-Jego ciało jest takie ładne... ale bym go zerżnął... tak pięknie piszczałby pode mną...
-Zamilcz, nim wytnę twy memlacy jęzor i przyszpilę go do masztu.
Delikatny, metaliczny stukot wzbudził Wooyouga z ciężkiego snu, sprawiając, iż wzdrygnął się gwałtownie, podnosząc swe bolące ciało do pionu... Wydawał się niemal obcym w swej skórze, jednak zignorował to ciężkie uczucie, rozglądając się po celi zupełnie rozkojarzonym, obawiając się ataku. Czuł przeraźliwy strach, kiedy zdał sobie sprawę, jak zagubionym był, nie rozumiejąc, gdzie się znajduje. Czy ktoś go zranił? Dlaczego wszystko wydawało się tak zamglone? Dlaczego czuł się tak nieswojo? Jego oddech był ciężki i szybki w zaciśniętej piersi... aż dostrzegł spokojne, brązowe oczy błyszczące spomiędzy długich, węglowych pasem jego czystych, obwisłych włosów... Brązowe? Nigdy nie widział brązowych oczu... zwykle dostrzegał zaledwie dymne, mdłe od grzechu, a te...?
Nagle poczuł, jak jego dudniące porywczo oraz spiesznie młode serce cichnie i koi się, jak szalejące fale ulegające presji spokojnego prądu Oceanicznego. Tak, jakby nigdy przedtem nie odczuł strachu, czy poczucia zagrożenia, zwykle kojąc się i odprężając, choć nie chciał... Prawda? Teraz nawet nie potrafi określić tego przyczyny dawnej paniki, kiedy bezpieczeństwo eskaluje po jego wyczerpanym ciele.
Zaufanie... Coś w jego umyśle nieustannie krzyczało, że jest bezpieczny w towarzystwie tego człowieka, rozkoszując się jego bliską obecnością.
-Ahoj, Syreno - Zamrugał dwukrotnie, wpatrując się w ciemnowłosego...
Ostatnie, co pamięta przez mgłę swych zawiłych wspomnień, to jego szkarłatna krew rozlewająca się po balach pod ich ciałem i śmiertelnie chorobliwy stan, niemal umierający, jak mógł śmiało stwierdzić... Teraz jednak był zupełnie wyleczonym, jego oczy wróciły do równego, migdałowego stanu, pozbawionej nieprzyjemnej opuchlizny, a skóra nabrała szczerze zdrowych odcieni smukłej opalenizny nieco ciemniejszych barw. Tkanina, która okrywała dotąd jego ciało, również została zmieniona i zastąpiona przez czystą, węglową tkaninę, która opadłą nieco leniwie, ukazując początkowe zarysy wypukłej, twardej piersi oraz rząd mocnych i stabilnych mięśni. Szczupłą talię podkreślał długi, skórzany pas, który owijał się wokół prawego barku, by przemknąć w dół nieco nad biodrem. Dół został zamaskowany przez kolejną, nocną tkaninę, znacznie grubszą, choć bardziej przewiewną, niż jej poprzedniczki.
Zupełnie zagubiony i zdezorientowany uniósł spojrzenie ku górze, gdzie dostrzegł pozbawione już okrutnego bólu, żywe kule. Wpatrywały się w niego, dzierżąc coś w swej bezdennej głębi, co było w stanie kontrolować jego emocje... a przynajmniej ukoić jego niepewne przerażenie, ponieważ zupełnie zapomniał o dawnym strachu.
-Jak s'e czujesz? - Spytał znów człowiek, głosem pełnym niezaznanego Wooyoungowi szacunku, w którym pławił się tak podświadomie i nierozsądnie.
Wooyoung skinął głową, nie potrafiąc otworzyć swych ust, jego ciało było obolałe i niewygodnie sztywne, a skroń pulsowała od potwornego bólu, którego źródła nie potrafił odnaleźć... Co więcej, nie czuł już wody. Nie otaczała go, a jego żołądek bolał od nieustannego walczenia z dziwnie pokraczną fizyką powierzchni, która ciągnęła go w dół, jednak nie pozwalała mu spaść niżej. Nie podobało mu się tu... chciał tak bardzo wrócić do swojej krainy, do swojej rodziny, przepraszając tak rozpaczliwie, iż nie posłuchał, iż zbuntował się i pozwolił swej naiwnej ciekawości przejąć kontrolę nad rozsądkiem.
-Przyniosłe' ce coś, mam nadzieję, że będzie pasować - Mruknął człowiek, podając ku niemu zestaw tkanin, na co Wooyoung przechylił swą skroń... po co miałyby mu być potrzebę te dwunożne rzeczy, skoro... - Masz teraz nogi, Syreno.
-Co?! - Wrzasnął chłopak, nim opuścił swe spojrzenie w dół na dwie, podłużne kończyny, które połączone były z jego ciałem. Gdzieniegdzie dostrzegał przebłysk jego dwukolorowych łusek, lecz były one rzadkie i pojedyncze, pozostając zaledwie niewidocznym widmem dawnej chluby jego zacznie dłuższego i okazalszego ogona - Mam nogi?! D-dlaczego... - Jęknął w przerażeniu, delikatnie zmuszając kończyny do poruszenia się, jednak było to dziwne, niestabilne... niepołączone ze sobą. Zrobiło mu się zimno, choć zwykle rzadko odczuwał ten stan... Był boleśnie, surowo wręcz nagi i wystawiony na każde spojrzenie. Łzy napłynęły do jego oczu, na myśl, iż stracił wszystko, co jest mu cenne.
-Nie miałe' zbyt wiele wody... większość wykorzystałe' by mnie ocalić - Powiedział człowiek spokojnym i opanowanym, niosąc odrobinę otuchy i nadziei dla spanikowanego chłopca... Aż ten oprzytomniał, iż przecież ciemnowłosy nie był poza celą... a w niej. Przełknął przestraszony, cofając się gwałtownie i desperacko unikając ciemnych, panujących nad nim oczu, ukrył się w odległym kącie swego niewielkiego więzienia, podkulając to słabe i wątłe, co mógł odkreślić swymi kończynami blisko, do swej piersi, jak, jak uczynił to z jego dawnym ogonem, drżąc na myśl, jak mocno może zostać teraz zranionym - Nie sprawię bólu, obiecuję. Przyszedłe' pomóc. Musisz się ubrać, bo jesteś całkowicie nagi, a oni czekają, by to wykorzystać - Wyszeptał nieco ciszej, zerkając przez ramię na dwóch, przyklejonych do bel celi ludzi, którzy wydawali się zbyt chętni, zbyt wygłodniali, aby ograniczać się, kiedy dostaną się do środka. Ich oczy tym razem nie były mdłe, a nieco zielonkawe... Tak, jakby przestał już dostrzegać grzech innych w ich oczach. Jakby stracił swą moc.
Wooyoung jeszcze mocniej przerażony chwycił tkaniny niezdarną dłonią, przez ułamek sekundy zaskoczony ich miękkością, nim zaczął szarpać je pospiesznie, nie wiedząc, w jaki sposób nałożyć je na swoje blade, wychudłe ciało wcale nie pozbawione pięknego wdzięku swojej Syreny.
-Pozwól mi pomóc - Dodał ciemnowłosy, zbliżając się powoli z miejsca, gdzie klęczał, ku chłopcu, jednak ten syknął ostrzegawczo, sprawiając, iż człowiek zatrzymał się pospiesznie, unosząc obie dłonie ku górze w dziwnym geście - Nie zranię c'ę. Pomogę... - Jego słowa były proste, jak, jakby pragnął idealnie trafić do wystraszonego Wooyounga... I ten nie miał innej możliwości, niżeli zgodzić się, zbyt dobrze wiedząc, iż sam sobie nie poradzi.
-Pozwól nam, chociaż pooglądać go przez kilka godzin - Marudził inny człowiek za plecami dawnego wybawiciela Wooyounga, na którego głos dreszcz przebiegał po przyległych do ściany pleckach Syreny.
-Spierdalaj, nim rozerwę twe gardło - Warknął złowieszczo czarnowłosy, sprawiając, iż obaj... podobni do siebie ludzie wzdrygnęli się gwałtownie, nim z cichym mamrotaniem cofnęli się od celi, odchodząc w dal do wyjścia z pomieszczenia - Mogę c'ę dotknąć? - Spytał znów spokojnym głosem, spoglądając w stronę Syreny w sposób, w który Wooyoung nie potrafił zwykle zignorować... Coś w tej głębi ponownie zmuszało go, aby zaufał... zaufał zupełnie bezpodstawnie, bazując zaledwie na jednym zdarzeniu, jednak czy mógł ofiarować mu wszystko, co posiadał... całe swe ciało za to tylko, iż wybawił go od śmierci? Ciężko mu było o tym myśleć, ponieważ nie potrafił się oprzeć, zgadzając się pospiesznie... zbyt pośpiesznie, aby mógł zrozumieć, co się dzieje.
Miał tylko ogromną nadzieję, iż jego naiwne ciało i instynkt nie zwodzą go na drogę, która zupełnie go zrujnuje.
-Powiedz mi, jak c'ę zwać? - Spytał nagle człowiek o ciemnych włosach i szczerych oczach, które nie barwiły się już na odcienie grzechu, a chłopiec nie mógł powstrzymać się, nim jego imię wyślizgnęło się krnąbrnie przez usta.
-Wooyoung.
CZYTASZ
Beyond The Oceans // WooSan
Фанфик"Moje serce bije wyłącznie dla ciebie" Bratnia dusza. Ktoś kto rozumie cię znacznie lepiej, niż ty sam siebie jesteś w stanie pojąć. Ktoś kto powinien znać, szanować i podzielać twoje pasje. I tak też było w tym przypadku. Obaj bowiem odnaleźli swe...