Kiedy Wooyoung otworzył swe oczy o dość już jasnej porze, Sana nie było u jego boku. Jęknął lekko, starając się rozluźnić swoje boleśnie napięte i spięcie ciało. Zdziwił się, iż nie zbudził się wcześniej, gdyż już wiele osób przechadzało się po drewnie paneli pokładowych, zajmując się wyraźnie porannymi przygotowaniami do wznowienia rejsu, a warta zmieniła się, sprawiając, iż mężczyzna na górze gniazda bocianiego był teraz nieco starszym. Kapitan oraz jego Pierwszy Oficer wciąż nie zajęli swego zwykłego miejsca u steru.
Czujne oczy Syreny powiodły po relingach, w poszukiwaniu swego mężczyzny, aż ujrzał go nieopodal na jeden z plątanin lin, wspinającego się wysoko i niebezpiecznie w górę swych żagli, sprawiając, iż serce chłopca zamarło w przerażeniu. Wydawał się tak bliski upadku do bezlitosnej otchłani Oceanu... Nie chciał, aby dołączył do Filipa. Wooyoung nie sądził nigdy, iż tak szybko jest w stanie poruszyć się z ciężkim łańcuchem przyszpilonym do swej nogi, odrzucając podarowany mu kocyk, aby bezmyślnie zbliżyć się do drewnianych barierek okręt, ciągnąc już na swych obolałych ramionach, aby zbliżyć się do Sana i zawołać rozpaczliwie jego imię.
Mężczyzna spojrzał ku niemu w dół, wyraźnie zaskoczony, zanim uśmiechnął się słodko, owijając ostatnią wiązankę lin, zanim chwycił jedną z najdłuższych, odczepiając swe nogi ze splotu, a Wooyoung pisnął przerażony, dostrzegając, jak ten osuwa się porywczo po linie w dół, aż jego stopy nie uderzyły o pokład okrętu. Chłopiec był przekonany, iż postrada swe serce i odda je komukolwiek, kto je przyjmie, by ocalić je przed bólem utraty bratniej duszy, jednak San ani na sekundę nie stracił tego pięknego uśmiechu.
-Co tam, Syrenko? - Maluch rozczulił się na słodką nazwę, zawsze akcentowaną w tak urokliwy sposób... lub może dlatego, iż tylko San nie nazywał go tak zwierzęco i nienawistnie - Bałeś s'ę o mnie? - Zaśmiał się mężczyzna, zbliżając się do chłopca, nim chwycił jego drobne ciałko, unosząc ku górze, aby pomóc powrócić w swych ciasnych, ciepłych ramionach na miejsce pod masztem, gdzie był, choć odrobinę chroniony przed irytującym światłem słonecznym.
-Bałem się, że spadniesz - Wyszeptał mniejszy, korzystając ze swej szansy, aby wtulić się w wygodne miejsce przy piersi mężczyzny, czerpiąc każdą, najdrobniejszą chwilę otuchy w tym przejmującym go bezpieczeństwie.
-Jesteś uroczy. Mówiłe' ce to już? - Spytał San, sprawiając tak łatwo, szybkimi słowami, iż całe policzka Wooyounga stanęło we wstydliwym płomieniu mocnego, intensywnego różu - Chcesz s'ę pouczyć chodzić? - Wooyoung spojrzał ku górze, nawiązując lekki kontakt wzrokowy, nim szybko pokiwał swą główką.
-A nie będą źli, że zajmujesz się mną? - Dopytał jednak w lekkiej obawie, przechylając swą skroń, kiedy Choi powoli postawił jego bezużyteczne stopy na ziemi.
-Nah, skończyłe' większość na tę chwilę, a Cap zbudzi się dopiero koło południa, więc do tego czasu jesteśmy wolni. Postaw swoje stópki na moich - Mruknął lekko i łagodnie, obejmując swoimi silnymi ramionami szczupłe biodra Syreny, aby delikatnie przyciągnąć ją do swej piersi.
-Nie zaboli cie? - Dopytywał Wooyoung, czując się drżącym i niepewnym na swych słabo wykształconych kończynach, ubolewając, iż nie są one zbyt sprawne, sprawiając trud jego bratniej duszy.
-Naprawdę nie ważysz wiele - Prychnął San, zanim delikatnie pokierował dłonie Wooyounga, aby osiadły na jego własnych, aż chłopiec poczuł się w pełni uwięzionym w ciasnym, mocnym, ale i bezpiecznym objęciu Pirata, powoli wykonując polecenie.
Poruszanie swoimi nogami było trudne i niewygodne, więc jęknął słabo, kiedy cofnął jedną, aby ułożyć ją na odpowiednim jej miejscu. Wiedział, iż niektóre mięśnie jego ogona powinny przenieść się również na jego ludzkie nogi, ale wciąż było to dziwnym i nieprzyjemnym, ponieważ czucie w nich było osowiałe i pełne nieodpowiednich dreszczy, których nie potrafił jawnie znieść.
Zmusił się jednak, aby powoli umieścić i drugą nogę na bucie Sana, oddychając ciężko, jakby pokonał setki kilometrów tymi dwoma, niezdarnymi ruchami.
-Powiedz, jeśli będziesz chciał przestać - Uprzedził go mężczyzna, powoli poruszając swoją nogą, tak, iż jedynie czubki palców Wooyounga mogły się postarać i delikatnie dotknąć paneli pod ich ciałami. Całość lekkiego tupotu była nieco cięższa, niżeli Wooyoung mógł przypuszczać, czując się głupio, kiedy spojrzenia innych marynarzy padały ku nim w lekkim zaciekawieniu, śledząc tę niezdarną wędrówkę i bliskość pary - Nie zwracaj na nich uwagi, Wooyoung. Skup s'ę na chodzeniu. Kiedy będziesz gotów, możesz zatrzymać mnie i spróbować sam.
-Nie puścisz mnie? - Spytała Syrena z nadzieją w swym drobnym głosiku.
-Nigdy - Wyszeptał czarnowłosy ze szczerością w swym głosie.
-Możemy spróbować - Wyszeptał mało jednak zdecydowanym, powoli poruszając na własną rękę zsunąć swe nogi z butów Sana, przerażony, iż upadnie na swych drżących kończynach, jeśli Choi poruszy swoimi dłońmi... lecz tak się nie stało, a on pozostał przyjemnie stabilny w ramionach wyższego mężczyzny, robiąc delikatny, niewielki kroczek w przód, czując się tak wątłym... Szedł jednak dalej, powoli wędrując przez deski, zadowolony, iż San nie opuszcza jego boku.
Niemal upadł, nim San chwycił go mocniej, unosząc nieco, aby odciążyć go od ciężaru swojego ciała.
-Mam c'ę. Nie martw się, radzisz sobie dobrze. Chcesz odpoczać? Nie musisz naciskać tak bardzo - Wyszeptał mężczyzna, a Wooyoung jedynie skinął pospiesznie głową, czując się nieco roztrzęsionym w silnym objęciu.
-P-proszę - Jęknął chłopiec, ciesząc się, kiedy San powoli usadowił go na jeden z beczek, padając u jego stóp, nim ułożył swe cudowne, boskie dłonie na jego łydkach, masując obolałe ciało w sposób tak błogi, iż Wooyoung jedynie syknął z Oceanami łez w swoich oczach, rozkoszując się błogością ratunku.
-Tak lepiej? - Spytał troskliwej San, a Wooyoung nie mógł się powstrzymać...
Pochylił się lekko, ujmując ciepłe policzka człowieka, nim ujął jego miękkie usta w boskim pocałunku.
CZYTASZ
Beyond The Oceans // WooSan
Fanfiction"Moje serce bije wyłącznie dla ciebie" Bratnia dusza. Ktoś kto rozumie cię znacznie lepiej, niż ty sam siebie jesteś w stanie pojąć. Ktoś kto powinien znać, szanować i podzielać twoje pasje. I tak też było w tym przypadku. Obaj bowiem odnaleźli swe...