. Nie puszczę c'ę, ale musisz mi zaufać, dobra? - Wooyoung przełknął ciężko w lekkim przestrachu, nim posłusznie skinął głową na znak zgody, delikatnie chwytając ciepłą, choć szorstką i zabliźnioną dłoń człowieka, którego długie, szczupłe palce owinęły się mocno wokół podarowanej mu maleńkiej rączki - Ustaw stopy płasko - Poinstruował go, oczekując reakcji, lecz Syrena jedynie bezradnie spojrzała w dół, zastanawiając się, czym jest stopa... Poruszał czymś u końca, co śmiesznie zrobiło falę, nawet teraz naśladując jego ukochany Ocean, nim spojrzał w górę w stronę człowieka, oczekując jego aprobaty. Ten jedynie westchnął ciężko, zanim pochylił się znów, kucając u zwieńczenia obu poskurczanych nóg - Palce, stopa, kostka, łydka, kolano, udo - Zaczął wyliczać, delikatnie wskazując na każdą z części ciała osobno, nie zapędzając się wyżej, ani nie dotykając skóry chłopca, zanim znowu podniósł się, wyczekując reakcji.
Wooyoung uczył się jednak szybko, posłusznie wykonując polecenie, choć jego nogi były dość niestabilnej i ciężkie w każdym ruchu, więc posłużył się swoimi dłońmi, aby ustawić to, co San określił nazwą "Stopy" płasko na podłożu. Spojrzał z nadzieją w górę, a jego wrażliwe serduszko podskoczyło, kiedy dostrzegł niewielkie zadowolenie w ciemnych oczach drugiego. Nawet nie wiedział, dlaczego tak bardzo cieszył się, iż zdołał uszczęśliwić tego człowieka, jednak nie potrafił oszukać swojego serca, zbyt szczerego, aby mogło go okłamać. Coś wręcz krzyczało mu do ucha, iż nie powinien oddalać się od czarnowłosego... powinien trzymać się blisko i sprawiać mu radość, aby zadowolić samego siebie... aby być szczęśliwym.
Jednak dlaczego to czuł? Dlaczego ciężki dreszcz pożądania przebiegał po całym jego drżącym ciele, kiedy chociaż napotkał ciemne spojrzenie człowieka? To było coś z czym nigdy się nie spotkał... o czym nigdy mu nie opowiadano... Płynął po nieznanych wodach, gdy prąd ciągnął go zachęcająco w przód, a rozsądek krzyczał, by uciekał. Nie mógł jednak zignorować żadnego z tych dwóch, wiedząc, że obaj mają nieodzowną rację. Gdyby słuchał swojego rozsądku, nigdy nie wpakowałby się w to bagno... jego siostra nie straciłaby swego życia, a on nie byłby więźniem na dziwnej konstrukcji, poniewierany przez jednookiego człowieka, jakby był jakimś potworem... Z drugiej też strony, instynkt był uważany za ich chlubę i najważniejszą moc, jaką mogli posiąść. Był nawiązaniem i jedynym połączeniem pomiędzy ich przodkami, pozwalając im czerpać z wiedzy pełnej niezwykłej, niemal pierwotnej i czystej magii oraz rzeczy, których nie musieli się uczyć... które znali tuż po swym narodzeniu.
Jednak teraz dwie najważniejsze czynniki, które doradzały i prowadziły go przez życie, wysyłały zupełnie sprzeczne wiary. Zdrowy rozsądek głosił, aby nie ufać temu, który był czymś nieznanym... który jest przedstawicielem gatunku złego w swych oczach. Instynkt zaś ciągnął do niego w tej samej chwili. To tak, jakby stał na rozdrożu jednej z ciemnych jaskiń, a drogi ciągnęły go i zmuszały, aby szedł po ich zboczu zupełnie na ślepo, nie wiedząc, co czyha na niego u ich zwieńczenia.
Tym razem jednak musiał znów zignorować swój rozsądek... Nie miał innego wyjścia, ponieważ jego droga była grząska i niebezpieczna. Nie mógł uciec, nie mógł wskoczyć do Oceanu i pozostać wraz z wodą. Nie, gdy ci ludzie więzili go i zmuszali, by pozostał z dala od niego... próbowali go zabić, kiedy wyraził swe prośby i błagania... San był jedynym, któremu mógł powierzyć swe życie, ponieważ ten raz go ocalił. Był najlepszą drogą, a Wooyoung zamierzał mu zaufać.
Pozwolił więc, by silna dłoń uniosła go ku górze i starał się, jak tylko mógł, aby drugi podciągnął go na równe nogi... choć nie ustał zbyt długo, chwiejąc się, niczym świeżo wykluta ikra, pomiatany szaleńczo przez porywczy nurt. Poczuł się boleśnie niestabilnym, czując, jak jego ciało ciągnie w dół i zamknął oczy, bojąc się jawnie agonii upadku, łkając cicho w czystym przerażeniu... aż delikatne, niemal czułe ramię objęło jego talię, przyciskając go blisko czegoś twardego.
Zajęło mu sekundę, zanim pokusił się, aby rzeczywiście unieść powieki w pełni pewnym, iż nie runie w dół wraz z jakimś okrutnym kaprysem. Spojrzał nieśmiało w górę wprost w hipnotyzujące, brunatne oczy pełne szczerości, podziwu oraz nieznanej głębi, która błagała, aby zatonął w jej bezkresnej czerni... Przełknął ciężko, nie potrafiąc, choć na krótką chwilę oderwać swojego wrażliwego spojrzenia, czując, jak jego ciało topnieje w ciepłym, urokliwym objęciu, z obcymi dłońmi owiniętymi mocno wokół jego talii, tak, jakby obawiały się, iż runie... I tak też mogło się stać, gdyby teraz puściły go nagle. Nie utrzymałby się nawet przez moment, lecąc na bale podłogi, twardo... niezdolny, aby to zatrzymać. San zapewne też zdawał sobie z tego sprawę, nawet na sekundę nie naruszając zaufania, które podarował mu taj hojnie Wooyoung.
-Mam c'ę - Obiecał nieco wyższy o kilka cali mężczyzna ze spokojnym, słodkim uśmiechem i eterycznym spojrzeniem, od którego Wooyoung nie potrafił już uciec. Utonął w ramionach, choć sądził, iż potrafi dobrze pływać.
CZYTASZ
Beyond The Oceans // WooSan
Fanfiction"Moje serce bije wyłącznie dla ciebie" Bratnia dusza. Ktoś kto rozumie cię znacznie lepiej, niż ty sam siebie jesteś w stanie pojąć. Ktoś kto powinien znać, szanować i podzielać twoje pasje. I tak też było w tym przypadku. Obaj bowiem odnaleźli swe...
