ℜ𝔬𝔷𝔡𝔷𝔦𝔞𝔩 𝔱𝔯𝔷𝔶𝔡𝔷𝔦𝔢𝔰𝔱𝔶 𝔭𝔦𝔢𝔯𝔴𝔰𝔷𝔶

174 14 8
                                    

-Co robisz? - Przeraził się Wooyoung, cofając się nieco, lecz nim zdołał zajść, choć o cale dalej, mężczyzna uchwycił jego kark, szarpiąc go nieco ku sobie, wystarczająco łagodnie, aby nie zranić, lecz odpowiednio mocno, aby wyłudzić odrobinę przymusu.

-Uleczę twoje serduszko, Syrenko. Pomogę ci. Nie ufasz mi? Przecież już raz to zrobiłem. Dzięki mnie wiesz, tak wiele o Eternal. Poznałeś tę zmyśloną historyjkę pełną bzdur. Bądź trochę wdzięczny dzieciaku i pozwól mi sobie pomóc - Mruknął, tuż przy jego ustach, kiedy druga dłoń przesunęła się w górę bladej łydki, wędrując obślizgło do uda, aby tam powoli zaczepić się i wbić swe nieco przydługawe, zaniedbane paznokcie w gładką, piękną skórę.

-N-nie...

-Chcesz tego, Syrenko. Wierz mi, chcesz. Widzę to w twoich oczkach. Chcesz wrócić do Oceanu, a on cię blokuje. Pozwól mi to wziąć. Pozwól, że wykorzystam... nie, to nie to słowo, prawda? Że będę pieścił i kochał twoje ładne, młode ciałko...

-Odejdź ode mnie, proszę - Młodszy zaczynał żałować swoich decyzji, starając o się odsunąć, lecz jego  słabiutkie, niedokształcone, ludzkie ciałko zawiodło ponownie w okrutnym boju.

-Nie bój się mnie, przecież cię nie zranię. Nie ufasz mi? Spójrz - Mruknął, powoli wyciągając coś, nim to przylgnęło do łańcucha u kostki chłopca... jednym ruchem ciężar opadł w dół, tak łatwo, jakby nigdy rzeczywiście nie stanowił problemu. Wooyoung spojrzał w dół. Był wolnym... fizycznie, ale wiedział, iż jeśli ucieknie, jego bratnia dusza umrze... Nie mógł świadomie podjąć tej decyzji - Widzisz? Nie uciekniesz. Nie zostawisz go, ale... Ja wiem, jak odebrać ci to choróbsko. Pomogę ci uciec od niego, żebyś mógł wrócić do swojego świata, taki piękny... z długim, kolorowym ogonem... Chcesz tego, nieprawdaż? Wrócić do swojej rodziny, do swojego domu... Czuć się bezpiecznym z dala od tej parszywej załogi... Przyznaj, chłopczyku, chcesz tego.

Wooyoung przełknął. Czy naprawdę tego chciał? Całe życie chciał... marzył we swych głębokich snach, aby odnaleźć swą ukochaną bratnią duszę, u której boku spędzi swe szczęśliwe i dostatnie dni, bezpieczny i chroniony... zapewniając im następne pokolenia, małe i ukochane dzieci, podobne do nich... Tego zawsze pragnął, tak szczerze i możliwie, jak najszybciej, a teraz... Teraz, kiedy zdarzyła się sposobność spełnienia jego najskrytszych onirycznych uroków możliwego życia... nagle poczuł po wątpienie, czy naprawdę tego chciał. Zycie z Sanem... pozostanie na okręcie... na lądzie, o którym tyle słyszał... na piasku i trawie, już nigdy nie zaznając cudownych uroków swej matki Wody.

Czy naprawdę mógł pogodzić się z tą stratą? Jawnie podjąć tę decyzję, aby pozostać boleśnie osamotnionym, oddalonym od swych Sióstr i Braci. Czy naprawdę już nigdy nie ujrzy swojego domu? Nigdy nie zazna tych rozkoszy? Kochał Sana, to oczywiste, jego serce biło w tej chwili dla tego mężczyzny, oddając mu się w pełni, w całości powierzając swoje istnienie właśnie jemu, bezwarunkowo, lecz... czy jawnie mógł zgodzić się, aby już nigdy nie powrócić do odmętów Oceanu?

Poczuł, jak łzy zaczynają gromadzić się pod jego oczami. Był tak bardzo rozdarty, wiedząc, iż musi się zdecydować... musi porzucić jedną ze swych najszczerszych miłości na rzecz drugiej. Spojrzał w stronę Inigo... Czekał na decyzję Wooyounga. Jednak, czy naprawdę mógł zrezygnować z Sana? Poddać się? Zapomnieć o nim? Stracić cząstkę siebie? Czy było to warte?

Spojrzał na Smitha, który wyczekiwał cierpliwie. Jego wzrok był nieco zamglony... w sposób niezrozumiały absolutnie dla Syreny, lecz Wooyoung w jakiś sposób wiedział, iż musi podjąć tę decyzję tu i teraz, ponieważ ta okazja nigdy więcej się już nie powtórzy w tak humanitarny i wyrozumiały sposób.

Tyle że... decyzja już dawno była podjęta.

-Nie. Nie chce o nim zapomnieć. Kocham go bardziej niż morze, czy swoje życie i mogę umrzeć, aby on mógł żyć. Nie obchodzi mnie, że już nigdy nie zobaczę wody, że wyschnę zupełnie. Mogę spisać się na tę powolną śmierć w jego imieniu. Nie obchodzi mnie to. On jest moim domem i moim światem, nie mogę o nim zapomnieć - Chłopiec odsunął się fizyczne z oczami pełnymi bolesnych łez, nie potrafiąc nawet powiedzieć, jak bardzo chciał teraz przeprosić swą bratnią duszę za głupotę, jaką powiedział i popełnił. Chciał tak bardzo błagać go o przebaczenie, aby następnie znów zwinąć się blisko jego ciała i odpocząć wtulonym w jego ciepłą, uprzejmą pierś.

-Głupi stwór - Prychnął mężczyzna, kręcąc głową w niedowierzaniu, nim odsunął się lekko, spoglądając na przecięty łańcuch - Dałem ci wszystko, czego potrzebowałeś, by się wydostać z tego pieprzonego okrętu, a ty wybrałeś swoją śmierć - Mruknął niezadowolony, a coś niebezpiecznego błysnęło w jego oczach. Coś, co sprawiło, iż strach zabłysnął w słabym serduszku biednej Syreny - Niech więc tak będzie. Podpisałeś swój los, więc mierz się z konsekwencjami - Warknął, nim bez uprzedzenia, rzucił się na chłopca, niczym rekin na swą bezbronną ofiarę, sprawiając, iż skroń Wooyounga uderzyła boleśnie o drewno pokładu. Słaby jęk niewyraźnego bólu przemknął przez jego rozchylone usta, gdy zupełnie stracił poczucie rzeczywistości. Jedyne na czym mógł się skupić to pulsujące cierpienie, które rozchodziło się po jego skroni.

Jego ciało drżało boleśnie, kiedy czuł na sobie ciepło innego, zupełnie bezradnym, aby uczynić cokolwiek, by się ochronić... po raz drugi tego dnia. Był zmęczony. Zmęczony tym, jak bardzo chcieli go zranić, nieustannie właśnie to starając się uczynić. Zmęczony bólem i strachem, który ledwo opuszczał jego ciało. Zmęczony tak bardzo, iż zamknął powieki, już obojętny i pogodzony ze swoim losem, ponieważ cokolwiek nie zrobi... cokolwiek się nie stanie i tak zostanie zraniony... lub spróbują znowu. A jego walka była zupełnie bezcelowa.

Opuścił więc swe dłonie, obrzydzony lekkim chichotem mężczyzny nad nim, zaciskając mocno i boleśnie swoje powieki, modląc się rozpaczliwie, aby wszystkie potwory zniknęły, kiedy znów pozwoli je sobie otworzyć.

Poczuł, jak obca dłoń wślizguje się pod pas jego spodni i naprawdę miał ochotę zapłakać, gdyby jego łzy nie były tak cenne.

-Potrzebna pomoc?

Beyond The Oceans // WooSanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz