ℜ𝔬𝔷𝔡𝔷𝔦𝔞𝔩 𝔡𝔷𝔦𝔢𝔰𝔦𝔞𝔱𝔶

233 19 4
                                    

Wooyoung wpatrywał się zaciekawiony w stworzenie u swego boku, lekko przechylając głowę, kiedy śledził przyciemnioną nieco od naturalnego odcieniu skórę znacznie większej, niżeli jego piersi, która poruszała się wyraźnie ciężko, unosząc się i opadając w trudnych ruchach. Powiódł spojrzeniem nieco niżej, przyglądając się dłoni, która miała jeden, błyszczący pierścień okolony wokół palca serdecznego, naciskając na zasłonięty brzuch, przy którym tkanina wydawała się mieć wyraźnie świeży odcień karmazynowej krwi.

Zaciekawiony przyglądał się nogom, nigdy nie widząc nic, prócz samego szkieletu i rysunków czegoś takiego i było to dość ciekawe... ładne. Długie, lecz krótsze, jak jego ogon i żałował, że zostały również okrążone przez jakiś luźny materiał o ciemnym odcieniu niemal czerni, ponieważ nie mógł ich już tak podziwiać... Nawet ich zakończenie zostało zasłonięte przez coś, co zostało wykonane ze skóry, przybierając nieco nienaturalnych kształtów.

-Aż tak c'e interesuje? - Wooyoung wzdrygnął się na słaby pomruk obcego głosu jego wybawiciela, szybko uciekając do jego twarzy. Jedno, niespuchnięte oko było nieco otwarte, ukazując błysk życia pomieszanych kolorów przez migdałowe źrenice i Syrena szybko poczuła, jak jego dziwnie suche policzka barwią się gorącem czerwonego wstydu na myśl, iż był obserwowanym, kiedy pozwolił sobie na taką swawolę.

Przełknął suchość w swym gardle, jeszcze jedynie przez sekundę obserwując ładną twarz człowieka, nim postanowił się odezwać.

-Przepraszam... Nigdy nie widziałem kogoś takiego, jak ty - Wyznał szczerze, nie zamierzając ukrywać prawdy przed kimś, kto dla niego cierpiał tak okrutnie.

-Masz na myśli... co? - Drugi wydawał się marszczyć swe brwi, jednak były sztywne od opuchlizny pokrywającej całą jego twarz.

-Twojego gatunku... Co to za kategoria? - Spytał, nie ukrywając swej ciekawości, kiedy znów pozwalał sobie biegać spojrzeniem po jego ciele, uciekając też do śpiących stworzeń, aby porównać ich strukturę.

-Kategoria?

-Każde zwierze ma swoją kategorię. Na przykład Okoń to ryba, ma skrzela i ogon, tak jak ja, ale jego struktura jest zupełnie odmienna, niżeli moja. A Delfin jest Ssakiem... Tak, jak ja, ponieważ jestem żyworodny - Mówił dość szybko, lecz cicho, starając się nawet nie pochwalić swą wiedzą, a zwykle wyjaśnić jego postrzeganie gatunkowe, którego uczyli go jego starsi bracia.

-Żyworodnym? - Wooyoung zdziwił się, spoglądając na drugiego, nie potrafiąc zrozumieć, jak mógł nie znać takich podstaw, kiedy on musiał poznać je jeszcze za małej rybki.

-No tak. Dzieci rodzą się w różne sposoby. Przez Ikrę, Jaja, albo... - Dotknął swojego brzucha, malując niewielkie wybrzuszenie, aby zobrazować to człowiekowi.

-Wybieram to - Prychnął drugi, chichocząc lekko, nim kaszel objął jego płuca, potrząsając całym ciałem w dziwnych spazmach, aż zmarszczył brwi zapewne w bólu - Czyli mówisz, że nigdy dotad nie widziałe' człowieka? - Spytał, kiedy tylko jego ruch ustał, a słaby oddech przemknął przez jego usta.

-Nie pozwalano nam wypływać poza granicę Oceanu, ponieważ jest tu niebezpiecznie... Teraz żałuję, że nie posłuchałem - Jęknał, przeklinając siebie w imię swej Bogini za swe błędy.

-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła - Mruknął jego towarzysz, zamykając oczy. Jego skóra wydawała się nieco opadać w wyczerpaniu, a bladość chorobliwie barwiła jego policzka. Wooyoung dostrzegł nawek niespotykane dotąd krople, które formowały się tuż przy jego skórze, aby spływać leniwie w dół i kapać wprost na biały, brudny już materiał.

-Do czego? - Tym razem to dla Wooyounga nadeszłą chwilą niewiedzy, przez co poczuł się głupio.

-Przenośnia, oznacza, że ciekawość jest zła i może c'e zgubić - Wyznał drugi nieco ochrypłym tonem, oddychając lekko przez rozchylone, spękane usta - Ale rozumiesz język ludzi...

-Ludzi? Nie jesteś człowiekiem? - Syrena przechyliła swą głowę w ciekawości, trochę zdezorientowany.

-To to samo. Mamy dwa określenia na siebie... Cóż, może trochę więcej.

-Oh - Sapnął Wooyoung marszcząc brwi przez kilka chwil, rozważając, czy powinien przyznać się i zdradzić choć jeden tajnik jego mocy, jednak drugi wydawała się boleśnie otwartym, tłumacząc wiele, więc... może nie stanowił zagrożenia - Syreny mogą posługiwać się językiem każdym, który słyszał Ocean, więc tak, rozumiem. Wiem, też, że twój język różni się od innych na tym okręcie... Mówisz inaczej, lecz nie wiem, dla czego - Wyznał chłopiec, podsuwając się nieco bliżej celi, aby zmniejszyć między nimi odległość. Czuł nieodzownie dziwne pociąganie do tego mężczyzny i z jednej strony przerażało go to, lecz z drugiej ciekawiło... Chciał spróbować uczynić to, co podpowiadało mu jego serce.

-Ciekawe. Czyli ryby też mówia? - Spytał, wyraźnie pragnąc podtrzymać rozmowę, choć ignorując ostatnie słowa, a Wooyoung skinął głową, nie nalegając więcej, nim wyciągnął swą dłoń przez kraty, na co jedno jedyne zdrowe oko otworzyło się lekko, kontrolując ruchy.

-Mogę ci pomóc - Wyszeptał chłopiec, nie wiedząc do końca na co się pisze... - Mogę uleczyć twoje rany - Dodał jeszcze ciszej, a drugi nie odzywał się, nie wyrażając ani zgody, ani sprzeciwu. Nie poruszył się też, jedynie obserwując, robiąc to uważnie i w ciszy, kontrolując ze wciąż rozluźnionym ciałem, jakby ufał Syrenie. Zupełnie bezpodstawnie?

Wooyoung zanurzył jednak swój boleśnie wysuszony ogon w zmoczonych resztkach martwej wody, zanim niezwykle powoli dotknął dłoni człowieka, osadzonej na ranie cierkającej karmazynową krwią. Wiedział, iż było to ryzykowne. Był słabszym, niż zwykle, a woda nie była prawdziwie Oceaniczną, jednak wiedział, że jeśli postara się odpowiednio mocno, zdoła wydobyć z siebie, choć odrobinę mocy, aby uleczyć te najcięższe obrażenia ciała.

Zmarszczył lekko brwi, kiedy poczuł się dziwnie, nie tylko dlatego, iż poczuł, jak energia przepływa przez jego ciało, a dlatego, że dotyk na tym człowieku był zupełnie innym, niżeli na rybie, czy jednym z jego braci i sióstr... Nie spotkał się z czymś takim nigdy dotąd. Coś dosłownie motywowało go i pchało, aby przekroczył własne granice rozsądku, używając całej resztki siły, aby oczyścić obce ciało ze wszelkich ran i przyspieszyć gojenie, aż jedyne co po nich pozostało to perfekcyjnie zasklepione blizny.

Kiedy tylko poczuł, iż moc słabnie w jego dłoni, opadł w dół zupełnie bezwładny, czując, jak sen woła go z przyjemnych krain, a cela pozostała zupełnie wysuszoną, wyzbywając się wilgoci nawet z powietrza... Nie mógł swobodnie oddychać, a jego skrzela zamknęły się zupełnie, bazując teraz jedynie na oddechu innym, słabo wykształconym i dotąd nigdy nieużywanym.

Poczuł, jak coś go szturcha, jednak nie miał już sił otworzyć nawet oczu, pozwalając, aby sen zajął jego ciało znów ciągnąć go w przyjemne krainy błogiej nieświadomości, gdzie mógł znów dryfować po nieznanym mu oceanie.

Beyond The Oceans // WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz