Wooyoung zamrugał zdezorientowany, oddalając się od wyciągniętej ku niemu dłoni mężczyzny w obawie, iż ten zaatakuje go, kiedy straci swą czujność. I mężczyzna wydawał się to zauważyć, szybko cofając swój gest, zaciskając dłoń w twardą pięść, nim schował ja przy swym ciele, nie poruszając się z miejsca, gdzie kucał lekko, wpatrując się w nieco bledszą od dawnej bieli twarz ślicznej Syreny.
Marynarz był dziwny... Różnił się znacznie od Sana, lecz nie w zły sposób, tak, jak pozostali. San był ładny w oczach Syreny... najładniejszym zapewne, i wciąż niezwykle młody, zapewne swym wiekiem zbliżony nieco do Wooyounga, o twarzy gładkiej, nieco przypalonej ładnym odcieniem brązu od ostrych promieni słońca, choć ostrej i nieco porywczej, z włosami długimi oraz węglowymi, kiedy równo, choć ospale opadały na jego ciemne, zwykle w pełni szczere oczy. Ten mężczyzna jednak był zupełnie innym, gdyż większość jego włosów obrastała dziwnym owalem wokół brody, a jego skóra była nieco jaśniejsza, niżeli Choia, widniejąc również z kilkoma wgnieceniami lekkich, urokliwych fałdek skóry... zmarszczek - jak mógł sądzić śmiało chłopiec.
Jego ciało było nieco niższe, niżeli Sana, będąc uwięzionym gdzieś jednak nieco wyżej, niżeli Wooyoung. Odziane zaś zostało w białą, szeroką tkaninę, która niezwykle luźną, która zaczynała się nieco poniżej jeszcze jego opalonej piersi, ukazując większość jego pokrytego licznymi, długimi i białymi bliznami ciała. Brunatne spodnie wydawały się zaś wisieć bezwładnie na biodrach, trzymając się na kilku konstrukcjach lnianych sznurków, które opadały jego ramiona, wędrując również po plecach i piersi, niczym szelki, aby podciągnąć materiały ku górze.
Jego oczy były zaś mniej szczere... jakby ukrywały swe prawdziwe emocje oraz rzeczywiste zamiary, nie pozwalając Wooyoungowi pojąć zbyt wiele.
To było niepokojące, lecz... San ocalił go i okazał się dla niego dobrym, więc co jeśli Smith był podobny? Nie bez podstawy ocaliłby przecież jego życie, gdyby jego zamiary miały być złowieszcze, nieprawdaż? Mógł go przecież wykorzystać wraz z potwornym marynarzem, nie zważając na to, czy Wooyoung w ogóle tego chciał, czy też potrzebował...
Wooyoung raz był już boleśnie mylnym, rujnując coś tak pięknego, jak miłość, którą współdzielił ze swą bratnią duszą, przez ten naiwny brak zaufania. Nie chciał po raz drugi w swym życiu popełnić tak okrutnego błędu, sądząc przed wcześnie o winie mężczyzny, który przecież starał się tak bardzo, aby zyskać jego zaufanie.
-Wybacz, nie chciałem cię bardziej stresować. Musisz być pewnie przerażony tym wszystkim. Nazywam się Inigo... Cóż, w zasadzie Nigo, jeśli jest ci tak łatwiej. I chciałem ci pomóc, ale nie musisz ze mną rozmawiać, jeśli się obawiasz, zrozumiem, pewnie jesteś niezwykle zestresowany - Wyszeptał mężczyzna z lekkim rozczarowaniem, niemal niesłyszalnym, lecz wciąż delikatnie wyczuwalnym w jego niskim, ochrypłym od naturalnej gwary głosem, sprawiając, iż Wooyoung poczuł ból, iż sprawił zawód swemu wybawicielowi. Nie chciał po raz drugi w swym krótkim życiu na powierzchni przechodzić przez coś niemal dokładnie tego samego. Nie lubił popełniać identycznych błędów, zbyt dobrze przecież wiedząc, czym to skutkuje.
Poczuł, jak panika płynie po jego małym ciałku, kiedy dostrzegł, iż marynarz pragnie odejść nagle, powstając ze swych kolan tak niespodziewanie i szybko...
-Nie! Poczekaj - Błagał chłopiec, wyciągając swe dłonie w kierunku mężczyzny, choć tak naprawdę nie chciał się ku niemu zbliżyć, pozostając uwięziony w tej zaskakująco bezpiecznej odległości, pogrążony w przyjemnej... przyjaznej rozmowie -J-ja... Dziękuję, że mnie uratowałeś... - Załogant odwrócił się znów, a w jego ciemnym spojrzeniu iskrzyła lekka nutka nadziei.
-W porządku, nie zasługujesz na to... Czy... Jeśli nie chcesz, to nie musisz mówić, lecz, czy mógłbym poznać twe imię? - Spytał Inigo z czystą ciekawością w swym głosie, choć oczy wydawały się tego nie odwzajemniać, sprawiając, iż Wooyoung nie poczuł się w pełni pewnym na grząskim gruncie... Kolejne określenie, którego nauczył się tak spiesznie podczas trwania ostatniego dnia.
-To... Wooyoung - Wyszeptał, czując, jak rumieńce wstydu rozkiwają zabójczo na jego policzkach, choć już drugi raz podzielił się z własnej woli swym imieniem. Ludzie wyraźnie niezwykle wielką wagę przykładali do tego, różniąc się znów od Syren, które głównie bazowały na prostym nazewnictwie, jak "Brat", czy też "Siostra". Dla ludzi poznanie imienia wydawało się niemal podstawą zaufania, więc Wooyoung nie zamierzał go ukrywać przed swym nowym wybawcą.
-Miło mi cię poznać, Wooyoung. Nie zostałeś ranny? - Uśmiech dość urokliwy ujawnił się na ustach mężczyzny, sprawiając, iż wiecznie wrażliwe serduszko Syreny podskoczyło na ten wydźwięk. Chłopiec pokręcił jednak swą skronią w lekkim zaprzeczeniu, wpatrując się z dołu na mężczyznę, oszołomiony tym, jak różny od poprzedniego dnia się wydawał. Wcześniej uważał Smitha za zwykłego majtka, pozbawionego moralności, który nie wierzył w istnienie zjaw... teraz widział w nim jednak swego wybawiciela - Cudownie. Cieszę się. Ten człowiek jest okropny... dlaczego starałeś się do niego zbliżyć? - Wooyoung poczuł, jak wieszcz większy wstyd zaczął go pożerać tak brutalnie i obniżył swą skroń, nie będąc już w stanie znieść zaciekawionego spojrzenia mężczyzny.
-B-bo... chciałem więcej wiedzieć na temat Eternal - Wyszeptał cicho, niemal jękliwie, jawnie skamląc słodko, kiedy przyznał się do błędu podsłuchiwania obu mężczyzn w ich dość poufnej rozmowie.
-A jednak to słyszałeś. Tak mi się wydawało - Zaśmiał się drugi, nim lekki skinął głową na zgodę - Rozumiem cię jednak ja też od wczoraj nie mogłem zmrużyć swego oka, chcąc dowiedzieć się więcej o tym okręcie. Podobno Tan słyszał coś... czy widział, nie pamiętam dokładnie, ale jeśli ktoś ma coś wiedzieć, to zapewne on. Poczekaj, sprowadzę go, co ty na to? Wtedy oboje zaspokoimy swoją ciekawość - Słowa Inigo wydawały się tak wyraźnie szczere...
I Wooyoung zgodził się entuzjastycznie, kiwając swą podekscytowaną niezwykle skronią, zadowolony, iż odkryje, choć kilka lekkich kart...
Tego, czego nie zauważył to zazdrosne spojrzenie Sana, które śledziło go z góry, nieświadome słów malca.
CZYTASZ
Beyond The Oceans // WooSan
Fanfiction"Moje serce bije wyłącznie dla ciebie" Bratnia dusza. Ktoś kto rozumie cię znacznie lepiej, niż ty sam siebie jesteś w stanie pojąć. Ktoś kto powinien znać, szanować i podzielać twoje pasje. I tak też było w tym przypadku. Obaj bowiem odnaleźli swe...
