Rozdział 12

4.7K 476 6
                                    

Zmieniłam postać i rzuciłam się na pierwszego faceta on jednak zdawał się w ogóle nie przejmować tym, że mam zamiar rozszarpać jego gardło. Zrozumiałam dlaczego kiedy usłyszałam dźwięk odbezpieczanego pistoletu.

- Teraz kundlu masz dwa wyjścia - warknął jeden z pozostałej dwójki. - Pierwsze jest takie, że zmieniasz się w człowieka i na razie nikomu nie stanie się krzywda. A drugie jest takie, że twój chłoptaś dostanie kulkę między oczy tak samo jak twój braciszek - zaśmiał się obleśnie.

Na wzmiankę o Nicku moje serce zatrzymało się, a potem uderzyło sto razy mocniej. Zmieniłam postać, doskoczyłam do kolesia, który to powiedział, chwyciłam go za gardło i przygwoździłam do ściany.

- Skąd o nim wiesz?! - krzyknęłam, a gniew był tak wielki, że krzyk był pomieszany z wilczym warknięciem.

- Dylan, Dylan - znów odezwał się ten pierwszy. - A myślałem, że jesteś mądrzejsza.

Ostatnie co pamiętam to niewyobrażalny ból w czaszce.

***

Obudziłam się w małym pomieszczeniu, w którym ściany jak i podłogę stanowiło jedynie surowe drewno. Byłam tam sama, musiałam znaleźć Jamie'ego. Pomieszczenie miało kształt ośmiokąta, a w jednej z wąskich ścian znajdowało się małe okienko. Modliłam się aby zamknęli mnie w piwnicy, mogłabym wtedy łatwo stamtąd uciec, odnaleźć Jamie'ego i biec jak najdalej od tego miejsca. Moje modlitwy jednak na nic się zdały, ponieważ znajdowałam się na poddaszu, najprawdopodobniej w wieżyce. Mądrze postąpili zamykając wilka na najwyższym piętrze - no przecież nie wyfrunę, pomyślałam. A może jednak? Gdybym wyszła przez to piekielnie małe okienko udałoby mi się zejść po dachu. Okno jednak nie dało się otworzyć, a w wybitym bym się nie zmieściła. Warknęłam zirytowana. Kopnęłam w ścianę i zrezygnowana usiadłam na brudnej podłodze i schowałam twarz w dłoniach.

- No proszę kto się obudził? - Klapa w podłodze, której wcześniej nie zauważyłam otworzyła się, a w otworze pojawiła się głowa jakiegoś faceta - Nathan chce cię widzieć.

- Powiedz mu, że może się wypchać - warknęłam.

- Kazał przekazać, że chłoptaś też bardzo chcę cię zobaczyć.

Na wzmiankę o ''chłoptasiu ' moja głowa automatycznie podniosła się do góry i zobaczyłam chytry uśmieszek na twarzy tego faceta, a raczej chłopaka. Miał maksymalnie 20 lat, więc był niewiele starszy ode mnie. Chłopak zszedł na dół, a ja doczołgałam się do klapy i zeszłam po drabinie w ekspresowym tempie. Znalazłam się w małym salonie, mniej więcej wielkości pomieszczenia, w którym byłam zamknięta. Znajdowały się tam dwa fotele obite w kremowy materiał, ciemny stolik do kawy i kominek, na którym stały ramki ze zdjęciami.

- Gdzie? - zapytałam zniecierpliwiona.

- Widać, że jesteś Zmiennokształtną. Musisz wszystkim rządzić, nawet nie oglądasz się na innych - warknął i podszedł do mnie. Był zdecydowanie za blisko.

- Jak śmiesz?! - zapytałam zbulwersowanym tonem niemal plując mu w twarz. - Jak śmiesz mówić mi coś takiego doskonale wiedząc, że twoja rasa niemal doprowadziła do upadku..

- Tak wiemy o tym. - Do pokoju wszedł łysy facet, którego widziałam w nocy. Ewidentnie to on rozdawał tu karty, wywnioskowałam, więc, że Nathan to on - Doskonale wiemy jak okropni wobec tej planety byliśmy, jednak wy nie wykazaliście się miłosierdziem - westchnął, chwycił w dłoń ramkę ze zdjęciem przedstawiającym jakąś rodzinę i pokręcił głową. - Zabiliście miliardy, doprowadziliście do rzezi i jesteście wielce zdziwieni, że ludzie was nienawidzą. Żaden człowiek nie doprowadził do takiej zagłady do jakiej doprowadziliście wy.

- Wybacz, że przerwę ci ten monolog, ale nie wzruszysz mnie tym. Ja się już nie liczę na tym świecie. Jeśli chcesz do kogoś przemawiać polecam odwiedziny w Radzie. Chętnie po raz milionowy wysłuchają tego jakimi potworami jesteśmy.

- Dylan Wolf czy ojciec nigdy nie nauczył cię, że nie przerywa się starszym? - Jego ręka zderzyła się z moją twarzą, poczułam w ustach smak krwi a do moich oczu napłynęły łzy jednak nie pozwoliłam im się wydostać. - Jak być, a raczej udawać silną potrafił cię nauczyć.

- Skąd o mnie wiesz? - Zadałam pytanie spluwając krwią na podłogę.

- Nie brudź dywanu o ile nie chcesz dostać mocniej - mruknął. - Dlaczego miałbym o tobie nie wiedzieć kundlu? - Słysząc obraźliwe określenie krew się we mnie zagotowała. - Jesteś córką Radnego, teraz już Gubernatora. Twój brat i ty byliście dla nas ważnymi celami w zeszłym roku. Trochę nie wyszło, bo wciąż żyjesz. Twój ojciec to kawał skurwiela; jego syn zginął, wyklął swoją własną córkę i nawet nie mrugnął okiem. Byłem wtedy w lesie. Chłopak, który strzelał był moim synem. Zabiliście go !

- On zabił mojego brata! I chciał zabić mnie! - krzyknęłam, a po chwili wylądowałam na podłodze i po raz drugi splunęłam krwią.

- Już ci mówiłem kundlu! Teraz zejdziesz na dół i pożegnasz się ze swoim chłoptasiem.

- Co ze mną zrobicie?

- Formuła sama się nie przetestuję - warknął i podniósł mnie za włosy do góry.

Sprowadził mnie na parter, a potem do dużego pokoju z antycznymi meblami. Po pokoju nerwowym krokiem przechadzał się Jamie. Podbiegłam do niego i uwiesiłam się na jego szyi.

- Masz pięć minut - warknął Nathan i zatrzasnął drzwi.

- Jamie, nic ci nie jest? - zapytałam oglądając jego twarz.

- Nie, nic mi nie jest. A co z tobą? - Chwycił moją twarz w dłonie i oparł swoje czoło o moje.

- U mnie wszystko dobrze - odpowiedziałam siląc się na uśmiech, czułam jak ledwo zasklepiona rana w kąciku wargi znów się otwiera.

- Nie ważne co się stanie znajdę cię. Rozumiesz? Znajdę cię. Obiecuję - szepnął i wpił się w moje usta.

Oddałam pocałunek i wczepiłam palce w jego włosy, a jego dłonie znalazły się na moich udach. Podskoczyłam, a on mocno mnie złapał i zaczął iść do przodu tak długo aż moje plecy nie uderzyły w ścianę. Chciałam przełożyć rękę i przez przypadek strąciłam torbę z komody. Momentalnie otrzeźwiałam. Jamie mnie puścił, schyliłam się i zaczęłam zbierać rzeczy.

- Nie zabrali twojej torby? - zapytałam podejrzliwie zbierając jego ubrania.

- Nie, nie zabrali. Zostaw to, poradzę sobie - mruknął zdenerwowany, wyraźnie czegoś szukał.

- Jamie? - zapytałam drżącym głosem - Co to jest? - podniosłam rękę, w której trzymałam fiolkę z lekko niebieskim płynem.

ZmiennokształtniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz