Wooyoung zadrżał przerażony, dostrzegając przynajmniej pięćdziesiątkę obcych mu ciał, z czego znaczna ich większość nie posiadała swych twarzy... zaledwie kilka, nie więcej niżeli czterech odzianych w pełni na czarno, stojąc to tu, to tam, pośrodku tłumu, nie trzymając, jak pozostałe istoty broni w swych dłoniach, kiedy ich kordelasy widniały u pasów, a dłonie nie zaciskały się na niczym, pozostając bezużytecznymi niemal w pełni.
Ich twarze były młode i zadbane, ciała wysokie i zgrabne, oczy skupione na swym celu, jednak usta zamknięte w bezdennym milczeniu, skóra opalona w pięknym odcieniu, kontrastując z włosami ciemnymi, lecz w większości nie węglowymi, a gdzieś pomiędzy tkwiąc z brązem. Wyczekiwali...
-Pływałe' od miesięcy po tych przeklętych wodach, przekraczając morza i oceany, nie zbaczając do błogich Portów Rozpusty, tylko po to, aby odnaleźć to ścierwo człowieka. Widząc go żywego, sądzę, iż mój plan powiódł s'ę całkiem udanie - Nagle cała uwaga nie tylko Wooyounga spadła na mężczyznę młodszego o stroju nie węglowym, a wręcz przeciwnie, długim płaszczu z grubego futra o blond węglowych pręgach, którego Wooyoung nigdy dotąd nie widział. Jego skroń zaś była niemalże biała o wygolonych bokach i uniesionych pasmach.
Postać ta powoli schodziła ze wzniesienia rufy, nie spiesząc się w powolnej przechadzce po schodach, wydawała się zupełnie nieprzejęta, iż dziesiątki spojrzeń skupione są właśnie na niej, śledząc mężczyznę, niczym swego zbawcę... Choć zapewne daleko mu do tego był.
Kiedy Wooyoung spojrzał na Sana, ten nie wydawał się zbyt przerażony widokiem Eternal, jednak Syrena nie potrafiła zrozumieć, czy mężczyzna cieszył się na ich przybycie, czy nie do końca, kiedy jego oczy były skupione po drugiej stronie z pozbawionym wyrazu spojrzeniem. Z drugiej zaś strony osoby posiadające swą twarz zerkały w jego kierunku, choć może wyłącznie dlatego, iż stał tam też kapitan.
-Kim Hong Joong... - Zaczął przywódca Silver Lady, nim przerwano mu po upływie krótkich sekund.
-Tam powinno być Kapitan gdzieś - Poprawiła go blond włosa postać, a jego apatyczne spojrzenie padło wprost na swego przeciwnika, nie siejąc ani nienawiści, any zamiłowania. Dopiero teraz Wooyoung mógł dokładnie przyjrzeć się jego młodym i delikatnym rysom, choć nie był do końca pewien, czy też są one adekwatne do wieku drugiego Kapitana... zapewne tak nie było, jeśli bazować na licznych opowieściach - Theodor von Franklyn, możeby' c'ę powitał, ale nie zbyt s'ę cieszę, widząc c'ę żywego. Co s'ę z tobą stało, hym? Wyglądałeś znacznie lepiej martwy na dnie tamtego oceanu.
-Nie schlebiaj mi tak - Prychnął siwobrody z wolna zbliżając się ku relingom, aby stanąć bliżej drugiego statku - Z jakiej przyczyny zaszczycasz mnie swą wizytą?
-Jak już rzekłe', masz coś, co należy do mnie i pragnę to odzyskać - Prychnął drugi Kapitan, traktując swego przeciwnika zupełnie ignorancko, tak, jakby to on był tu władcą i to on rządził każdym dokoła, ustawiając ludzi, jak pionki na swej szachownicy, podczas trwania niewinnej gry.
-Mówisz o tym? - Spytał siwobrody mężczyzna, cofając się o krok, aby ukazać napięte ciało Sana, które dla większego uwzględnienia zostało zmuszone, aby wstać, nadwyrężając swoje poranione nogi, zanim został rzucony bezwładnie i boleśnie do przodu na twarz, tuż o krok Kapitana Silver Lady - Tak... mam coś takiego do zaoferowania. Co dajesz zaś w zamian?
-Absolutnie nic, mój druhu. Nie dam ce wolności, gdyż na nią nie zasługujesz. Nie dam ce jednak umrzeć, gdyż i na to nie jesteś godzien. Nie przyszedłe' się tu targować, a jedynie odebrać to, co jest mi należne, więc ułatw mi sprawę i po porosty go oddaj - Theodor prychnął na słowa Kapitana Eternal, lecz jego wyraz wcale nie był tak rozbawiony... wydawał się wręcz przeciwnie brnąć w swego rodzaju zmartwienie.
-Mogę go zabić w tej chwili - Aby podkreślić te słowa, jeden z przeklętych ludzi jego załogi, ponownie wycelował broń w skroń Sana, który zdołał znów unieść się na swe kolana, pozostając tak, zwróconym w stronę swego prawdziwego Kapitana.
Nie minęła sekunda, nim głuchy strzał rozbrzmiał w powietrzy, a ciało stwora padło martwe za plecami Sana, sprawiając, iż Theodore złapał w dłoń swe obolałe serce, krztusząc sie lekko w oszołomieniu. Oczy Wooyounga powiodły ku górze, dostrzegając w bocianim gnieździe na szczycie jednego z masztów strzelca... znacznie wyższego, niżeli wielu na tym okręcie o skroni czarnej i długiej, dymiącej wciąż po wystrzale strzelbie w swej dłoni.
-Co mówiłeś? - Dopytywał Kapitan Eternal, głosem pełnym pewności siebie, sprawiając, iż całe ciało Wooyounga drżało w przerażeniu - Zwieńczyłe' wszelką litość dla c'e. Teraz nie ma już wybaczenia. Chłopcy, zapraszam na pokład.
A wtedy rozpętało się piekło.
CZYTASZ
Beyond The Oceans // WooSan
Фанфикшн"Moje serce bije wyłącznie dla ciebie" Bratnia dusza. Ktoś kto rozumie cię znacznie lepiej, niż ty sam siebie jesteś w stanie pojąć. Ktoś kto powinien znać, szanować i podzielać twoje pasje. I tak też było w tym przypadku. Obaj bowiem odnaleźli swe...
