W chwili, kiedy San uczynił krok w tył, aby posłusznie wykonać rozkaz z apatią w swych zwykle, dotychczas dość szczerych oczach, Wooyounga dopadła cała agonia nagromadzonych bólów. Poczuł się zimnym, drżąc, kiedy jego serce zalewało się okrutną czernią wszelkiego występku, jakim było to jedno, niewielkie kłamstwo. Czuł się winny, iż okłamał swą bratnią duszę... jedyną osobę na tym przeklętym świecie, której powinien ufać najbardziej i to go pożerało, dławiło w poczuciu bezsilności wobec samego siebie, swojego umysłu, który nakłonił go do czegoś tak okrutnego.
Brakowało też mu Oceanu i choć wcześniej również odczuwał to okrutne uczucie pustki w swym środku, teraz stawało się ono niemal nieznośne, a uczucie suchości jego skóry powróciło, choć jeszcze nie w stanie, którego nie mógł zdzierżyć. Chłonął bowiem niemal wszystko co mógł ze swego otoczenia, lecz wciąż było to niewystarczające, i bał się, iż nie wytrwa jeszcze zbyt długo bez słonej wody na swym ciele.
Był również głodny, a jego żołądek zaciskał się na niczym, starając się zaoszczędzić jak najwięcej energii, której mu brakowało, a upalne promienie nie pomagały, wyciągając z niego każdą, ostatnią kroplę, jakiej potrzebował, aby przeżyć. I bał się okrutnie, wyciągając swoją jedną z dłoni w kierunku Sana, lecz ten odszedł już, odwracając się plecami, aby chwycić wiązanie sieci, którą został złapany.
-Nie martw się, rybko. Twoje ładne ciałko jest przy mnie... cóż, nie bezpieczne, ale coś w tym rodzaju - Prychnął Filip, bez uprzedzenia chwytając drobne ramionka Syreny. To było poza kontrolą Wooyounga, kiedy odruchowo machnął swą dłonią o wciąż wyostrzonych pazurach, przeciągając palcami po zarośniętym policzku człowieka. Porywczy, bolesny wrzask sprawił, iż chłopiec cofnął się przerażony, wpadając na drewno za jego plecami z oczami uwięzionymi w swej drżącej, krwawej dłoni, aż czyjeś palce nie owinęły się wokół jego gardła, unosząc go ku górze, aż plecy boleśnie uderzyły o maszt pokładu - Ty kurwo. Zobacz, co mi zrobiłeś! - Wrzasnął Filip, wydając się wściekłym, zaciskając swe ramię mocniej, aż zupełnie odciął tlen od słabo wykształconych płuc Syreny, a maluch zakwilił jedynie niezdarnie, nie mając szans, aby wydostać się z morderczego uścisku na swej szyi.
Jedyne co potrafił, to wpatrywać się w krwawiący obficie policzek człowieka, zaskoczony tym, co uczynił... nie dowierzając, iż był to w stanie zrobić. Dotąd nikogo nie zranił, kto jawnie nie wyraził ku temu pozwolenia, jak robiła to większość ryb, aby oddać swe ciało w formie poszanowania dla istot niemal boskich, dla wielu przedstawicieli, lecz... lecz zranienie kogoś, kto...
Wooyoung był przerażony, rozpaczliwie chwytając dłoń człowieka, aby w akcie ostatniej desperacji starając się zupełnie bezradnie odciągnąć palce od swego ściśniętego gardełka. Nawet nie wiedział, iż jego pazury drapały kolejne, niewielkie ranki na skórze Filipa.
Był teraz boleśnie świadom, jak jego ramiona były słabe. Zwykle dumą Syreny był ogon, więc doskonalili go, sprawiali, iż był on silny, zapewniając im prędkość, lecz dłonie... dłonie nigdy nie należały do ich chluby, a teraz Wooyoung dowiedział się, jak bezradnym on był.
Mrok pojawił się przed jego oczami w chwili, kiedy mordercze, zaciśnięte do białości swych knykci palce nagle zniknęły z jego szyi, a on upadł zupełnie bezwładny w dół, krztusząc się rozpaczliwie powietrzem, które miało mu pomóc. Przez zamglone spojrzenie dostrzegał, jak Filip leży na ziemi, z dłońmi zaciśniętymi wokół liny... która obejmowała jego gardło?
Zamrugał pospiesznie, łapiąc kilka kolejnych, niezdarnych wdechów, zanim przejrzał na oczy, a obraz nie okazał się mylnym. Człowiek ten walczył o tlen, szarpiąc się i wierzgając na deskach pokładowych, lecz sznur był nieubłagany, zaciśnięty gdzieś z tyłu zapewne na supeł, gdyż jego właściciel... San, ciągnął go z metr dalej, zbliżając się spiesznie do barier, nim z lekkim jękiem trudu, nim ktokolwiek zdołał zrozumieć, co się dzieje, zrzucił ciało rudowłosego w dół, za próg statku, puszczając liny, które przesuwały się spiesznie z okrutnym dźwiękiem, podbierając swą lewą nogę o reling pokładu, aż chwycił je. Biedak, uwięziony w linie nie zdołał nawet krzyknąć, kiedy jego kark złamał się w pół poza okrętem, a jego ciało wpadło bezużyteczne i martwe do Oceanu z lekkim pluskiem, kiedy tylko Choi popuścił znów linę, pozwalając jej odpłynąć.
Nastała bolesna cisza, kiedy nikt nie potrafił pogodzić się z faktem, jak szybka była śmierć, a San pozostał tak, jak był przez chwilę, wpatrując się w wodę, aż powrócił swą nogą znów na pokład z lekkim, słodkim stukotem, zanim spojrzał w kierunku Wooyounga, przyglądając się uważnie chłopcu w poszukiwaniu jakichkolwiek ran. Jego wzrok był niedorzecznie delikatny, kiedy biegł troskliwie po skurczonym ciele...
-Kapitanie, on właśnie... - Głos był podobny do tego, który należał do Ryeoma, lecz Wooyoung w swym oszołomieniu nie potrafił odpowiednio myśleć - On właśnie zabił...
-Wiem, kurwa! Widziałem - Wrzasnął Kapitan, wydając się wściekłym na swego partnera, a wzdłuż kręgosłupa Wooyounga przebiegł przeraźliwy dreszcz, iż jego bratnia dusza zostanie raniona z jego winy... - Cóż, Filip próbował zranić stwora, więc jak sądzę, zabójstwo uzasadnione, ale jeszcze raz Choi zabijesz kogoś na moim okręcie, a przyrzekam, iż przyszpilę cię do dzioba, jasne?
-Ay, Cap - Mruknął San, ani na sekundę jednak nie spuszczając swego spojrzenia z bladego od strachu ciałka Syreny, która powoli pocierała swą obolałą szyję.
-Saw, Smith, pilnujcie poczwary - Rozkazał znów jednooki, a Wooyoung poczuł strach, wyczerpany już nieustannym zmartwieniem, znów spoglądając na krew na swoich palcach, aż ta nie znikła z jego spojrzenia, przysłonięta przez biały materiał. Uniósł swe oczy ku górze, dostrzegając słodki, smutny grymas uśmiechu na ustach Sana, który pospiesznie otarł krople szkarłatu z jego bladej, drżącej dłoni.
-Choi wróć na swój posterunek! - Warknął Kapitan, lecz jego głos nie wydawał się tak wściekłym, czy też zirytowanym, a jedynie apatycznym, jakby na siłę pragnął utrzymać swe stanowisko, choć wiedział, iż jest ono zagrożone.
-Ay - Wyszeptał jedynie San, zabierając tkaninę z już czystych palców.
CZYTASZ
Beyond The Oceans // WooSan
Fanfiction"Moje serce bije wyłącznie dla ciebie" Bratnia dusza. Ktoś kto rozumie cię znacznie lepiej, niż ty sam siebie jesteś w stanie pojąć. Ktoś kto powinien znać, szanować i podzielać twoje pasje. I tak też było w tym przypadku. Obaj bowiem odnaleźli swe...
