ℜ𝔬𝔷𝔡𝔷𝔦𝔞𝔩 𝔠𝔷𝔱𝔢𝔯𝔡𝔷𝔦𝔢𝔰𝔱𝔶 𝔭𝔦𝔞𝔱𝔶

198 19 3
                                        

-T-ty co? - Zająknął się Jongho, wyraźnie równie zbity stropu, iż ich najbliższy członek załogi, Pierwszy Oficer okazał się nagle istotą z Legend i głębin Oceanu. Mężczyzna, jednak skarcił ich swym nienagannym spojrzeniem, zbliżając się w stronę fioletowowłosej Syreny, która cofnęła się znów, wyraźnie przerażona, kryjąc się mocno za ciałem Sana.

Słabo zarejestrowali, jak wiele z załogi Silver Lady ubyło już z życia, pozostawiając jedynie ostatni i jeńców na zakrwawionym w ciała pokładzie białego okrętu, który zapewne do kilku godzin ponownie zagości tam, gdzie było jego pierwotne miejsce - na dnie oceanu.

-Tera nie pora na to. Wyjaśnię później - Mruknął znużony Seonghwa, zanim znów zrobił krok w stronę Choia - Nie bój s'ę mnie - Wyszeptał w stronę istoty, nie zbyt jednak przekonywująco, gdyż ta jedynie ukryła się bardziej, nie chcąc znów zostać zranioną tak bardzo. Pirat spojrzał więc bezradnie w stronę Sana.

-Wooyoung możesz mu zaufać - Obiecał Choi, delikatnie sięgając swą obolałą dłonią w stronę chłopca za jego plecami, obejmując go ramieniem i zmuszając do wyjścia ze swego niezbyt dobrego ukrycia, choć wciąż był niezwykle zaskoczony samą nową informacją. Czy ich Kapitan też wiedział? Znali Seonghwę tak długo, a jednak żaden z nich nic nigdy nawet nie podejrzewał...

-Spójrzmy - Mruknął najwyższy z grupy, powoli podnosząc dłonie do kołnierza, lecz nie dotknął się, cofając się niemal o krok, kiedy dostrzegł dokładnie obręcz - Kurwa, musimy to ściągnąć. Obroża dołącza yego ciało od wody, usuwa yego naturalne moce... Będzie wyniszczać yego organizm od środka i yeśli się nie pospieszymy... - Mężczyzna spojrzał wymownie w stronę Sana, który bezmyślnie zaczął szukać jakiegokolwiek rozwiązania w oczach swego przyjaciela - Klucz zapewne ma Kapitan Silver Lady - Seongwha powiódł spojrzeniem w stronę dwóch walczących ze sobą dowódców, którzy toczyli bój na życie, uderzając szablami i wszystkim, co tylko mieli, odpychając zgrabnie swe uderzenia. W prawej dłoni Hongjoonga znajdował się się długi bicz, który aktualnie owinął się wokół kostki jego przeciwnika, nim...

Theodor wpadł za burtę wprost do wzburzonego oceanu, wrzeszcząc okrutnie, kiedy skóra batu odwinęła się z jego ciała, pozwalając mu zaginąć w mętnych wodach. San nie myślał wiele, puszczając Wooyounga, kiedy szybko wskoczył na reling, wskakując do falującej intensywnie wody.

Uderzenie było bolesne, a jego ciało zostało sponiewierane po pierwszych metrach, jednak nie poddał się, płynąc w dół za ciałem mężczyzny, który nietypowo opadał w dół głębiny, zapewne zbyt ociężały we złoto i srebro na swym ciele, aby unieść się na powierzchnię. Ból był nieznośny, kiedy słona woda szczypała wszelkie jego rany, a udo wydawało się bliskie poddania się od wysiłku, jaki podejmowało, jednak San wciąż walczył, nieustannie, obawiając się, iż jeśli nie zdoła się pospieszyć, jego skarb zostanie zraniony... bądź gorzej.

Płynął więc w dół, ignorując wszystko, co go otaczało, aż mężczyzna o białej brodzie był na wyciągnięte jego dłoni, więc postarał się nieco bardziej, czując, jak jego płuca robią się boleśnie puste od braku powietrza, a ciało błaga, aby odpuścił i wrócił na powierzchnię.

Aż oczy jego wroga otworzyły się nagle i został pociągnięty w dół, czując, jak Kapitan Silver Lady, nagle odwraca ich ciała, sprawiając, iż San został wciągnięty jeszcze głębiej, nie mając sił, aby walczyć z żywiołem i człowiekiem na sobie. Starał się jednak szarpać, widząc, jak jakiś klucz wydobywa się spod koszuli mężczyzny, kołysząc się w głębinie wodnej, a mężczyzna wydawał się być zadowolonym z ich upadku...

-Oh, biedny San, myślałeś, że uratujesz swojego chłopczyka? - Prychnął Theodor wyraźnie rozbawiony, a oczy Choia otworzyły się szeroko, kiedy zdał sobie sprawę, iż mężczyzna mówi pod wodą - Me ciało jest przeklęte, co znaczy, iż będę żył, dopóki mój ostatni członek załogi nie skona. A ty? Oj, no tak... c'ę to nie obejmuje - Zaśmiał się, zmuszając Sana, by ten zapadł się jeszcze niżej, podejmując desperacką walkę o wyswobodzenie się z objęcia, choć bał się, iż i tak nie zdoła dotrzeć na powierzchnię, widząc zaledwie przebłyski intensywnego słońca, które przedzierało się przez wodę, tracąc swój blask coraz to bardziej z każdą chwilą.

Jego walka wydawała się bezcelowa, kiedy mrok zaczął tańczyć swój Dance Macabre przed jego oczyma, sprawiając, iż jego ciało zaczęło boleć, a umysł tracić na sile i ostatnim co uczynił, nim zupełnie oddał się wrogiemu Kapitanowi to porwanie klucza z jego szyi, ściskając go w swej dłoni na tyle mocno, aby ten nigdy nie wymknął się już z niej. Zignorował wtedy ból. Zignorował fakt, jak głęboko wewnątrz jego dłoni ten zagościł. Zignorował wszelkie cierpienie, zamykając oczy w cichej modlitwie, aby Wooyoung odnalazł jego ciało i klucz, ratując swe życie, bo jego walka była...

Skończona.

Beyond The Oceans // WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz