Od chwili, kiedy San odszedł, a Wooyoung pozostał boleśnie osamotnionym, poniekąd wyczekując, a poniekąd przeciągając w ramach swoich niewielkich sił jego powrót. Chłopiec stał się wręcz okrutnie nerwowym. Jego wzrok biegał dookoła okrętu, obserwując, jak ten przybywa w ludziach, z sercem wciąż bolesnym i niepogodzonym w jego obolałej piersi.
San go kochał. Powiedział to... wyznał, iż go kocha. Tak prawdziwie i szczerze... a on zamian nie powiedział absolutnie nic, milcząc niesprawiedliwie i ukrywając swe uczucia przed człowiekiem, trzymając go w bolesnej, okrutnej niepewności przez cały, nieprzerywanie długi i upalny dzień. A co jeśli San zmieni zdanie? Uzna, iż przez brak odpowiedzi Wooyounga, nie są sobie pisani i odpuści? Zapomni? Pozostawi go samego sobie? Już nie wróci?
Nie... Wooyoung potrząsnął swą skronią, wściekły na siebie i swoje zwątpienia. Powinien ufać swe bratniej duszy. Powinien zadowolić już ją, skoro wiedział, jak wielka moc rozkwita pomiędzy nimi dość uschniętym i niepielęgnowanym kwiatem, lecz wciąż żywym... a Syrena podtruwała go jedynie swoimi bolesnymi niepewnościami. Czuł się w tej chwili winny, bezsilnie obserwując opadniętą w smutku łodygę z pąkiem wciąż świeżym i gotowym, aby rozwinąć swe piękne, intensywne kolorystycznie płatki.
Chłopiec przełknął oburzony na swą głupotę, zanim powstał lekko na swych niezgrabnych nogach, tuptając ciężko chwiejnymi, bolesnymi krokami w kierunku kolejnych beczek, ułożonych nieco bliżej ludzi, dygocząc zaledwie nieco bardziej, kiedy tylko fedor ludzkich ciał... potu i alkoholu przesiąknął słony zapach ukochanego Oceanu. Chciał dowiedzieć się o Sanie jak najwięcej, wiedząc jednak, iż nie powinien zdradzać zbyt wiele, choć wydawało się to paradoksalne.
Ustawił sobie za cel zaś, aby jak najwięcej dowiedzieć się o piratach oraz okręcie Eternal, jednak nie chciał wyjaśnić, skąd bierze się ta jego ciekawość. Spojrzał więc na pierwszą osobę, która podążała nieopodal niego, szybko chwytając swoimi dłońmi metalową obręcz beczki, rozpaczliwie pragnąc odciążyć swe biedne, obolałe nogi od ciężaru własnego ciała. Mężczyzna spojrzał jednak na niego, biegnąc po jego ciele paskudnym spojrzeniem w sposób, który pobudził ciężki dreszcz strachu na niewielkich pleckach spanikowanej Syreny, która została zupełnie bezbronna.
Wooyoung przeraził się w całkowicie panice, upadając niezdarnie na swych zawodnych nogach, jęcząc lekko, kiedy ból przejął całe jego ciało. Wydawał się niemal połamany, a na pewno już posiniaczonym, czując tak potwornie głupio, iż wstyd zalał jego policzka. Przymknął lekko swe wilgotne od niewylanych łez powieki, masując pulsujące w bólu nogi, aby ukoić nieco napięcie tych mięśni. Tak bardzo tego nienawidził.
Niemal na ułamek sekundy zapomniał o zbliżającym się niebezpieczeństwie, aż nie uczuł dłoni, odtykających tak krnąbrnie jego napiętych ust. Wrzasnął, lecz te same palce chwyciły jego usta, uciszając go skutecznie.
-Oh, zabolało stworzonko? - Spytał chorobliwie paskudny mężczyzna, przybliżając się w stronę Wooyounga z oczami utkwionymi nisko w jego kroku z przeraźliwą intensywnością, kiedy jego dłonie brnęły wysoko po udzie chłopca, zupełnie nie przejmując się biednym, bezradnym piskiem sprzeciwu - Boże, nie patrz na mnie, kiedy czynię te grzechy, ale zbyt mocno pragnę tego pieprzonego ciała, by sprostać swym wstrzemięźliwym ślubom.
Jego cielsko było przesiąknięte bestialsko ciężkim zapachem trunków, sprawiając, iż wrażliwy, znów nieco mdło głodny żołądek chłopca wywrócił się boleśnie. Syrena spróbowała odsunąć się rozpaczliwie, walcząc z niegodziwymi rękami, które zaciskały się brutalnie tak mocno, iż niemal płakał na agonię bólu, lecz został zmuszony pozostać na swym miejscu przez parszywe dłonie, które przyciągnęły go blisko, chwytając jego wąskie biodra i wciągając pod siebie, aż Wooyoung został uwięziony pomiędzy jego brudnymi nogami z widokiem na kapiącą ślinę z rozchylonych, spękanych parszywie ust człowieka.
Maluch walczył rozpaczliwie, czując, jak marynarz opuszcza się w dół, dusząc go niemal tak barbarzyńsko, nim jego paskudne, obślizgłe wargi wessały się głęboko w jego szyję, kiedy wolna dłoń, zaciśnięta na ustach Wooyounga, okrutnie i bezlitośnie przechyliła jego skroń, naciągając żyły tak, aby mężczyzna mógł ich bez trudu zakosztować.
Tak bardzo chłopiec teraz żałował podjętego ryzyka, które tak naiwnie podjął, a teraz zostało mu jedynie powstrzymywać łzy i rozpaczliwie walczyć z natarczywymi dłońmi, aby pozbyć się mężczyzny ze swego biednego ciałka. Ramiona przyszpilały go jednak zbyt mocno, a usta były zbyt brutalne... nawet jego wydłużające się pazury nie pomogły nic, kiedy desperacko już drapał skórę palców marynarza, walcząc, aby odrzucić go i uciec z dala... w przerażeniu.
-P-przestań! P-proszę... - Wołał rozpaczliwie, chcąc tak bardzo, aby San go usłyszał... aby San go uratował i pomógł mu znowu, biorąc w swe bezpieczne ramiona, trzymając mocno przy swej piersi... Tak bardzo pragnął czegokolwiek, co teraz zbawi go, zanim będzie za późno.
-Złaź z niego - Warknął głos znajomy, dość wściekły i pałający nienawiścią, nim cielsko jednego z marynarzy zostało odsunięte od delikatnej talii skamlącej Syreny.
Wooyoung nie zwlekał, szybko podkulając swe kończyny pod pierś, aby osłonić się przed kolejnym atakiem i ukryć w ciasnym kłębku najbliżej i najbezpieczniej, jak tylko mógł. Dygotał w przerażeniu, obawiając się tak rozpaczliwie, iż dłonie znów go zniewolą, znów zaczną badać jego malutkie ciałko, przyszpilając go tak mocno i boleśnie.
Chłopiec rozpaczliwie biegał spojrzeniem po wysokich, nagromadzonych osobach, którzy wydawali się marami w jego oczach, tak wielcy i przerażający o spojrzeniach brudnych i podstępnych, aż to wpadło na ciało mężczyzny, który stał ku niemu tyłem... Smith, jak rozpoznał po krótkich sekundach, stał z dłonią wyciągniętą, zwieńczoną czymś ostrym i błyszczącym, znacznie krótszym, niżeli najprawdziwszy miecz, mierząc wprost w człowieka, który zaatakował Syrenę.
-Nie bądź śmieszny Smith - Prychnął potwór w przerażonych oczach Wooyounga, występując o krok, lecz ostrze, którego szpic błyszczał tak okrutnie i groźnie w bolesnych promieniach ostrego słońca, spoczęło wprost pod jego brodą, unosząc ją siłą ku górze, aby zatrzymać go w swym miejscu.
-Nie jestem. Ta istota jest zbyt czysta, aby mógł posiąść ją ktoś twego szkaradnego pokroju - Warknął znów mężczyzna... zbawiciel chłopca, który pozwolił mu odetchnąć tchem prawdziwej wolność i i zbawił go od tortur, teraz wciąż broniąc go taj hojnie. Wooyoung był tak bardzo wdzięczny, i dziękowałby porywczo, gdyby tylko mógł wykrztusić słowo o przez swe zaciśnięte w bolesnym węźle gardło.
-Jak se tam chcesz parszywy kundlu - Prychnął drugi spluwając nieczysto tuż u zwieńczenia nóg Syreny, która smutno podkuliła swoje bose stópki nieco bardziej, aby ukryć się przed złowrogim gestem pełnym zawiści. Ku szczęściu chłopca grono paskudnych, przerażających gapiów z potworem na swym czele, odsunęło się tak szczęśliwie, odchodząc i powracając do swych dawnych zajęć, zapewne w obawie, iż rozzłoszczą swego kapitana.
Smith wydawał się oddychać lekko w swej złości, unosząc swe ramiona w ciężkim sapnięciu, zanim odwrócił się powoli, opuszczając swe ciało w dół, aby zrównać się nieco z przerażoną Syreną. Jego twarz wykrzywiła się delikatnie i całkiem słodko, przekupując łatwowierną istotę, a Wooyoung poczuł namiastkę niewielkiego bezpieczeństwa pod czułym spojrzeniem mężczyzny, nie pamiętając, jak niegdyś błyszczały jego oczy.
-Nie bój się, maluchu. Nie zranię cię.
CZYTASZ
Beyond The Oceans // WooSan
Fanfiction"Moje serce bije wyłącznie dla ciebie" Bratnia dusza. Ktoś kto rozumie cię znacznie lepiej, niż ty sam siebie jesteś w stanie pojąć. Ktoś kto powinien znać, szanować i podzielać twoje pasje. I tak też było w tym przypadku. Obaj bowiem odnaleźli swe...