Wooyoung był śmiertelnie znudzonym. Od incydentu z Filipem minęło przynajmniej kilka długich godzin, a on umierał już w wieczornej porze, zupełne wynudzony. Ludzie, którzy zostali niemal zmuszeni, aby go pilnować, trzymali się z daleka, choć San nie był zbyt nimi zainteresowany, wręcz przeciwnie, choć wykonał swe pierwotne obowiązki, Kapitan nieustannie zmuszał go do kolejnych i jeszcze następnych, aż lista ciągnęła się nieustannie. Wooyoung zaś czekał nieubłaganie na jego powrót, mając nadzieję, iż nadejdzie on dość szybko.
Saw i Smith rozmawiali ze sobą, jako jedyni stabilni ludzie, którzy nie biegali, ani nie byli zajęci wspinaniem się gdzieś, bądź zmywaniem podług. Siedzieli przez cały ten czas na czymś, co przed wczas nazwali "beczką" - choć dla Wooyounga była to jedynie drewniana konstrukcja, którą widział już z miejsca w swej celi - z baletką w swej dłoni napoju, który przy każdym łyku niemal niezdarnie spływał im po ich gardłach, a Syrena czuła bolesną suchość w swym gardle. Milczała jednak, obawiając się, iż niepotrzebne słowa sprawią, że jego bratnia dusza ucierpi, jedyne więc, co mu pozostało, to oczekiwanie, aż San zakończy swoje obowiązki i wróci do niego z jakimkolwiek rodzajem Wody. Naprawdę Wooyoung nie zamierzał wybrzydzać w tej chwili. Był po prostu - spragniony.
Głód również pożerał jego ciało, lecz było łatwiej, kiedy nie zmuszali go do poruszania się. Zamiast tego siedział sztywno na swym miejscu, opierając się o drewno masztu i obserwując nieruchomo swą bratnią duszę, kiedy ta, wydawać by się mogło, iż jako jedyna, wiedziała, co robi na okręcie. San poruszał się bowiem sprawnie, nie wahając się nawet na sekundę w choć krótkim zastanowieniu na czym ma polegać kolejne powierzone mu zadanie, a kiedy coś robił, wydawał się tego w pełni pewnym.
Wooyoung po podziwiał i słuchał rozmów mężczyzn dookoła, aby zrozumieć, jak najwięcej. Tak, jak pojął słowo "mężczyzna" określanej do płci podobnej do jego braci, oraz "kobieta" adekwatne do jego sióstr. Choć ich ciała były zbudowane inaczej, ponieważ męska część marynarzy, która była jedyną na okręcie, nieustannie powtarzała, iż pragnie przypłynąć do portu, aby zadowolić swe kobiety... bądź nie, lecz Wooyoung nie potrafił zrozumieć, jak okrutnym i obrzydliwym można być, aby wyrażać się słowami, jakie słyszał.
Zrozumiał też, iż bale, z których były zbudowane panele pokładowe, były z drewna, a pojedyncze słownictwo okrętu przelatywało przez jego umysł. Uczył się więc pilnie, mając nadzieję, iż jego nowo zdobyta wiedza zadowoli Sana, kiedy ten nie będzie zbyt zmęczonym, aby go posłuchać.
Obawiał się też, iż Choi zniknie na noc, która nadciągała, ponieważ, jak zdołał usłyszeć on niektórych przechodniów, wiele jest tak zmęczonych, iż jedynie "walnie się na swych hamakach i zaśnie, zupełnie nieprzytomnymi". Nie chciał, aby San go zostawił, ale nie chciał też, by cierpiał z powodu braku snu, więc postanowił grzecznie milczeć i pozwolić jego bratniej duszy odejść na jakiś czas.
-Spójrz na niego - Wyszeptał nagle Smith. Jego uroda była bardziej zbliżona do Wooyounga. Jego oczy były migdałowe, a skóra nieco bledsza, za to jego przyjaciela "Saw" był w odcieniach mocno ciemniejszych, co zaskakiwało Wooyounga, ponieważ do tej pory widział zaledwie dwie Syreny o tak ładnie brązowych kolorach. Oboje mieli włosy czarne, lecz ten pierwszy odznaczał się nieco większym zarostem, kiedy drugi był zupełnie wygolony na brodzie. Syrena prześledziła ich zaciekawione spojrzenia, dostrzegając, iż wiodą one wprost do Sana, który aktualnie zajmował się czymś przy dziobie - Musiał wcześniej pracować już na okręcie.
-To ty nie słyszałeś? - Prychnął Saw, wydając się nieco rozbawiony swym przyjacielem, oraz jego brutalną niewiedzą - Podobno to pirat - Słowo wydawało się paść tego dnia po raz pierwszy, ponieważ Wooyoung nie słyszał go dotąd, lecz sądząc po tonacji, było dość niebezpiecznym i dość zaskakującym, a obserwując reakcję bardziej zarośniętego mężczyzny, sądził, iż jest on oszołomiony tą wieścią.
-Skąd wiesz? - Spytał zaskoczony, mrugając kilkukrotnie, a Syrena była szczerze zaciekawiona, czym był "Pirat". Może to jakieś nieznane mu jeszcze określenie na okręcie? Dotąd przez właśnie takie liczne pogaduszki, dane mu było słyszeć wiele, lecz po raz pierwszy tak długo musiał wyczekiwać odpowiedzi... a może to było zaledwie znudzenie, ponieważ po raz pierwszy, tak bardzo mu zależało, by się dowiedzieć.
-Nie możliwe... chociaż, sądząc po tym, jak władał mieczem. Albo zawiązał tak łatwo ten stryczek. Gościu musi mieć wyszkolenie w boju - Mruknął Smith, wciąż wpatrzonym w nadwyrężone plecy Sana - Hej, a skąd w ogóle to wiesz?
-Od wczoraj cały czas o tym gadają. Podobno służył w jakiejś znanej załodze, ale spójrz, jak on gada, to nie jest kwestia akcentu.
-W sumie racja... Kapitan się go boi - Wyszeptał znacznie ciszej Smith, lecz jego głos wciąż był dość słyszalnym, pomimo wszystko. Choć może to dlatego, iż Wooyoung miał lepszy słuch... a przynajmniej tak wnioskował, gdyż często, jak mężczyźni szeptali, by ukryć przed nim słowa, on i tak słyszał te brzydkie zdania, czując się brudnym na samo ich brzmienie. Ku jego szczęściu, oprócz promieni intensywnego słońca, które wysuszało go jedynie bardziej podczas całej tej katorgi dnia, nikt nie odważył się ku niemu zbliżyć. Wyraźnie bali się Sana po tym, jak skończył Filip.
-Mało powiedziane. Pozwala mu na znacznie więcej, choć jest najniższego stopnia. Chyba wie, jak małą ma szansę, aby z nim wygrać - Zachichotał lekko Saw, odwracając swe spojrzenie, aby skupić się na przyjacielu - Ty, nawet wiem, z jakiej załogi on jest - Zyskał zainteresowanie swojego rozmówcy, gdyż ten odwzajemnił się swym spojrzeniem w wyczekiwaniu.
-No mów, łachmaniarzu! - Ponaglił go Smith, tupiąc lekko nogą o wygięte drewno beczki.
-Należy do Eternal - Śmiech jego przyjaciela rozniósł się echem po dość głośnym i ruchliwym otoczeniu, sprawiając, iż kilku znudzonych marynarzy spojrzało ku nim z dziwnym zażenowaniem wymalowanym na ich twarzach.
-Proszę cię, nie rozśmieszaj mnie, dobrze wiesz, że Eternal nie istnieje! - Prychnął jego przyjaciel, jęcząc cicho, kiedy nagłe uderzenie spadło na jego ramię.
-To nie prawda. Istnieje. Podobno Tan ich widział - Dodał cicho ciemnoskóry mężczyzna, rozglądając się tak, jakby pragnął ukryć swe słowa przed niepotrzebnymi osobami i zamarł na sekundę, zatrzymując się niespokojnie przy Wooyoungu, lecz widocznie zignorował go, uważając, iż jest zbyt daleko, aby słyszeć tę rozmowę.
-Tan? Ten staruch? On bredzi. Ledwo pamięta swoje imię, proszę cię, nie żartuj sobie ze mnie. To okręt widmo, legenda.
-Syreny, to też legendy, stary, a jednak spójrz, masz przed sobą żywy okaz - Saw przekręcił oczami, kręcąc głową w zawodzie, a Smith spojrzał w stronę Wooyounga, badając go lekko, choć chłopiec odwrócił swe spojrzenie, aby nie być, aż tak oczywiście podejrzanym w swej niewielkiej zbrodni.
-Tak, tu masz rację, choć gdybym nie zobaczył go na własne oczy, nigdy nie uwierzyłbym ci, chlejusie - Prychnął mężczyzna, zarabiając kolejne uderzenie w swe ramię, nim syknął, robiąc złamaną minę, jakby conajmniej uderzenie wyrwało mu rękę ze stawu... bądź gorzej - Przestań mnie być, cymbale, bo wyrzucę cię za burtę.
-Wierz, lub nie, ale na mu wierzę. Podobno raz na jakiś czas pojawiają się w porcie, aby uzupełnić swe zapasy, a nikt ich dotąd nie widział na morzu, gdyż jeśli którykolwiek to uczynił, zatonął w kolejnej chwili. Dlatego nie potrzebują portów, zadowalając się łupami z innych okrętów i wypuszczają jednego śmiałka, aby opowiadał swe historie, jednak każdy ten niewinny marynarz tracił swój rozum, bredząc zupełnie zagubiony - Wyjaśnił Saw, a jego przyjaciel go słuchał, choć przy ostatnich słowach nabrał nieco niedowiercającego wyrazu.
-I ty w to wierzysz? - Prychnął nagle zupełnie zawiedziony - Ten okręt nie istnieje. Nie da przeoczyć się czarnych żagli i hebanowego drewna przeplatanego złotymi pasami z nieśmiertelną załogą. To niemożliwe przy zwykłych białych i z drewna litowego. Proszę cię...
-Jeszcze zobaczysz. Eternal zjawi się po swego załoganta i to będzie ostatnia rzecz, jaką zobaczysz na swoje oczy.
Wooyoung z przerażeniem spojrzał w kierunku Sana, lecz jego wzrok był daleki... uktwiony w oceanie.
![](https://img.wattpad.com/cover/321207927-288-k163269.jpg)
CZYTASZ
Beyond The Oceans // WooSan
Fanfic"Moje serce bije wyłącznie dla ciebie" Bratnia dusza. Ktoś kto rozumie cię znacznie lepiej, niż ty sam siebie jesteś w stanie pojąć. Ktoś kto powinien znać, szanować i podzielać twoje pasje. I tak też było w tym przypadku. Obaj bowiem odnaleźli swe...